zetjot zetjot
132
BLOG

Lewiatan Papierowy na przykładzie III RP

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Na początek proponuję pewną niezbędną regułę rozumowania zgodną z zasadami fizyki:

"Jedną z cech zachowania zbiorowego, które wyłania się z lokalnych interakcji, jest to, że niemożliwe jest wydedukowanie globalnego stanu ukladu na podstawie jego indywidualnych skladników."

Jeżeli tę tezę weźmiemy pod uwagę, to okaże się, że większość notek w s24 ma wątłe postawy teoretyczne.

Niestety większość ludzi z automatu popełnia ten błąd, który w życiu codziennym jest może  nieistotny, ale jest zabójczy dla refleksji bardziej ogólnej. Ludzie dysponują ubogą bazą informacyjną i ograniczonym doświadczeniem, ograniczonym najczęściej do swego lokalnego środowiska i do swej specyficznej sytuacji zyciowej.

Dlatego ja staram się postępować odwrotnie. Zbieram sporą liczbę przypadków. następnie próbuję wyciągać wnioski ogólne, ale  na tym nie poprzestaję. Przeglądam różne materiały o charakterze naukowym i weryfikuję własne tezy.

Jedną z zasadniczych kwestii politycznych jest ocena charakteru tzw. III RP. Wiadomo, że mamy tu do czynienia z państwem o ustroju postkomunistycznym z dodaną fasadą demolliberalną. Demoliberalną, nie demokratyczną, żeby była jasność.  Za tą fasadą ukrywał się układ/system postkomunistyczny.

Czy to jest opis zasadny ? Trzeba by to sprawdzić

Zajrzyjmy więc do analiz dokonanych przez spółkę autorską naukowców pracujących w USA - Darona Acemoglu i Jamesa Robinsona, którzy kiedyś napisali świetną książkę o powiązaniu  sukcesu państwa z instytucjami. Teraz, w drugiej książce, "Wąski korytarz"  zajęli się skutkami dla wolności relacji między państwem a społeczeństwem.

Autorzy rozróżniają trzy rodzaje zasadnicze ustrojów państwowych:  Lewiatan Nieobecny, występujący w strukturach plemiennych, gdzie brak instytucji scentralizowanego państwa, Lewiatan Despotryczny z podporządkowanym państwu społeczeństwem i Lewiatan Ujarzmiony, w którym te dwa aspekty są zrównoważone i wywołują dynamikę rozwojową. Oprócz tego zdarzają się kraje, w których występuje Lewiatan Papierowy, które ma wszystkie atrybuty państwa, lecz, z uwagi na dominację elity, prawo w nim nie działa jak należy - służy swoim, jest wrogiem reszty społeczeństwa.

Koncepcje A&R doskonale pasują do analizy tzw. III RP.

Jeżeli więc wrócimy do tzw. III RP i do popularnych poglądów i określeń na jej temat to automatycznie przypomina się wypowiedź Barłomieja Sienkiewicza, ministra spraw wewnętrznych za Tuska, o "państwie teoretycznym", o "kamieni kupie" i o państwie z dykty.

A najbardziej przekonującym faktem potwierdzającym tezę o państwie z dykty  była śmierć Pawła Adamowicza, jednego z konstruktorów tego państwa z dykty, które zwaliło się mu na głowę na imprezie Owsiaka i pogrzebało. Faktów potwierdzających tę tezę jest co niemiara, ale ograniczmy się do jeszcze jednego tylko - do doktryny Neumanna, która pokazuje komu służy prawo, a komu nie. Kasta sędziowska dowodzi tej tezy niemal codziennie.

Lewiatan Papierowy, jak go określają A&R, jest korzystny dla grupy skorumpowanej elity, jest łagodny dla niej a despotyczny wobec słabych, żeby oni nie próbowali się zbuntować. Tego dowodzi istnienie mafii reprywatyzacyjnej przy urzędzie miejskim w Warszawie. Kanciarze mają się dobrze, bo ich broni kasta, poszkodowana przez nich Jola Brzeska została zamordowana.

Państwo w modelu Lewiatana Papierowego dąży do demobilizacji społeczeństwa by nie zagroziło ono skorumpowanej elicie i by nie wygenerowało nowej siły politycznej, która mogłaby zagrozić aktualnie panującej elicie. Pamiętacie państwu Tuska na billboardach, z których nawoływał: "nie róbcie polityki, budujcie mosty". Szkoda, że A&R nie byli w Polsce, mogliby opublikować książkę znacznie wcześniej, bo koncepcja leżała gotowa dosłownie na ulicy.

Przyjrzyjmy się kolejnym kampaniom demobilizacyjnym prowadzonym przez postkomunistyczną lumpenelitę w czasie trwania tzw. III RP. Okres transformacji pominę, bo wtedy panował początkowy chaos, a sytuacja wyklarowała się dopiero po r. 2000.

Najpierw od lat 90ych, mieliśmy systematyczną kampanię pedagogiki wstydu i przemysłu pogardy w wykonaniu środowiska Michnika i Giewu.

Potem pojawił się typowy okres smuty w czasie rządów SLD i konfliktu w obozie postkomunistycznym, gdy Rywin przyszedł do Michnika.

Po wygranych przez PIS wyborach w r. 2005 obóż postkomunistyczny przeprowadził kampanię demobilizacyjną określoną przeze mnie mianem "sojuszu filistra z buractwem", skierowaną do młodych, a skonstruowany na motywach popkulturowych cool:obciach. Kampania okazała się skuteczna i PIS przegrał. Tym niemniej siły propolskie nie złożyły broni i skupiły się wokół walii Radia Maryja i Telewizji Trwam o prawo nadawania.

Rządy Platformy wbrew oczekiwaniom naiwnych MWzWM okazały się okresem kolejnej smuty, a kolejne kampanie skompromitowanej Platformy nie przyniosły jej sukcesu.

Przez cały okres tzw. III RP ważnym zasobem w repertuarze propagandystów ze szkoły postkomunistycznej jest osoba Lecha Wałęsy, a że jest to osoba budząca kontrowersje, może być z powodzeniem wykorzystywana do różnych celów.

Przede wszystkim służy kompromitacji Solidarności w oczach młodych pokoleń, bo jego współpraca z SB pozwala propagandzie sugerować, że  albo Solidarność została założona przez SB, albo została tak zinfiltrowana przez SB, że komuna mogła sterować związkiem jak chciała. Wiadomo zaś naprawdę, że Solidarność była przykladem niezwykłej w skali świata mobilizacji spolecznej i jej przyklad mógłby zachęcić kolejne pokolenia do naśladownictwa, a do tego dopuścić nie można. Tak więc jest wizerunek Wałęsy potężnym demotywatorem utrudniającym mobilizację.

Ale figurę Wałęsy można użyć także do demobilizacji poprzez komromitowanie innych ludzi Solidarności, takich jak Kaczyńscy, którzy przecież z Wałęsą wspólpracowali, brali udział w rozmowach w Magdalence i Okrągłym Stole zanim się z nim rozstali. Tak więc można sugerować, że Lech i Jarosław Kaczyńscy byli także uwikłani w kontakty z komunistami, a potem okazali się tak nielojalni i ambitni, że Wałęsa musiał się z nimi rozstać.

Są też środowiska, dla których Wałęsa przez swoją wspólpracę z bezpieką jest symbolem skomplikowanych i niejednoznacznych wyborów dokonywanych w peerelu i elementem wspólnego losu, co pozwala rozmywać negatywny obraz systemu komunistycznego. i jednoznaczności wyborów i pozwala im się rozgrzeszać z przeszlości.

Tak więc postać Wałęsy można wykorzystywać do bieżącej walki politycznej z PISem.

Po wygranych przez PIS wyborach z r. 2015 Platforma podjęła kolejną kampanię demobilizacyjną. Macherzy z tzw. III RP użyli innego mechanizmu demobilizacji. Wysłali na ulice bojówki, które miały zdemobilizować polityków PIS i cały aparat władzy, a także miały wprowadzić w błąd społeczeństwo i osłabić jego aktywność przy pomocy wydmuszki przewrotnie zwanej KOD. Zabieg przypominający dzialanie łowców lawin. Żeby zapobiec niekontrolowanemu zejściu lawiny trzeba przy pomocy kontrolowanych wybuchów zmusić ją do kontrolowanego zejścia. A klapa KODu i tej ulicznej kampanii zdaje sięsugerować społeczeństwu, że w obliczu tej klapy żadna mobilizacja nie jest potrzebna i to jest kolejna pułapka.

Społeczeństwo polskie bowiem stoi przed kolejnym wyzwaniem, które przypomina nieco okres lat 1980-81, gdy Solidarność skierowała przesłanie do narodów obozu komunistycznego. Teraz niezbędna jest mobilizacja w celu odbicia Unii z rąk establishmentu unijnego  projektującego, w interesie Niemiec, europejskie państwo federalne i próbującego wykorzystać kryzys pandemiczny i wojenny do przeprowadzenia resetu w obonie własnych pozycji.

Potem pojawiło się mnóstwo takich miniakcji demobilizacyjnych choćby przy okazji takich wydarzeń jak katastrofa ekologiczna w Odrze. Ale potencjał intelektualny postkomunistów zmarniał do szczętu i  brak programu sprawia że propaganda zawodzi. Zawiodła ulica, pozostała tylko zagranica i jeden tylko środek - prowokowanie unijnych nacisków na Polskę.


zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo