Borys Budka w latach 2016–2020 był wiceprzewodniczącym PO, w latach 2019–2020 przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Od 2020 przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Fot. platforma.org
Borys Budka w latach 2016–2020 był wiceprzewodniczącym PO, w latach 2019–2020 przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Od 2020 przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Fot. platforma.org

Rok Borysa Budki na stanowisku szefa Platformy Obywatelskiej. Nie brak głosów krytycznych

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 85

25 stycznia 2020 roku Borys Budka wygrał wybory na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w pierwszej turze. Dokładnie na rocznicę wyboru politycy PO zaczęli nieoczekiwanie przechodzić do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.

Rok temu Budka zdobył 78,77 proc. głosów. Jego rywale znacznie mniej - Tomasz Siemoniak - 11,18 proc., Bogdan Zdrojewski - 7,57 proc., a Bartłomiej Sienkiewicz - 2,48 proc. Wcześniej wycofali się Arłukowicz i Mucha. Z kandydowania zrezygnował dotychczasowy przewodniczący Grzegorz Schetyna.

Jego niedoszła rywalka Joanna Mucha postanowiła odejść do ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni. W szeregach PO wywołało to zdumienie i niepokój, Mucha zaliczana bowiem była do kręgu bliskiego obecnego kierownictwa PO. W nagłym trybie zwołano w Sejmie posiedzenie klubu Koalicji Obywatelskiej, choć z powodu pandemii takiego posiedzenia nie było od kilku miesięcy. Frekwencja, jak na pandemiczny czas, była bardzo duża.

- Jeżeli przebieg posiedzenia klubu uznać za miernik nastrojów, to wnioski nie są zbyt optymistyczne. Niemal nikt nie krytykował Muchy za to, że odeszła. Najwyżej pojawiały się głosy, że szkoda iż partię i klub opuściła tak cenna osoba - mówi PAP poseł, który brał udział w spotkaniu. - A to może oznaczać, że część członków klubu Koalicji Obywatelskiej nie wyklucza, że pójdzie w ślady Joanny Muchy - dodaje.

Z nieoficjalnych informacji, że podczas posiedzenia klubu krytykowano przede wszystkim politykę informacyjną klubu i partii. Organizowane są liczne konferencje prasowe, których nikt nie zauważa. Iwona Śledzińska-Katarasińska miała nawet porównywać sytuację w klubie KO do sytuacji w dawnym klubie Unii Wolności. Zarazem jednak nikt wprost nie krytykował szefa partii Borysa Budki. Nawet jego poprzednik, Grzegorz Schetyna, który w mediach nie odmawia sobie przyjemności wbijania obecnemu kierownictwu szpil, tym razem ograniczył się do apeli o mobilizację i do przekonywania, że ugrupowanie powinno funkcjonować jak w sytuacji kryzysowej.

Politycy PO, pytani oficjalnie o ocenę pierwszego roku Budki są jeszcze bardziej ostrożni. - Mam poczucie zamrożenia wielu dziedzin życia, także polityki, w taki pandemiczny sposób. Ona niby normalnie się toczy, ale nie mamy normalnych spotkań, nie mamy normalnych posiedzeń Sejmu. Stąd Borys trafił chyba w najbardziej niekorzystny moment w historii Platformy. Trudno zarządzać w partii, która nie może się normalnie spotykać, normalnie prowadzić debaty - mówi były szef klubu PO Sławomir Neumann, uchodzący za przedstawiciela wewnętrznej opozycji.

Przyznaje, że są co prawda spotkania on line, ale to nie to samo, bo "polityka to są rozmowy, wymiana poglądów, trudno to robić on line". - Jak skończy się pandemia, Borys tak naprawdę rozpocznie kadencję i można będzie go ocenić - podkreśla Neumann, choć zwraca uwagę, że do sukcesów na pewno należy zaliczyć to, że udało się utrzymać większość senacką.

Z kolei, zdaniem kojarzonego z frakcją rządzącą PO Pawła Olszewskiego, w zarządzaniu partią "widać radykalną zmianę jakościową w stosunku do tego, co było wcześniej". Jak ocenia, do odejścia Muchy nie należy przywiązywać większej wagi. - Jestem w Sejmie od roku 2005. Pamiętam, jak powstał Ruch Palikota i posłowie przechodzili, później wracali. Potem było powstanie Nowoczesnej, ludzie odchodzili do Ryszarda Petru, później wracali. W cyklach powyborczych to jest normalne. A ja głęboko wierzę, że znajdziemy się z Joanną Muchą jeszcze we wspólnym projekcie politycznym - przekonuje Olszewski.

- Bardzo trudno jest ocenić ten rok, bo on był inny od wszystkich. To tak jakbyśmy porównywali jabłka z pomarańczami - przyznaje Izabela Leszczyna. - Rok zamknięcia, rok pandemii, rok kwarantanny, rok bez spotkań, bez prawdziwych relacji z wyborcami - dodaje.

Jej zdaniem "jeżeli można oceniać Borysa Budkę, to można tylko powiedzieć o czasie tych dwóch miesięcy, kiedy w związku z kampanią prezydencką spotykaliśmy się z wyborcami". Jej zdaniem, ocena zarówno kampanii, jak i wyniku Rafała Trzaskowskiego powinna być bardzo wysoka, a co za tym idzie także ocena kierownictwa PO.

Poseł Arkadiusz Marchewka zwraca uwagę, że w ciągu tego roku przeprowadzone zostały zmiany w klubie, usprawniające jego funkcjonowania, co "pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość". - Liczę na to, że po czasie pandemii, mimo przeciwności losu, będziemy dobrze przygotowani do tego, żeby po pierwsze przedstawiać swoje propozycje dla Polaków, a po drugie w sposób skrupulatny i konsekwentny patrzeć władzy na ręce - zaznacza.

Jego zdaniem postawy takie jak Joanny Muchy są odosobnione, a większość posłów wykazuje "chęć budowania i wzmacniania Platformy w ramach Koalicji Obywatelskiej".

W nieoficjalnych rozmowach niektórzy politycy Platformy, zwłaszcza ci z opozycji wewnętrznej, krytykują jednak sposób funkcjonowania partii. - Wystarczy porównać zapowiedzi Borysa z kampanii wewnętrznej z tym, co mamy teraz. Zapowiedzi były szumne: nowej energii, kopa do przodu, w ogóle zdobycia świata, pełnej profesjonalizacji, a stało się tak, jak się stało, czyli zaczęliśmy działać, jak Nowoczesna. Tak się dzieje, jak rzecznicy prasowi zostają szefami - ironizuje w rozmowie z PAP jeden z posłów.

Inny zwraca uwagę, że notowania Koalicji Obywatelskiej stoją w miejscu, a formacja nie zyskuje nawet przy okazji poważnych tąpnięć sondażowych Prawa i Sprawiedliwości. - Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji PiS-owi spadło 10 punktów. A nam cztery. Nie zyskaliśmy, dobre pytanie dlaczego - zastanawia się poseł Platformy.

Rozczarowanie funkcjonowaniem partii wyrażają też niektórzy politycy z tzw. dołów partyjnych. - Tragedii nie ma, bo w najbliższym czasie nie mamy żadnych wyborów, co nie znaczy, że nie moglibyśmy robić więcej, a nie robimy - podkreśla w rozmowie z PAP samorządowiec z Mazowsza. Polityk zwraca ponadto uwagę, że w ścisłym kierownictwie partii brakuje kobiet. - Rządzą Borys, Rafał Trzaskowski, Czarek Tomczyk, Marcin Kierwiński, a wyeliminowali kobiety - mówi działacz.

Od oceny Budki uchylają się jego dwaj rywale z wyborów wewnętrznych, Tomasz Siemoniak i Bartłomiej Sienkiewicz. - Nie jest moją rolą jakakolwiek ocena. Na pewno mamy bardzo ciężki czas, ktokolwiek zostałby przewodniczącym, miałby ogromne problemy - mówi Siemoniak. "Przewodniczący partii po dwóch latach potwierdza swój mandat, dopiero wtedy będzie można coś realnie powiedzieć, dziś jest absolutnie za wcześnie - zaznacza Sienkiewicz.

W ostrych słowach z Borysem Budką rozliczał się senator Jan Bury, który również przeszedł do ruchu Hołowni. Zarzucił Budce, że stworzył sobie "dwór". - Dla nich najważniejsza jest obecność w mediach i to, żeby PO była liderem opozycji. To dwie największe troski kierownictwa PO - mówił.

  - Jeśli zapytałbym dziś w PO, gdzie jesteście na osi lewica-centrum-prawica, to zaczęliby drapać się po głowie i zerkać na Budkę. Pytaliby: "Borys, ale gdzie mamy być? Dostosujemy się do wszystkiego. Powiedz nam, gdzie mamy być? Staniemy gdzie chcesz, Borys". A Borys i dwór patrzą na sondaże i się głowią: "Może bardziej na lewo? A nie, nie, jednak na prawo. Hmm... nie, nie, może stójmy w środku". Jest kompletne pomieszanie... - dodał.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka