Mateusz Morawiecki prawdopodobnie pozostanie na fotelu premiera. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Mateusz Morawiecki prawdopodobnie pozostanie na fotelu premiera. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Morawiecki o rekonstrukcji rządu: Nie wygramy kolejnych wyborów bez głębokich zmian

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 153

Jesienią rząd Zjednoczonej Prawicy czeka "odchudzenie" liczby resortów i urzędników. - Nie można myśleć, że możemy świętować i czekać na kolejne sukcesy - studzi nastroje po kolejnym wyborczym zwycięstwie Mateusz Morawiecki. 

- Nie mamy żadnej gwarancji, że wygramy w 2023 r. W mojej ocenie bez istotnych zmian nie wygramy - stwierdził premier w wywiadzie dla tygodnika "Sieci". Deklaracja szefa rządu odnosi się do rekonstrukcji rządu, która ma być znacząca. W grę wchodzi przede wszystkim wariant połączenia kilku resortów i ich odbiurokratyzowania. 

- Od kilku dni pracują zespoły robocze, które mają pokazać propozycje zmian, ale takich o dużej dynamice - zapewnił Morawiecki. - Omawiamy zmiany w rządzie. Chodzi o zbudowanie takiej struktury, która będzie w stanie skutecznie odpowiedzieć na wszystkie wyzwania, która będzie sprawnie wdrażała reformy. Dziś widzimy wiele nieefektywności w samorządach i również w ramach naszych struktur, nie ma co ukrywać. Jeśli nie przeprowadzimy zmian, nie szarpniemy za cugle, nie ruszymy do przodu, o zwycięstwo w 2023 r. będzie bardzo trudno. Być może bez niezbędnych zmian nie będzie ono możliwe - wieszczy premier. 

Głębokich reform wciąż wymagają takie sfery, jak służba zdrowia i edukacja - wyliczył. Czy oznacza to zmiany na stanowiskach ministerialnych? Łukasz Szumowski - według "Wprost" - jest namawiany przez Jarosława Kaczyńskiego do pozostania w strukturach rządowych. Z kolei Dariusz Piontkowski - następca minister Anny Zalewskiej w MEN - miał zostać zatrudniony na przejściowy okres.

PiS rozważa wariant wdrożenia "superministerstwa", zajmującego się kulturą i sportem. Poza tym, na Nowogrodzkiej rozważane jest cięcie kadr sekretarzy stanu. W kuluarach mówi się, że rekonstrukcja dotknie przede wszystkim koalicjantów, a więc Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry. 

- Jeśli mamy wiele ministerstw i agencji, to z jednej strony pojawia się szansa na specjalizację, ale z drugiej strony każdy się okopuje, dochodzi do przewlekania procedur, toczone są sztuczne dyskusje. Ale podkreślam, że ostateczny kształt rządu po zmianach nie jest jeszcze przesądzony - odpowiedział premier, dopytywany przez dziennikarzy "Sieci" o cele rekonstrukcji rządu. Szef rządu dodał, że jest wyznawcą idei "less is more", a ta ma pomóc w przyspieszeniu procesu decyzyjnego. 

Jako dramatyczną nazwał Morawiecki sytuację demograficzną w Polsce, na którą wpływ mają czynniki pokoleniowe. - Dane są dramatyczne, zmiany cywilizacyjne sprawiają, że najlepsze nawet programy społeczne działają połowicznie lub słabo. Skąd wziąć ludzi do pracy, jak ich kształcić - zastanawiał się polityk. 

- Chcemy wdrożyć ustawę o służbie cywilnej, która pozwoli dokonać nam jakościowego przeglądu kadr - stwierdził Morawiecki. 

W rozmowie z tygodnikiem "Sieci" premier nie ukrywał, że "nierównowaga medialna w Polsce woła o pomstę do nieba". - Ogromna część polskiego społeczeństwa jest z jednej strony obrażana przez prominentnych przedstawicieli elity, nazywana "tłuszczą" czy "chamami", a z drugiej nie ma adekwatnej do swojej skali reprezentacji medialnej. I to nie jest w porządku. To dziedzictwo III RP. W sumie to sprawa, nad którą trzeba się poważnie zastanowić - oznajmił Morawiecki. 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka