Jest wyrok w sprawie księdza pedofila z "Tylko nie mów nikomu". Duże zadośćuczynienie

Redakcja Redakcja Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy podjął decyzję w sprawie zadośćuczynienia, którego domagał się od archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej były ministrant wykorzystywany seksualnie przez księdza. Według powoda, przełożeni księdza wiedzieli o jego skłonnościach, a mimo to nie odsunęli go od pracy z dziećmi i młodzieżą, tylko przenosili z parafii do parafii. 

Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zasądził od archidiecezji wrocławskiej i diecezji bydgoskiej solidarnie 300 tys. zł zadośćuczynienia dla ofiary byłego już księdza Pawła K. 

Powód - bohater filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu"- ma otrzymać zasądzoną kwotę wraz z odsetkami od 27 października 2016 r. do dnia zapłaty. Sąd obciążył też archidiecezję i diecezję kosztami zastępstwa procesowego (34,2 tys. zł) i kosztami procesu, od których uiszczenia podwód był zwolniony (18,2 tys. zł).

Trwający od 2017 r. proces wytoczył obecnie 24-letni mężczyzna, który jako dziecko był wykorzystywany seksualnie przez księdza Pawła K.

Paweł K. w 2015 r. został skazany przez wrocławski sąd na siedem lat więzienia za wykorzystanie seksualne trzech małoletnich chłopców. Sąd zakazał mu też dożywotnio pracy z młodzieżą i orzekł leczenie zaburzeń preferencji seksualnych. Paweł K. w latach 2006-2009 był czasowo przeniesiony z archidiecezji wrocławskiej do diecezji bydgoskiej. 

W 2018 r. Watykan wydalił Pawła K. ze stanu duchownego. Paweł K. był jedną z postaci przedstawionych w filmie "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii w polskim Kościele.

Proces w bydgoskim sądzie toczył się z wyłączeniem jawności. Niejawne było też uzasadnienie wyroku.

Wyrok jest nieprawomocny.

Przełomowy wyrok

- Czuję ogromną ulgę i satysfakcję. Cieszę się, że mój klient po bardzo długim wyczerpującym dla niego postępowaniu cywilnym, bardzo obiektywnym, rzetelnym i sprawiedliwym, uzyskał satysfakcję nie tylko moralną, która jest najważniejsza, ale również satysfakcję materialną - 300 tys. zł zadośćuczynienia. Nie chodzi jednak tutaj o kwotę, można rozważać wysokość krzywdy majątkowej, chociaż de facto jest to szkoda niemajątkowa. Chodzi o przełamanie pewnych zasad, wprowadzenie pewnego standardu, sposobu postępowania na przyszłość - mówił adwokat Mazur.

Pełnomocnik powoda zaznaczył, że wyrok jest ważny też dlatego, że z pewnością takich ofiar jest wiele, są one ciche, nieme, boją się i wstydzą.

- Mój klient miał 10 lat, jak rozpoczął się ten proces molestowania, a obecnie ma 24 lat. Zdecydował się, by dochodzić sprawiedliwości, wykazał ją i udowodnił. Przede wszystkim wskazał na to, że można uzyskać szereg dokumentów, o których do tej pory panowało przekonanie, że są niedostępne. To chociażby akta osobowe księży byłych i obecnych, którzy dopuścili się molestowania dzieci. Można dostać się do akt postępowania karnego tej części kanonicznej, ponieważ takie dowody w tej sprawie również uzyskaliśmy. Wnosiłem o te dowody, sąd konsekwentnie o nie prosił, uwzględnił środki dowodowe strony powodowej i uzyskaliśmy je - wskazał adwokat.

Dodał, że na na podstawie dokumentów i zeznań świadków wykazano, że Kościół ukrywał pedofila, robił wszystko, aby zatrzeć ślady jego przestępczej działalności.

- Wygraliśmy ten proces z przeciwnikiem, o którym można powiedzieć dosłownie i w przenośni, że jest państwem w państwie. Z jednej, że mieliśmy do czynienia z instytucją kościelną zasłaniającą się swoimi wewnętrznymi przepisami, przepisami państwa watykańskiego, ale z drugiej strony z instytucją kościelną funkcjonująca w naszych polskich realiach, gdzie księża są podlegają polskiemu prawu. My nie szukaliśmy sprawiedliwości w prawie kanonicznym, ale w prawie polskim, które jest tu i teraz, obowiązuje wszystkich, arcybiskupa, biskupa, zwykłego księdza, ale też ofiary, które mogą dochodzić swojej satysfakcji - podkreślił Mazur.

- To na pewno będzie krokiem milowym w orzecznictwie sądów powszechnych. Delikt cywilny niekonieczne jest związany z bezpośrednim nadzorem przełożonych wobec księdza, ale z odpowiedzialnością tych osób, które sprawują pieczę, reprezentują odpowiadają za postępowanie tych instytucji kościelnych. Mówię to o biskupach - dodał Mazur. 

KJ

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo