Prawo i Sprawiedliwość zmieni partyjne okręgi wyborcze, z 41 na blisko 100. Dzięki temu osłabnie znaczenie lokalnych baronów.
Prawo i Sprawiedliwość zmieni partyjne okręgi wyborcze, z 41 na blisko 100. Dzięki temu osłabnie znaczenie lokalnych baronów.

Debaronizacja. PiS przeprowadza rewolucję we własnych strukturach

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
Prawo i Sprawiedliwość zmieni partyjne okręgi wyborcze, z 41 na blisko 100. Dzięki temu osłabnie znaczenie lokalnych baronów - ustalił Salon24.pl. W partii wskazują na plusy i minusy takiego rozwiązania, ale stawiają też tezę, że pomysł Jarosława Kaczyńskiego to grunt pod przejęcie PiS przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Do takich rewolucyjnych zmian ma dojść już w najbliższy weekend, gdy odbędzie się kongres PiS. Wtedy zostaną wybrane też nowe władze partii. Wiadomo, że na kolejną kadencję zostanie wybrany prezes Kaczyński, który zapowiedział, że kandyduje na szefa PiS po raz ostatni. Do prezydium ugrupowania ma wejść też Mateusz Morawiecki, który zostanie wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości. O zmianach w statucie zdecyduje około tysiąca delegatów, ale mało prawdopodobne, że sprzeciwią się oni woli prezesa PiS.

Polecamy:

Rafał Woś: Dlaczego PiS musi zgłosić Śpiewaka na RPO

Polka, która zginęla w Donbasie. "Krasunya, czyli piękna"

Przełomowe zmiany

Aktualnie prezesem partii jest Jarosław Kaczyński, któremu podlega pięcioro wiceprezesów: Beata Szydło, Joachim Brudziński, Mariusz Błaszczak, Mariusz Kamiński i Antoni Macierewicz. W PiS mówią, że premier Mateusz Morawiecki, który od wielu miesięcy typowany jest na nowego wiceprezesa partii, zostanie nim już po kongresie. To nie jest zaskoczenie. Tym byłoby, gdyby do prezydium partii wszedł na miejsce Antoniego Macierewicza. Pojawiają się takie głosy w PiS, ale większość naszych rozmówców uważa, że PiS ma obecnie wystarczająco problemów, by tworzyć sobie kolejne, poprzez generowanie nowych personalnych konfliktów. Skończy się prawdopodobnie na powiększeniu składu zarządu partii. Spekuluje się również, że w prezydium europosłankę i byłą premier Beatę Szydło mogłaby zastąpić marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

- Prezes Kaczyński lubi wbijać klin między osoby, które są ze sobą w dobrych relacjach, ale tak jak w przypadku Macierewicza, to nie jest dobry moment na takie gry, więc to mało realny scenariusz - mówi jeden z posłów. Zaznacza jednak, że rola marszałek Witek będzie w partii rosła, bo jest szykowana na kampanię wyborczą w 2023 r.: - Dobrze się prezentuje. Choć nie do końca jest wiecowym politykiem, to byłaby przeciwwagą dla premiera. Łatwiej sobie ją wyobrazić uśmiechniętą w tłumie, w grupce dzieci, na pewno będzie lepiej wypadać na zdjęciach, i w telewizji, niż szef rządu. Brakuje nam w partii rozpoznawalnych kobiet.

Sekretarzem generalnym PiS ma zostać poseł Krzysztof Sobolewski, obecnie przewodniczący Komitetu Wykonawczego. To od dawna zaufany człowiek prezesa Kaczyńskiego, a zmiana jest tylko formalnością. W związku ze zmianami, które opisujemy, mogą wzrosnąć jego kompetencje, aby jeszcze bardziej trzymać w ryzach partyjne struktury.

Co zmieni się na pewno? Prawo i Sprawiedliwość przemodeluje własne szeregi, przechodząc z systemu sejmowego na senacki. To oznacza, że zamiast dotychczasowych 41, będzie aż blisko 100 okręgów. Mówi się o 95. Zmiany nie obejmą Warszawy, może również Krakowa. W październiku bądź listopadzie odbędą się natomiast nowe wybory władz okręgów, jeśli szyków nie pokrzyżuje kolejna fala pandemii koronawirusa.

Osłabienie partyjnych baronów

Jedna z wieści głosi, że prezesami okręgów nie będą już ministrowie oraz inni działacze, którzy zajmują wysokie stanowiska w państwie. Posłowie nie znają jednak dokładnych szczegółów zmian. Rewolucja była z nimi dyskutowana, ale jej ostateczny kształt wyłoni się dopiero po kongresie. Pojawiają się sygnały, że nowi prezesi okręgów nie będą mogli startować w wyborach do Sejmu.

- Nie chcę powiedzieć, że szefami okręgów zostaną przypadkowe osoby, ale nie zawsze będą to rozpoznawalni i wpływowi dotychczas politycy - mówi nam jeden z parlamentarzystów PiS. - Będzie to promowanie nowych liderów. Lokalni działacze na nowo będą musieli sobie układać relacje w okręgach, będą pojawiały się nowe konflikty.

Tlił się również pomysł, aby nowi prezesi okręgów pobierali za to wynagrodzenie, ale - jak słyszymy - na razie pomysł spalił na panewce, bo generowałoby to zbyt duże koszty.

Docenienie lokalnych działaczy

Zmiany z okręgami i wybory w nich nowych władz mają rozruszać partyjne struktury, które osiadły na laurach po zwycięskim maratonie wyborczym. Dopływ nowej i świeżej krwi ma tchnąć nowe siły w doły partyjne, docenić dotychczas pomijanych, ale będzie też generował nowe konflikty. Osłabi to tłuste koty, lokalnych baronów, którzy niechętnie będą dzielić się władzą i wpływami. Po takich zmianach, stracą bowiem na znaczeniu.

- Na tę chwilę nie wyobrażam sobie układania list wyborczych. Mnóstwo konfliktów i sporów było dotychczas, gdy szefów okręgów jest ponad połowę mniej, niż ma być po wprowadzeniu zmian - mówi kolejny poseł. - Będą potrzebni dodatkowi rozjemcy, żeby działacze się nie pozabijali.

Inny rozmówca wskazuje, że godzić skonfliktowanych mogą szefowie regionów, których rola powinna wzrosnąć.

Niemal wszyscy z naszych informatorów twierdzą natomiast, że taka rewolucja to przygotowywanie gruntu pod przejęcie władzy w PiS przez premiera Mateusza Morawieckiego. Lokalni baronowie mogliby stawać okoniem, ale sytuacja zapewne się zmieni, gdy stracą dotychczasowe wpływy w PiS.

"PiS musi myśleć o byciu w opozycji"

Planowane zmiany w szeregach omawiamy z politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego. Wskazuje on na plusy takich rozwiązań, ale też wrzuca kamyczek do ogródka Prawa i Sprawiedliwości.

– W przypadku PiS bardzo istotne jest coś, co byśmy nazwali sterownością. Siłą partii była, szczególnie w poprzedniej kadencji, decyzyjność. Centralne decydowanie nie było sabotowane. A dziś zmienia się sytuacja, bo PiS całkiem serio musi myśleć o tym, że może znaleźć się w opozycji, a taka sterowność będzie bardzo istotna dla przetrwania partii – mówi Salon24.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – Po drugie, to jest jak z ideą skrócenia czasu pracy, która polega na podzieleniu się pracą. Zważywszy na to, że na różnych szczeblach może narastać frustracja, to jest idea podzielenia się pracą, ale też wpływami na niższych poziomach.

Ekspert zwraca też uwagę na to, że PiS lokalnie nie jest aż tak mocny, jak mogą wskazywać sukcesy wyborcze na arenie ogólnopolskiej. W wyborach na niższych szczeblach nie ma takiego samego pasma sukcesów, co - zdaniem politologa - świadczy o dysfunkcjonalności. – Wynik samorządowy na poziomie sejmików jest obecnie wygładzony polityczną sprawnością i negocjacjami, bo był on daleki od możliwości tej partii – mówi prof. Chwedoruk.

Na koniec prof. Chwedoruk wskazuje, że takie zmiany zagwarantują dopływ nowej krwi do struktur, dopuszczą do władzy młodszych działaczy, którzy też będą musieli brać odpowiedzialność za ugrupowanie. A to zdecydowanie zadziała na korzyść Mateusza Morawieckiego, gdyby w przyszłości zastąpił prezesa Kaczyńskiego na stanowisku szefa PiS.

Marcin Dobski

Czytaj dalej:

Dr Paweł Grzesiowski mógł naruszyć etykę lekarską? Jest decyzja

Ks. Isakowicz-Zaleski: Pedofilię w Kościele powinni badać świeccy, a nie duchowni

GUS podał dane o umieralności Polaków. Podobną sytuację mieliśmy w 1951 roku

Konsulaty w Londynie i Dublinie nie wyrabiają. Tysiącom Polaków może grozić deportacja

Odchodzi kolejny biskup po zarzutach o tuszowanie pedofilii

Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka