Fot. WIM
Fot. WIM

Szczepionki obowiązkowe? Dla kogo trzecia dawka? Ekspert zabiera głos

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 183
Wielkimi krokami zbliża się chwila, w której nastąpi uznanie szczepionek przeciwko COVID-19 za w pełni – a nie tylko jak dziś warunkowo – dopuszczonych preparatów biologicznych. Informacje pochodzące z FDA wskazują, że może to nastąpić jeszcze w tym roku, co z kolei będzie oznaczać spełnienie formalnych warunków do ujęcia ww. szczepień w kalendarzu szczepień obowiązkowych – mówi Salonowi 24 gen. Dywizji, prof. dr n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor Warszawskiego Instytutu Medycznego.

Pojawiły się w ostatnim czasie doniesienia o tym, że osoby zaszczepione muszą szczególnie uważać, nosić maseczki, bo stanowią zagrożenie dla osób niezaszczepionych. No i są pytania, czemu ci, co się zaszczepili mają znosić różne obostrzenia dlatego, że ktoś nie chciał się zaszczepić?

Prof. Grzegorz Gielerak: Jest to absolutnie niezgodne z wiedzą medyczną i dowodami naukowymi. Ma to moim zdaniem zniechęcić do szczepień, przekonać, że szczepienie nic nie zmienia, można być nawet bardziej zagrożeniem dla innych. To jest bardzo niepoważne podejście do tematu. Badania mówią jasno – szczepienia wytwarzają ochronę zarówno humoralną jak i komórkową, osoby zaszczepione mają przeciwciała, także u wrót zakażenia, a więc nawet jeśli osoby te będą miały kontakt z wirusem, to będą go transmitować znacznie słabiej. A więc nie będą stanowić większego zagrożenia dla innych. Dowodem jest publikacja sprzed kilku dni z Izraela mówiąca, że 80 proc. zaszczepionych osób, które się zakaziły, nie zainfekowało nikogo w przestrzeni publicznej, a zaledwie 3 proc. zaszczepionych, którzy zachorowali na COVID-19, jest w stanie zakazić 2-3 inne osoby na koncertach, w restauracjach czy w siłowniach.

Tusk spotkał się z doradcami premiera Morawieckiego. "Szczepienia to nasz wspólny cel"

Czy w związku z tym powinno się dążyć do obowiązkowych szczepień, może w przypadku konkretnych grup, bo takie pomysły się pojawiają, czy przywileje dla osób zaszczepionych?

Jeśli chodzi o wprowadzenie obowiązkowości szczepień to głęboko należy przeanalizować potencjalne korzyści do ryzyka związanego z takich działaniem. Doskonale przyjęta w społeczeństwie dobrowolność szczepień jeśli miałaby być zastąpiona ich obligatoryjnością, to tylko w sytuacjach dających realne korzyści z takiego postępowania. W odniesieniu do personelu medycznego, który jest zaszczepiony w ok. 95 proc. koszty społeczne jakie wiązałyby się ze zmianą wcześniejszych uregulowań mogą w mojej ocenie okazać się niewspółmierne do oczekiwanych korzyści. Natomiast rzecz ma się zgoła inaczej w przypadku nauczycieli, gdzie odsetek zaszczepionych wynosi ok. 70%. W tych warunkach, interwencja administracyjna, o której mówimy mogłaby być poważnie wzięta pod uwagę. Jednocześnie miejmy świadomość, że wielkimi krokami zbliża się chwila, w której nastąpi uznanie szczepionek przeciwko COVID-19 za w pełni – a nie tylko jak dziś warunkowo – dopuszczonych preparatów biologicznych. Informacje pochodzące z FDA wskazują, że może to nastąpić jeszcze w tym roku, co z kolei będzie oznaczać spełnienie formalnych warunków do ujęcia ww. szczepień w kalendarzu szczepień obowiązkowych.

Tu jest jeszcze kwestia ewentualnej trzeciej dawki, Pfizer z kolei zapowiada preparat konkretnie na wariant delta. Czy te kolejne szczepienia będą konieczne?

Trzecią dawkę szczepionki można rozpatrywać jako doszczepienie populacyjne, ale także jako kolejne szczepienie pacjentów z zaburzeniami odporności. W pierwszym przypadku szczepionka powinna zawierać w sobie elementy chroniące przed nowymi wariantami wirusa. Na razie nie ma argumentów przemawiających za koniecznością takiego działania. One mogą się pojawić w okresie 2-3 miesięcy, gdy będą znane wyniki badań osób, które jako pierwsze poddały się szczepieniom na etapie badań klinicznych trzeciej fazy. Wstępne wyniki są bardzo obiecujące i mówią, że zdecydowana większość tych osób nie będzie wymagała doszczepienia. Natomiast zwróciłbym uwagę na szczególne grupy pacjentów, których wcale jest nie tak mało, u których trzecia dawka może być wymagana już dziś.

Jakie to grupy?

Są to pacjenci z wrodzonymi lub nabytymi niedoborami odporności. Pacjenci leczeni immunosupresyjnie, w tym po przeszczepach narządowych. Badania osób po transplantacji nerek wykazały, że dwukrotne szczepienie u wielu z nich nie wytworzyło odpowiedniego poziomu odporności, natomiast trzecia dawka wyzwoliła pożądaną odpowiedź immunologiczną aż u 50 proc. w pełni zaszczepionych, jednak nieodpornych. Z dostępnych badań wynika, że do przyjęcia trzeciej dawki powinny być zachęcane osoby z nowotworami hematologicznymi – przewlekłą białaczką limfocytową, szpiczakiem plazmocytowym i chłoniakami nieziarniczymi, ale także chorzy po przeszczepie serca, płuc, nerek i wątroby, chorzy na stwardnienie rozsiane oraz pacjenci z chorobami reumatologicznymi i autoimmunologicznymi. W odniesieniu do tych pacjentów poważnie należy więc rozważyć formalne uregulowanie możliwości podania trzeciej dawki szczepionki.

Składka od prezesów w Polskim Ładzie. "To danina, o której rząd nic nie mówił"

Trzaskowski: Polski Ład ma zlikwidować samorządy. Rząd będzie rozdawał pieniądze swoim

Pracodawca będzie weryfikował, czy się zaszczepiłeś? Dworczyk o przepisach na IV falę


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości