Koronawirus w Indiach. fot. PAP/EPA
Koronawirus w Indiach. fot. PAP/EPA

Mieszkańcy Indii wierzą, że krowie odchody leczą koronawirusa. Lekarze ostrzegają

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Mieszkańcy Indii wierzą, że krowie odchody ochronią ich przed koronawirusem. Lekarze ostrzegają przed takimi praktykami.

Lekarze w Indiach alarmują - wiele osób, uważa że krowi kał może zapobiec zakażeniu koronawirusem -  podaje agencja Reutera.
W stanie Gujarat, na północnym-zachodzie kraju, wierzący hindusi udają się raz w tygodniu do schronisk dla krów i nacierają się odchodami zwierząt. Ma to wzmocnić odporność na koronawirusa.

Lekarze przekonują, że ten sposób jest nieskuteczny, jednak hindusi, którzy uznają krowy za święte, wciąż to robią.


Koronawirus w Indiach

W poniedziałek władze podały, że w Indiach w ciągu ostatniej doby zmarły 3754 osoby zakażone koronawirusem, wykryto też 366 161 infekcij. W tym kraju diagnozowana jest obecnie blisko połowa nowych zakażeń SARS-CoV-2 na całym świecie.

W szpitalach w Indiach brakuje miejsc dla pacjentów i koniecznego do terapii tlenu medycznego. Według wielu ekspertów rzeczywiste dane epidemiczne mogą być znacznie wyższe niż oficjalnie podawane statystyki – pisze agencja Reutera. Kostnice są w Indiach przepełnione.

Władze wielu indyjskich stanów wprowadziły kwarantanny i surowe restrykcje przeciwepidemiczne. Rośnie presja na premiera Indii Narendrę Modiego, by wprowadził ogólnokrajowy lockdown, tak jak podczas pierwszej fali epidemii w 2020 roku. Szef rządu jest też krytykowany za zezwalanie, mimo rosnącej liczby zakażeń, na masowe obchody świąt religijnych i tłumne wiece wyborcze w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Od początku pandemii w Indiach zakaziło się ponad 22,6 mln osób, z których ponad 246 tys. zmarło.

Badania potwierdziły. Indyjski wariant koronawirusa jest już w Polsce

"Czarny grzyb" atakuje pacjentów z COVID-19

W szpitalach w Delhi oraz stanach Maharasztra i Gudżarat stwierdzono w ostatnim czasie nadzwyczajnie dużą liczbę infekcji "czarnym grzybem" wśród pacjentów z Covid-19. Liczby pacjentów były na tyle poważne, że w niedzielę rządowy zespół ds. pandemii opublikował specjalny komunikat ostrzegający przed chorobą.

Jak podaje BBC, w jednym ze szpitali w Mumbaju odnotowano w ostatnich dwóch miesiącach 24 przypadki infekcji, podczas gdy rocznie spotyka się tam 6 w całym roku. Jedenastu pacjentów straciło zainfekowane przez grzybicę oczy, zaś sześciu zmarło.

Mukormykoza to rzadka, lecz poważna choroba wywoływana przez grzyby naturalnie występujące w środowisku. Infekcji ulegają zwykle osoby o osłabionej odporności, np. leczone sterydami, a także cukrzycy. Według ekspertów cytowanych przez brytyjski "Guardian" to właśnie słabo leczona cukrzyca może być powodem nadzwyczajnie wysokiej liczby infekcji w Indiach. Sterydami, takimi jak deksametazon, leczy się cięższe przypadki Covid-19 w szpitalach.

Grzybica najczęściej rozwija się w zatokach i nosie, lecz może także atakować mózg i oczy, a leczenie jej w zaawansowanym stadium jest bardzo trudne i może wymagać operacji. Jak podaje BBC, połowa przypadków mukormykozy kończy się śmiercią.

Dramatyczna sytuacja w Indiach

Akcja szczepień osób w wieku 18-44 lata, miała rozpocząć się 1 maja w całych Indiach. Są jednak opóźnienia. Dlatego w niektórych stanach zaczęto profilaktycznie podawać mieszkańcom lek iwermektynę,

- Ludzie w panice wykupują różne leki, które dają jakąś nadzieję na walkę czy ochronę przed Covid-19 - mówi Reshmi Majumdar, studentka medycyny pracująca w dużym szpitalu w południowym Delhi. - Lekarze powtarzają nam i pacjentom, że np. leku remdesiwir nie należy stosować samodzielnie i tylko w szpitalach - podkreśla.

- Tylko że w szpitalach nie ma miejsca i ludzie próbują ratować się sami - zauważa  dr Vijay Gupta, który prowadzi klinikę w zachodnim Delhi. - Nie ma szpitalnych łóżek, brakuje też szczepionek. Dlatego w prywatnych szpitalach zamiast 250 rupii (ok. 13 zł) jak wcześniej, szczepienie może kosztować 2 tys. rupii (ok. 102 zł) - twierdzi lekarz.

Według analizy „The Indian Express” ceny szczepionek wahają się w prywatnych szpitalach między 700 a 1500 rupii (ok. 35-76 zł). Pod koniec kwietnia rząd Indii zezwolił na sprzedaż połowy produkcji szczepionek na wolnym rynku, aby zmotywować firmy farmaceutyczne do zwiększenia produkcji.

- Biedni są wykluczeni, kiedy bogaci przeskakują kolejkę - pisze w „The Indian Express” Jean Dreze, urodziny w Belgii uznany ekonomista, który za zasługi dla kraju otrzymał indyjskie obywatelstwo.

- Problem może się zwiększyć, gdy regulacje zdegenerują rynek do czarnej strefy, jak się dzieje w sytuacji braku szczepionek - podkreśla apelując o darmowe szczepionki dla wszystkich mieszkańców.

KJ

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj24 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Rozmaitości