Wojciech Maksymowicz wstąpił w szeregi Polski 2050 Szymona Hołowni Fot.PAP/Rafał Guz
Wojciech Maksymowicz wstąpił w szeregi Polski 2050 Szymona Hołowni Fot.PAP/Rafał Guz

Ekspert: Wokół Hołowni przybywa ludzi o bogatej partyjnej przeszłości

Redakcja Redakcja Polska 2050 Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
Wojciech Maksymowicz był działaczem Partii Centrum, a potem był związany z Platformą Obywatelską, startował z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego, był w rządzie Zjednoczonej Prawicy, z którego odszedł, odszedł też z klubu PiS. Teraz wstępuje do ugrupowania Szymona Hołowni. Takich ludzi, o bogatej partyjnej przeszłości jest wokół byłego dziennikarza więcej. Mnie się to bardzo nie podoba – mówi Salonowi 24 Wiesław Gałązka, ekspert ds. wizerunku.

Ruch Polska 2050 Szymona Hołowni pozyskał prof. Wojciecha Maksymowicza – polityka do niedawna Porozumienia Jarosława Gowina, posła PiS, wiceministra w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Wcześniej Polska 2050 pozyskała polityków lewicy, ale też Platformy Obywatelskiej. Kolejne transfery są kwestią czasu. Jak od strony wizerunkowej można ocenić politykę prowadzoną przez Szymona Hołownię – będzie to ruch, który stanie się wiodącą siłą na scenie politycznej, czy jedynie wydarzenie sezonu?

Wiesław Gałązka: Nie bardzo jest to wydarzenie sezonowe, bo trwa już ponad rok i wydaje się, że ten ruch i pan Szymon Hołownia zostaną z nami na dłużej. I oczywiście samo pozyskanie nowych ludzi może być odbierane jako sukces. Jednak medal ma drugą stronę. I ja patrzę na działania pana Hołowni i jego ruchu z bardzo mieszanymi uczuciami. I docelowo ruch ten może stracić.

Dlaczego?

Największym problemem jest tu wiarygodność. Bo proszę zwrócić uwagę, że Szymon Hołownia wszedł do polityki jako człowiek z zewnątrz. Był nową twarzą, ale też zapowiadał nową jakość w polskiej polityce. Miało być coś zupełnie innego, alternatywa dla polityki partyjnej. I na tych hasłach Hołownia zajął trzecie miejsce w wyborach prezydenckich. I na bazie tego sukcesu powołał swój ruch polityczny. I teraz widzimy zamiast nowej jakości, podbieranie ludzi ze wszystkich stron politycznych. A zamiast nowych twarzy, polityków ogranych, którzy w niejednym ugrupowaniu zasiadali.

Akurat transfer Wojciecha Maksymowicza niektórzy przedstawiają jako spore wzmocnienie – wybitny ekspert w dziedzinie neurochirurgii, konserwatysta wykluczony z obozu Zjednoczonej Prawicy na podstawie pomówień, w dodatku podobno w efekcie konfliktu wokół sposobu walki COVID-19. Czemu formacja Hołowni miałaby na tym tracić?

Polityków, którzy byli już w wielu partiach i są ograni jest u Hołowni wielu. Ale przyjrzyjmy się samemu panu ministrowi Maksymowiczowi. Nie oceniam jego dorobku medycznego i naukowego, konfliktu w koalicji rządzącej. Ale spójrzmy na samą drogę polityczną. Przecież Wojciech Maksymowicz był w latach 90-ych w Akcji Wyborczej Solidarność, był ministrem zdrowia w rządzie Jerzego Buzka. Już w XXI wieku był z kolei działaczem Partii Centrum, a potem był związany z Platformą Obywatelską. Odszedł z PO razem z Jarosławem Gowinem, ale nie startował z Polski Razem ale z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Następnie był w rządzie Zjednoczonej Prawicy, z którego odszedł, odszedł też z klubu PiS. Teraz wstępuje do ugrupowania Szymona Hołowni. Takich ludzi, o bogatej partyjnej przeszłości jest wokół formacji byłego dziennikarza więcej. Mnie się to bardzo nie podoba. I myślę, że i wizerunkowo Szymon Hołownia może na tym tracić. Bo wyborcy widzą pewne rzeczy. A sam były dziennikarz był kimś, kto zaczął działać w lakierkach, a ostatnio coraz mocniej zaczyna zanurzać się w szambie. Z nową jakością nie ma to nic wspólnego.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka