Piotr Nisztor i Zbigniew Boniek. Fot. Twitter
Piotr Nisztor i Zbigniew Boniek. Fot. Twitter

Nisztor nie może przez rok pisać o Bońku. Kaczyński: To jawne łamanie prawa przez sądy

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 101

Dziennikarz "Gazety Polskiej" Piotr Nisztor otrzymał sądowy zakaz pisania o prezesie PZPN Zbigniewie Bońku. Decyzję o tzw. zabezpieczeniu wydał sędzia Rafał Wagner. Nakazał mu również usunięcie tych już opublikowanych na portalu YouTube oraz Twitter. Zakaz ten ma obowiązywać przez rok, a za każde użycie informacji o Bońku Nisztor ma dostać 5 tysięcy złotych kary.

- To w pewnych aspektach przebija komunistyczną cenzurę. Ta decyzja jest wręcz niebywała, sprzeczna z Konstytucją i ze zdrowym rozsądkiem. Trudno nie odnieść wrażenia, że sąd decydując tak, a nie inaczej, wysługuje się jakimś interesom. Nie wiem jakim, ale przecież każdy, kto uczciwie spojrzy na tą sprawę, widzi, iż nie o przestrzeganie prawa w niej chodziło, a o jakieś inne względy" - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, pytany o ocenę działania sądu ws. dziennikarza "Gazety Polskiej". Rozmowa z Kaczyńskim została opublikowana na portalu niezalezna.pl.

W tygodniku "Gazeta Polska", który ukazał się w środę, opublikowany został artykuł Piotra Nisztora "Kapitan SB trzęsie polską piłką". Artykuł ten dotyczy Andrzeja Placzyńskiego, prezesa firmy Lagardere Sports Poland (LSP), wcześniej działającej pod nazwą SportFive. "W 2017 roku PZPN, kierowany przez Zbigniewa Bońka, przedłużył z firmą Placzyńskiego umowę na pośrednictwo m.in. w pozyskiwaniu sponsorów dla polskiej reprezentacji" - czytamy w tygodniku. Napisano też m.in., że "były esbek stojący na czele firmy od lat zarabiającej miliony na współpracy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, rozpracowywał Jana Pawła II m.in. podczas jego wizyty w Austrii w czerwcu 1988 roku".

"W związku z licznymi publikacjami Pana Piotra Nisztora, Gazety Polskiej Codziennie i Gazety Polskiej, wystąpiłem z pozwami o ochronę swojego dobrego imienia i o zabezpieczenie moich roszczeń na czas trwania postępowań" - poinformował w środę na Twitterze Zbigniew Boniek. Dodał, że w sprawach przeciwko panu Nisztorowi i "Gazecie Polskiej Codziennie" sąd udzielił mu "kilka dni temu wnioskowanego zabezpieczenia", a w sprawie przeciwko "Gazecie Polskiej" decyzja jeszcze nie zapadła.



Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz poinformował tego samego dnia, że przewodniczący I wydziału cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Rafał Wagner 27 sierpnia wydał postanowienie zakazujące Nisztorowi publikacji treści związanych ze Zbigniewem Bońkiem.


Przeciwko decyzji sądu zaprotestowało Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP, nazywając działanie sędziego "cenzurą prewencyjną".

Poseł PiS Sebastian Kaleta skomentował, że orzeczenie sądu "podważa zaufanie" do wymiaru sprawiedliwości oraz do "instytucji zabezpieczenia" oraz ochrony dóbr osobistych. - Sąd mógł dokonać zabezpieczenia w mniej dotkliwy sposób, tak aby zarówno mogła być realizowana wolność prasy oraz ochrona dóbr osobistych w związku z zaistniałym sporem co do treści publikacji. Orzeczenie jest niestety bardzo niebezpiecznym precedensem - powiedział.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego "szef PZPN został potraktowany jako osoba korzystająca z jakichś niebywałych przywilejów, jakby był obywatelem, któremu należą się specjalne prawa i specjalne traktowanie".

- Mamy do czynienia ze sprawą wymagającą reakcji i niebezpieczną dla wolności słowa w Polsce. Trzeba z całą mocą protestować wobec takich praktyk, bo one z demokracją nie mają nic wspólnego. Ta sprawa jest jeszcze jednym argumentem za koniecznością głębokiej reformy wymiaru sprawiedliwości. I to w wymiarze instytucjonalno-organizacyjnym, ale i personalnym - powiedział Kaczyński.

W ocenie prezesa PiS, "mamy do czynienia w czymś, co można określić mianem marnej burleski odnoszącej się do spraw praworządności".

- Bo rzeczywiście w Polsce jest problem z praworządnością, ale głównym źródłem tego stanu rzeczy są wyroki sądów contra legem. Naszym obowiązkiem jest doprowadzenie do tego, by te naruszające prawo wyroki były szybko uchylane, a wydający je sędziowie pociągani do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a w konsekwencji usuwani z zawodu. I tylko taka zdecydowana postawa wobec tej niszczącej państwo patologii może przynieść efekty, w perspektywie kilku lat wyeliminować to, co krzywdzi tak wielu obywateli - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Prezes PiS zauważył, że "błędy w sądownictwie zawsze się będą zdarzać - jakieś pomyłki - ale przecież tu nie o pomyłki chodzi, a o jawne łamanie prawa przez sądy".

- Warto ten problem dostrzec w szerszym kontekście: to jest zjawisko dewastujące życie publiczne, z którym łączą się inne, jak choćby dążenie sędziów do tego, by mieć władzę prawotwórczą. Przecież to zostało zapisane wprost w jednym z uzasadnień do orzeczenia Sądu Najwyższego. A wszystko ma prowadzić do zmiany ustroju w Polsce. Z demokracji na jakąś formę ustroju trybunalskiego czyli porządku niedemokratycznego, wręcz oligarchicznego - powiedział.

Prezes PiS uważa, że ocena sytuacji w Polsce formułowana przez różne międzynarodowe gremia jest "kontrfaktyczna".

- Nie ma naprawdę nic wspólnego w rzeczywistością. Jeszcze raz powtórzę. W naszym kraju rzeczywiście jest kłopot z praworządnością, ale jego głównym, dominującym źródłem są sądy, które łamią prawo, za nic mają Konstytucję. Zatem zmiana tego stanu rzeczy - poprzez reformę wymiaru sprawiedliwości - jest niczym innym jak próbą zlikwidowania tej patologii i przywróceniem rządów prawa w Polsce, przywróceniem respektowania ustawy zasadniczej - podkreślił.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo