Niedawno Warsaw Enterprise Institute ogłosił raport, z którego wynika, że jeśli tempo rozwoju Polski i Niemiec utrzyma się, to naszych zachodnich sąsiadów dogonimy do 2035 roku. Byłoby to gigantycznym polskim sukcesem, ale obawiam się, że ta niepewność, która jest odczuwalna, może przeszkodzić tym planom. Polski Ład tylko ją potęguje, bo przedsiębiorcy nie wiedzą, jakie podatki zapłacą w przyszłym roku – mówi Salonowi 24 Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsięborców i Pracodawców.
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. I właśnie w tym czasie widać szczególne zwiększenie cen, koszyk jest coraz droższy. Z czego ta świąteczna drożyzna wynika?
Cezary Kaźmierczak: Tu są dwa powody. Pierwszym jest oczywiście inflacja, której czynniki są różne, nie wszystkie zależą od rządu. Bo np. ceny paliw nie są zależne. Oczywiście próby obniżenia cen, tarcze antyinflacyjne, przyniosą pewien efekt, ale chwilowy. Na przyszły rok przewidujemy inflację na poziomie 6,5 proc.
Drugim czynnikiem drożyzny jest to, że przedsiębiorcy korzystając z inflacji, sami podnoszą ceny, nakładają wyższe marże. To są podwyżki niekiedy odkładane od lat. I sprzedawcy mogą powiedzieć, że winny jest rząd. Przykładem są ceny słodkich napojów gazowanych, gdzie wyższe ceny tłumaczone są podatkiem cukrowym. Ale tu rząd choć nie ponosi pełnej odpowiedzialności, to też jest trochę sam sobie winien. Jak mawiał Stefan Kisielewski, jeśli rząd chce wszystkim zarządzać, to niech się nie dziwi, że krytykują go za wszystko.
Przeczytaj też:
Od kiedy zerowy VAT na żywność? Minister finansów podał datę
Jednak święta są tym czasem, gdzie z jednej strony bardziej odczuwamy drożyznę – bo i zakupy świąteczne, prezenty, choinka. Więc widać to bardziej niż w innym czasie. W dodatku zbliża się Nowy Rok. A w nim czeka nas Polski Ład. Ostatnio w mediach społecznościowych dużą popularnością cieszyła się grafika z uciekającym królem Zygmuntem z kolumny, który robi wszystko, by zdążyć przed Polskim Ładem. Faktycznie będzie jeszcze gorzej?
My byliśmy bardzo krytycznie nastawieni do rozwiązań podatkowych Polskiego Ładu. Próbowaliśmy je dość aktywnie zwalczać. Czasem nawet z niezłym skutkiem, bo niektóre bardzo szkodliwe propozycje udało się powstrzymać. Co nie znaczy wcale, że będzie dobrze.
Dzisiaj nie bardzo wiemy, w którą stronę to pójdzie. Skoro ZUS zażądał dwóch miesięcy na dostosowanie systemu do samego obliczania składki zdrowotnej, mając system komputerowy za miliardy, gdy poprzednie zmiany wprowadzano w tydzień, to widać, do czego w Polsce doprowadziliśmy! Mamy do czynienia z najbardziej skomplikowanym systemem emerytalnym w całej OECD. I skutki tego będą fatalne.
Kto najbardziej na tym skomplikowaniu systemu traci?
Najbardziej uderza to w małych przedsiębiorców. Bo wielkie korporacje sobie z tym poradzą. Najwyżej zatrudnią jakąś firmę doradczą, podczas gdy dla drobnych przedsiębiorców to potężna bariera. Bo właściciel małej firmy, chcąc nadążyć za tymi zmianami, powinien porzucić działalność gospodarczą i założyć sam firmę doradztwa podatkowego.
Niedawno Warsaw Enterprise Institute ogłosiło raport, z którego wynika, że jeśli tempo rozwoju Polski i Niemiec utrzyma się w najbliższych latach, to naszych zachodnich sąsiadów dogonimy do 2035 roku. Byłoby to gigantycznym osiągnięciem i polskim sukcesem, któremu należałoby tylko przyklasnąć. Ale obawiam się, że ta niepewność, która obecnie doskwiera, może przeszkodzić tym planom. Polski Ład tylko ją potęguje. To w połączeniu z inflacją jest największym zagrożeniem dla polskiej gospodarki. Jak będzie – zobaczymy. Na razie polscy przedsiębiorcy nie wiedzą, jakie podatki zapłacą w przyszłym roku.
Przeczytaj też:
Dramatycznie wysoka liczba zgonów na COVID-19. Nowe info ws. certyfikatów covidowych
Szrot: prezydent nie jest notariuszem rządu. Podpisze lex TVN?
