Przypomnijmy, że Jaruzelski po 1989 roku lansował tezę o groźbie sowieckiej interwencji. No, trzeba przyznać, że hasło inwazji budziło grozę, szczególnie wśród ludzi pamietających rok 1920 czy 1939 na Kresach. Na ile groźba wejścia Armii Czerwonej była realna?
Co do interwencji w grudniu 1981 roku, to w świetle znanych nam dokumentów polskich, rosyjskich/sowieckich, ale też enerdowskich, czechosłowackich, węgierskich, rumuńskich wiemy, że interwencja wojsk Układu Warszawskiego wtedy nie groziła. Co więcej, Jaruzelski wprost zapytał, czy w razie, gdyby nie udało się opanować sytuacji, mógłby liczyć na pomoc Sowietów. Usłyszał, że interwencja wojskowa nie jest planowana, musi radzić sobie sam. Uzyska natomiast wsparcie gospodarcze i polityczne.
Czy to oznacza, że władze w Moskwie zupełnie nie przejmowały się sytuacją w Polsce i w żadnym razie nie dopuszczały interwencji?
Tak oczywiście nie było. Gdyby Solidarność przejęła siłą władzę w Polsce, a te nowe władze chciałyby wyprowadzić Polskę z Układu Warszawskiego, a do tego doszłoby do zablokowania szlaków komunikacyjnych, to z pewnością Armia Czerwona by interweniowała. Ale pamiętajmy, że najbardziej radykalnym politycznym postulatem Solidarności, były demokratyczne wybory do Rad Narodowych. Gdzieś nieśmiało mówiono coś o wyborach do Sejmu. Ale to nie było stanowisko związku, ale solidarnościowych radykałów. Więc sugerowanie, że Solidarność chciała siłą obalić ustrój i przejąć władzę, było nieprawdą. Owszem, Jaruzelski mówił, że 17 grudnia miała się odbyć wielka demonstracja Solidarności w Warszawie upamiętniająca ofiary grudnia 1970 roku. I podczas tej demonstracji solidarnościowa ekstrema miała atakować publiczne urzędy. Ale to była bujda z chrzanem, wymyślona przez komunistyczną propagandę.
Ale ludzie wrażenie, że może do interwencji sowieckiej dojść, faktycznie mieli?
Ona nie była realna. Natomiast faktem jest, że odbywały się wtedy permanentne ćwiczenia wojskowe przy naszej granicy. W tym największe, Zapad 1981. Był to jednak element wojny psychologicznej, zastraszania Polaków i dawania pretekstu Jaruzelskiemu dla wprowadzenia stanu wojennego. Sugerowania, że interwencja wisi na włosku. I faktycznie wiele osób w to uwierzyło. Na dziś wiemy jednak, że ostatni raz Rosjanie realnie rozważali interwencję rok wcześniej, w grudniu 1980 roku. Wtedy także zwiadowcze satelity amerykańskie potwierdziły wielką koncentrację wojsk sowieckich na granicy z PRL. Ale prezydent USA Jimmy Carter wystosował list do Leonida Breżniewa, który trochę przypominał ostatnią rozmowę Bidena z Putinem. Amerykanie poinformowali, że będą radykalnie reagowali w razie wkroczenia wojsk sowieckich. I wtedy kierownictwo na Kremlu postanowiło poczekać. Breżniew powiedział zresztą ówczesnemu I Sekretarzowi KC PZPR Stanisławowi Kani „bez ciebie nie wejdziemy”. Czyli, że jeżeli I sekretarz nie poprosi, to Armia Czerwona nie wejdzie. Ale Kania nie miał zamiaru o interwencję prosić.
Sam sprzeciwiał się chyba też stanowi wojennemu?
Kania uważał, że żaden stan wojenny, ani tym bardziej interwencja sowiecka nie są potrzebne. Że uda się Solidarność rozbić własnymi metodami. I dopóki Jaruzelski go wspierał, to ten tandem rządził Polską. Jednak potem generał uznał, że należy jednak stan wojenny przeprowadzić. Wygrał głosowanie w partii, zajął miejsce Kani jako pierwszy sekretarz KC PZPR. I 13 grudnia przeprowadził operację.
Przeczytaj też:
„W Polsce mamy kolejne przejawy rasizmu ekonomicznego wobec przedsiębiorców”
W trakcie procesu ginęły dowody, teraz sąd zgubił biegłą. Farsa toczy się dalej
Komentarze