Obywatele RP przed Sejmem. Fot. Facebook/Obywatele RP
Obywatele RP przed Sejmem. Fot. Facebook/Obywatele RP

Obywatele RP protestują ws. stanu wyjątkowego. Wymyślili niecodzienny happening

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 78
W okolicach Sejmu w poniedziałek zebrała się grupka Obywateli RP, która nie zgadza się na stan wyjątkowy w pasie przygranicznym z Białorusią. Demonstranci założyli na siebie drut "bezkolczasty".

Dziś o 16.30 posłowie rozpatrzą wniosek prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego w województwach podlaskim i lubelskim. Będzie to kolejny test dla Zjednoczonej Prawicy, by sprawdzić, czy koalicja dysponuje większością w parlamencie. Na restrykcje, które uniemożliwiają dostęp do Usnarza Górnego, gdzie koczują imigranci, nie zgadzają się Obywatele RP.  

Zobacz: 

"Mówienie o wojnie na granicy to nie przesada. Stan wyjątkowy to słuszna decyzja"

Lewica żąda zniesienia stanu wyjątkowego! Inne partie opozycji „bez decyzji”

Rosati: Zagrożenie ze Wschodu realne. Są lepsze sposoby ochrony granic niż stan wyjątkowy

- Stoimy tu dzisiaj niewielką grupą w geście symbolicznym. Jesteśmy jednak przekonani, że wokół Sejmu powinny dziś stanąć jako „żywe zasieki” tysiące obywateli, którym nie jest wszystko jedno. Nie w geście symbolicznym, ale w akcie realnego, pokojowego oporu. Wiemy, że brutalna polityka władz zniknie tylko wtedy, kiedy przestanie być tak łatwo i tak oczywiście opłacalna dla rządzących, kiedy koszt stanie się dla nich odczuwalny. Po to tu przyszliśmy. By zaapelować do współobywateli o wspólne, solidarne i zdeterminowane działanie - brzmi odezwa protestujących w okolicach Sejmu. 

Ośmiu członków Obywateli RP przekroczyło policyjne zagrody, trzymając drut "bezkolczasty". Wśród demonstrujących jest uczestniczka wielu antyrządowych pikiet, babcia Lodzia. Grupka twierdzi, że trzeba wprowadzić "obywatelski stan wyjątkowy" w związku z działaniami gabinetu Mateusza Morawieckiego na granicy z Białorusią.  

Obywatele RP piszą też, że imigranci z Usnarza Górnego są trzymani "pod lufami karabinów polskich służb", choć przebywają pod nadzorem białoruskich pograniczników. 

- Stoimy na „ziemi niczyjej” wokół Sejmu. Dwie mundurowe służby – policja i Straż Marszałkowska – twierdzą, że to miejsce należy do tej drugiej. Oczywiście przypomina to nieco sytuację na granicy z Białorusią. Rzeczywistość policyjnych kotłów znana jest wielu z nas. W tym sensie chcielibyśmy, żeby nasza tu obecność była jakimś wyrazem solidarności z ludźmi z Usnarza i tysięcy innych takich miejsc na całym świecie oraz z milionami ludzi tam uwięzionych, o których losie nie wiemy niczego, bo nie patrzą nam w oczy tak bezpośrednio, jak te 32 osoby przetrzymywane pod lufami karabinów polskich służb. Wiemy jednak, że ta nasza solidarność nie jest warta wiele. Tamci ludzie umierają z głodu, pragnienia, zimna i chorób. Porównania nie są możliwe - czytamy. 


GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo