Posługując się pojęciem "idiota" mam na myśli oryginalny, starogrecki sens tego słowa.
Sytuacja ostatnio się wyraźnie wyklarowała, więœć możemy wyciągnąć dość pewne wnioski.
Liczba idiotów znacznie wzrosła wraz z końcem zimnej wojny i globalizacją, bo liberałom wydało się, że nagle zniknęła grawitacja i wszystkio jest mozliwe, a to mniemanie, jak zaraza, rozpowszechniło się na całość, bo jak wiadomo, ryba psuje się od głowy. Nic dziwnego, że zidiocenie zaczeło się wydawać nową postacią normalności.
Grawitacja jednak istnieje, wystarczy prześledzić do której grupy popłynęła większość światowego bogactwa. Najbogatszy 1% posiada niemal połowę, a najbogateze 10% - 76% bogactw.
W Polsce jest znacznie gorzej, bo liberalizm nałożył się na postkomunizm i powstała bardzo toksyczna mieszanka. Mamy tu dwie grupy idiotów.
1. To grupa odziedziczona po peerelu, zdemoralizowana i zakompleksiona z powodu swojego , większego lub mniejszego stopnia umoczenia w komunizm. Wskutek specyfiki środowiska w dużym stopniu zdominowanego przez żydokomunę i związanego z tym kosmopolityzmu oraz kompleksu niższości wobec Zachodu uznała siebie za lokalną elitę i prezentuje publicznie urojenie wyższościowe wobec tubylców (Michnik, Hartman, Holland).
2. Druga grupa oberjmuje młodsze, słabo wykształcone generacje też odziedziczyło te kompleksy i łatwo poddaje się dyktaowi propagandy pierwszej grupy, operującej pedagogiką wstydu i przemysłem pogardy. Obie te grupy troczą wojnę z resztą narodu.
Dla obu tych zakompleksionych grup Polska nie jest wartością, wartością do której aspirują jest pozorna, bo pozbawiona jakichkolwiek konkretów, światowość lub europejskość ( M.Matczak, R. Markowski). Do tego doszedł czynnik liberalnej ideologii stawiającej na indywidualizm i ignorujący rolę wspólnoty narodowej.
Zasadniczym jednak źródłem idiotyzmu jest liberalna ignorancja co do kluczowych reguł kształtowania przestrzeni społecznej, na których oparta jest cywilizacja zachodnia.
Mamy, drodzy państwo, cenną nauczkę. Przebieg ostatnich wydarzeń dowodnie wykazał, że nie opłaca się być idiotą. Każdy, kto pamięta zimną wojnę, powinien wiedzić, że nie ma żadnej trzeciej drogi. Byli asekuranci, którzy takiej poszukiwali, lecz, jak wiadomo, wygrała pierwsze droga. Każdy, kto doświadczył pierwszych rządów Tuska, powinien też wiedzieć, że nie było i nie będzie katarskiego inwestora.
Zatem, przy okazji każdych kolejnych wyborów należy prowadzić równoległa kampanię "Nie dla idiotów", bo to idioci pakują nas w takie szambo. Głosowanie na bandytę i oszusta, który na dodatek publicznie utrzymuje, że Trump jest rosyjskim agentem, a Nawrocki gangsterem jest przykladem krańcowego zidiocenia i debilizmu. Warto też zachować w pamięci uwagę Bronisława Wildsteina, że jeżeli Tusk mówi o przeciwnikach, to mówi o sobie.
Nic więc dziwnego, że liberalizm, powodujący takie skutki, jest powszechnie krytykowany. Ale, moim zdaniem, krytyka ta nie idzie dostatecznie daleko. Przyjrzyjmy się temu, co pisze Bronisław Wildstein na temat stosunku liberałów do imigracji.
"Muzułmańska imigracja to najpoważniejszy problem, z którym nie potrafi poradzić sobie współczesna Europa. Wszystkie stosowane w niej rozwiązania zawiodły, gdyż wszystkie wspierały się na fundasmencie ideologii emancypacji. Kwestionuje ona wartość zachodniej cywilizacji i afirmuje indywidualizm, który uniemożliwia poznanie wspólnotowej natury człowieka. Taki charakter ma kultura, a to ona pozwala nam wykorzystać ludzkie kompetencje."
Wildstein słusznie wskazuje na indywidualizm i wspólnotową naturę człowieka, ale na tym etapie się zatrzymuje i nie podaje, że to chrześcijaństwo jest źródłem indywidualizmu, który wymaga spełnienia specyficznie chrześcijańskich wymogów.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo