Sprawę ks. Dominika warto śledzić nadal, ale nie tyle z uwagi na samego kapłana, lecz ze względu na to czego się dowiadujemy o jego wrogach. Sukces duszpasterski jaki odniosł ks. Chmielewski nie mógł być przecież tolerowany i w tej postawie tych środowisk zapewne znajduje się odpowiedź na to, jak do tego upadku doszło. Taki jest modus operandi tych ludzi.
Z tego artykułu można się sporo dowiedzieć.
https://wpolityce.pl/kosciol/739227-kilka-slow-o-upadku-ks-dominika-chmielewskiego
Należałoby się zastanowić nad problemem tzw. katolików otwartych, którzy są zwolennikami reform w Kościele. Sam pomysł reform jest charakterystyczny, bo wskazuje, że ci ludzie wierzą, iż Kościół nie nadąża za światem, a powinien. Tymczasem to oni powinni wiedzieć, że Kościół sprzeciwia się mniemaniom i poczynaniom tego Świata.
Ten typ mentalności ma podłoże charakterologiczne - otóż nie chodzi im naprawdę o sprawę relacji Kościół - Świat, lecz o niechęć do twardych zasad i standardów zawartych w nauce kościelnej. Oni chcieliby nieco większego luzu, np. w kwestiach seksu, ale do tego przyznać się nie mogą, więc dmą w trąbę światową. Jeżeli im nauka Kościoła nie odpowiada, to powinni z Kościoła się wypisać, nikt ich nie trzyma, ale brak im odwagi by na coś takiego się zdobyć. Tu ujawnia się schizofreniczna postawa uznająca, że grzech usankcjonowany przez reformę kościelną przestałby być grzechem, a oni mogliby ze spokojnym sumieniem grzeszyć, ile wlezie.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo