Współpracownik premiera zadzwonił do Roberta Mazurka i byłego dziennikarza śledczego Michała Majewskiego z prośbą o radę ws. planów zwolnienia Wojciecha Manna z radiowej "Trójki". Źródło: YouTube/Kanał Sportowy
Współpracownik premiera zadzwonił do Roberta Mazurka i byłego dziennikarza śledczego Michała Majewskiego z prośbą o radę ws. planów zwolnienia Wojciecha Manna z radiowej "Trójki". Źródło: YouTube/Kanał Sportowy

Mazurek w mailach ze skrzynki Dworczyka. Chodziło o Manna, rozpętała się burza

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 53
Współpracownik premiera zadzwonił do Roberta Mazurka i byłego dziennikarza śledczego Michała Majewskiego z prośbą o radę ws. planowanego zwolnienia Wojciecha Manna z radiowej "Trójki" – wynika z maili pozyskanych nielegalnie ze skrzynki szefa KPRM Michała Dworczyka. Mazurek przyznał, że rozmawiał z przyjacielem, którego zna od 20 lat i nie widzi w tym niczego złego. Na Twitterze zarzuca się mu konotacje z obozem władzy na podstawie maila.

Z wiadomości, która została zamieszczony w serwisie "Poufna rozmowa" wynika, że współpracownik Mateusza Morawieckiego, Jarosław Gajewski, pisał do premiera o planowanym zwolnieniu Wojciecha Manna z Polskie Radia. 

"Kubeł syfu na głowy"

Powodem zwolnienia dziennikarza miały być słowa gwiazdy mediów o premierze Mateuszu Morawieckim. Mann, puszczając piosenkę "Neandertalczyk", skomentował, że "niektórym ten tytuł może kojarzyć się z premierem, który nie podał ręki pani prezydent Gdańska".

Jarosław Gajewski poinformował, że za wyrzuceniem prezentera są przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański oraz ówczesny prezes Polskiego Radia Andrzej Rogoyski. Osobą, która miała się w tej sprawie wahać był natomiast prezes Trójki Wiktor Świetlik.

Współpracownik sugerował w wiadomości, że zwolnienie Wojciecha Manna byłoby "kontrskuteczne" i stałoby się "wodą na młyn dla opozycji". Według niego "nietrudno byłoby sobie wyobrazić protesty oraz stawianie pomników medialnych Mannowi". 

Jarosław Gajewski poinformował również, że sprawę na ten temat przegadał ze swoimi przyjaciółmi - Robertem Mazurkiem oraz Michałem Majewskim, którzy uważali, że zwolnienie Manna byłoby "strzałem w stopę".

"Tu trzeba interwencji i to błyskawicznej. Uważamy, że powinno skończyć się na naganie, bez żadnego zawieszenia, komisji etyki, a na pewno - zwalniania. Inaczej sami sobie szykujemy kubeł syfu na głowy" – podsumował Gajewski. 

"Wina Mazurka" 

Internauci sprzyjający opozycji, którzy komentują sprawę w media społecznościowych doszukują się powiązań między Mazurkiem a Dworczykiem i Morawieckim. Zarzucają mu brak standardów z powodu prywatnej rozmowy z kolegą.

Dziennikarz RMF FM odniósł się do zaistniałej sytuacji na swoim Twitterze. "Rozmawiałem z Jarkiem Gajewskim, którego znam 26 lat od czasów +Życia+, pracującym nie dla rządu a PFR (Polski Fundusz Rozwoju). Dzwonił z plotką, że chcą wywalić Manna. Rozmawialiśmy prywatnie, mówiłem że wywalanie dziennikarza za granie piosenek to skandal i strzelanie sobie w stopę. Dziś też tak myślę" – napisał. 

Drugi z wymienionych w mailu dziennikarzy Michał Majewski, który odszedł od zawodu i zajmuje doradztwem komunikacyjnym również wypowiedział się na ten temat.

"Skandal, że głowę urywa. Gaju (robi w PFR), którego znam o 25 lat i siedzieliśmy biurko w biurko w starej Rzepie i pisaliśmy razem teksty. I w prywatnej rozmowie zeszło na Manna. I ja mu mówię, że wyrzucać Manna z Trójki to syf i upadek. Chyba już się nie pozbieram" – skomentował były dziennikarz m.in. "Rzeczpospolita" i "Wprost". 


MP

Czytaj dalej: 



Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura