Konferencja NIK (źródło: Facebook)
Konferencja NIK (źródło: Facebook)

Najwyższa Izba Kontroli ofiarą cyberataków

Redakcja Redakcja NIK Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", według nieoficjalnych informacji w latach 2020-21 w zaatakowane zostały 544 telefony i urządzenia mobilne pracowników. Liczba ataków wynosiła 7,3 tys.

Atak na skalę nieznaną od dawna 

— Mamy do czynienia z atakiem nieznanym od 103 lat. Zważywszy na skalę ataku nie może być ona zgodna z prawem. Przy pomocy technologii ofensywnej istnieje możliwość zainfekowania każdego użytkownika, przy możliwości modyfikacji danych — powiedział Janusz Pawelczyk, radca prezesa.

Na konferencji obecny był także "anonimowy ekspert", który połączył się zdalnie. Jego tożsamość nie jest znana.

— Licencji Pegasusa nie powinniśmy postrzegać jako naboi, czegoś, co może strzelić raz, lepszym porównaniem jest kij baseballowy, którym możemy atakować kolejną osobę, jak tylko skończymy z poprzednią ofiarą — powiedział. — Działania oprogramowania szpiegowskiego nie są niewidzialne i pozostawiają po sobie ślady, nie tylko na urządzeniu, które zostało zainfekowane - kontynuował. - W przypadku podejrzanych o infekcję Pegasusem urządzeń będą one wysyłane do ekspertów Citizen Lab – dodał.

Syn Banasia jednym ze szpiegowanych

W czasie konferencji poinformowano, że jedną z podsłuchiwanych osób miał być syn prezesa NIK – Jakub Banaś. 

Kierownik Działu Bezpieczeństwa NIK podał, że zainfekowanych zostać mogło 700 urządzeń mobilnych. Nie wykluczył on, że mogły być to ataki Pegasusem. Poinformował także, że wspólnie z Citizen Labs przeprowadzona zostanie analiza zdarzeń.

— Mamy podejrzenia, że były zainfekowane trzy urządzenia osób z najbliższego otoczenia prezesa Mariana Banasia — poinformował.

— Jednym z tych urządzeń jest telefon doradcy społecznego Jakuba Banasia. Telefon ten zostanie przekazany do laboratorium, do dalszej analizy do CitizenLab — dodał.

Tysiące przypadków ataków na telefony NIK

Pierwsze informacje na temat domniemanych cyberataków pojawiły się w piątek. Rzecznik NIK Łukasz Pawelski poinformował, że w NIK pracuje zespół specjalistów ustalający skalę zjawiska. W TVN24 powiedział także, że próby zainfekowania nastąpiły, gdy Najwyższa Izba Kontroli ogłosiła zamiar skontrolowania przygotowania do wyborów korespondencyjnych w 2020 roku oraz gdy przygotowywano i ogłaszano wyniki kontorli Funduszu Sprawiedliwości. Zaznaczył jednak, że informacja o tym, czy ataków dokonano z użyciem Pegasusa wymaga potwierdzenia. 


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka