Zygmunt Białas Zygmunt Białas
1751
BLOG

Nie poznamy prawdy o wydarzeniach 09 - 10 kwietnia 2010r.

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 29

Prokuratura wojskowa, badająca wydarzenia 09 - 10 kwietnia 2010 roku, a ściślej rzekomą katastrofę Tu-154M 101 nad Siewiernym przez dłuższy czas zażywała błogiego spokoju. Także zespół dr. Laska nie był szczególnie nagabywany i niepokojony.

I oto tygodnik "wSieci" przedstawia na okładce sylwetkę tupolewa w momencie wybuchu wraz z tytułem "Ukryty dowód na wybuch". Pisze Marek Pyza o wynikach pracy archeologów pracujących w Smoleńsku ponad trzy lata temu:

"Co najmniej 20 tys. elementów samolotu. Szczątki maszyny niczym śnieg pokrywające teren przed smoleńskim lotniskiem. Tak naprawdę wyglądało miejsce katastrofy Tu-154M. Czy można to wytłumaczyć inaczej niż potężną eksplozją? (...) Wniosków, jakie wyłaniają się z prac archeologów, nie można zamilczeć. To kolejna mocna poszlaka na to, że 10 kwietnia nie zdarzył się zwykły wypadek".

Więc jednak poszlaka, nie dowód. Czy redakcja "wSieci" traktuje poważnie swych czytelników?

Pisze dalej Marek Pyza: "Nawet nad Lockerbie, gdzie w 1988r. na wysokości 9 km zdetonowano bombę, liczba odłamków była mniejsza. Przez kilka miesięcy ponad tysiąc osób wyzbierało ponad 10 tys. elementów. To co najmniej dwukrotnie mniej niż w przypadku polskiego Tu-154M" (chyba Ruscy przesadzili i rozsiali nadmiar odłamków - przypis ZB).

W portalu  wPolityce.pl  wypowiada się przewodniczący Zespołu Parlamentarnego, poseł Antoni Macierewicz na temat artykułu M. Pyzy i raportu archeologów:

"To jest niesłychanie ważna publikacja i raport. (...) To potwierdzałoby tezę o eksplozji i zniszczeniu samolotu w powietrzu. To również pokazuje zakres oszustwa, w jakim jesteśmy utrzymywani od blisko czterech lat. Tak działają organa, których obowiązkiem jest dążenie i ujawnianie prawdy".

Traktuję to jako gorzkie podsumowanie pracy nie tylko rządu i jego organów oraz prokuratury, lecz także Zespołu Parlamentarnego, któremu przewodniczy właśnie A. Macierewicz. O tym jednak za chwilę.

W tym samym czasie europoseł Janusz Wojciechowski pisze dwa teksty. W pierwszym pt. "Na kursie i na ścieżce... Dlaczego naprowadzali fałszywie?" pyta prokuraturę: "Czy kwestia odpowiedzialności za fałszywe naprowadzanie samolotu przez załogę rosyjskiej wieży jest przedmiotem śledztwa?"  W drugiej pyta poseł PiS: "Gdzie się ubłociły koła tupolewa? I dlaczego rozpadł się on na 20 tysięcy kawałków po zderzeniu z bagnem?"

Janusz Wojciechowski jest poważnym i mądrym człowiekiem. I uczciwym. Był jednym z nielicznych blogerów, którzy ujęli się za skrzywdzonym posłem Samoobrony Stanisławem Łyżwińskim, który sądzony był trzy lata temu według zasad przejętych w najczystszej formie od komunistów sprzed 60 lat. I jest J. Wojciechowski jako bloger (zanadto) pracowity (czy w tej Brukseli nie ma żadnych obowiązków?!).

Zostawmy to naprowadzanie (którego nie było). Zwrócę uwagę na to, że sposób ubłocenia kół był przedmiotem rozważań inż. Krzysztofa Cierpisza w portalu  zamach.eu. Inżynier udowodnił jednoznacznie, iż takie ochlapanie kół, jakie widzimy na zdjęciu, jest wynikiem wybuchów naziemnych. Wybuchów dokonanych w celu inscenizacji katastrofy lotniczej. Podsumujmy:

1.  Nie było 10.04.2010r. katastrofy na Siewiernym.

2.  Delegacja polska została prawdopodobnie uprowadzona 09 kwietnia na terenie Polski i tu zapewne zamordowana.

3.  W meanstreamowych mediach, tych rządowych, jak i opozycyjnych, używa się nazwy "katastrofa smoleńska", i termin ten prowadzi naszą myśl na manowce.

4.  W Internecie liczna grupa blogerów opiera się na kopiach kopii zapisów sfałszowanych i kłóci się zawzięcie o "prawdę". Blogerzy ci unikają pewnych tematów jak ognia.

Nie będziemy znali prawdy o wydarzeniach 09 - 10 kwietnia 2010r. w najbliższych latach. Zbyt wszechwładne są siły, które odważyły się dokonać tak zuchwałego przestępstwa. Opinia publiczna interesuje się (w coraz mniejszym zresztą stopniu) kłótnią pomiędzy Brzozowymi i Wybuchowymi, która zdaje się być kłótnią w rodzinie. Ich hipotezy, opierające się na spreparowanych dokumentach i "dowodach" są dwiema stronami tej samej fałszywej monety.

A przecież są rodziny ofiar, które - zachęcone do zeznań - mogłyby opowiedzieć dokładnie drogę swych bliskich od wyjścia z domu do Okęcia, jeśli ich bliscy tam dotarli. Należałoby zbadać dokładnie, czy Tu-154M 101 odleciał faktycznie z lotniska i domagać się wszystkich ekshumacji, by przekonać się m.in., czy w trumnach znajdują się właściwe zwłoki. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (29)

Inne tematy w dziale Polityka