Akcja oczyszczania Odry ze śniętych ryb przy użyciu zapory elastycznej w Widuchowej, 14 bm. W akcji biorą udział m.in. żołnierze 14 Zachodniopomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. PAP/Marcin Bielecki
Akcja oczyszczania Odry ze śniętych ryb przy użyciu zapory elastycznej w Widuchowej, 14 bm. W akcji biorą udział m.in. żołnierze 14 Zachodniopomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. PAP/Marcin Bielecki

To nie pierwsza katastrofa Odry. Wtedy udało się ustalić, co zabija ryby w rzece

Redakcja Redakcja Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 63
Odra nie umiera od wczoraj. Problem ton śniętych ryb i brudnej wody zatruwał rzekę chociażby 10 lat temu. Podczas gdy trwa śledztwo w sprawie skażenia Odry, Najwyższa Izba Kontroli wskazywała na zbyt powolną poprawę stanu wód i zaniedbania instytucji odpowiedzialnych za ich oczyszczanie już w 2015 roku.

Od kilku dni cała Polska żyje katastrofą ekologiczną w Odrze, gdzie doszło do skażenia wód. W konsekwencji w wodzie zalegają tysiące śniętych ryb, a śmiertelne zagrożenie dotyczy wszystkich stworzeń, także ludzi. Miną lata, zanim Odra wróci do swojego normalnego stanu.

Śnięte ryby w Odrze. W ciągu kilku lat problem powracał

Ale problem nie powstał nagle - Odra od lat zmaga się z gigantycznym zanieczyszczeniem. Nie pierwszy raz też zdarzyło się, żeby na wodach Odry pojawiały się śnięte ryby. Dziesięć lat temu zjawisko zaobserwowano we Wrocławiu. Setki śniętych ryb odkrywano na śluzie Zacisze oraz kanale żeglugowym. W latach 2012-2015 takich przypadków odnotowano kilkanaście, w okolicy mostów Jagiellońskich we Wrocławiu, między śluzami Zacisze i Bartoszowice. 

Według służb główną przyczyną śmierci ryb były wysokie temperatury. To wtedy rosną glony, a w wodzie zaczyna brakować tlenu - zjawisko nazywane jest przyduchą. 

Gdy stolica Dolnego Śląska mierzyła się z nawracającym problemem śniętych ryb, strażacy wykluczyli obecność substancji chemicznych. Co nie oznacza, że woda była czysta. 

NIK bił na alarm w 2015 roku

Najwyższa Izba Kontroli zwracała uwagę na problem zanieczyszczenia Odry w 2015 roku, gdy ukazał się raport z kontroli "Wykonywanie zadań związanych z zapobieganiem i trwałym obniżaniem zanieczyszczeń wód dorzecza Odry". Główną konkluzją było zbyt powolne tempo poprawy czystości wód. 

"Na ochronę przed zanieczyszczeniami i oczyszczanie wód Odry wydaje się ponad miliard złotych rocznie. Efekty tych nakładów są widoczne: niemal wszystkie miasta w dorzeczu Odry mają już oczyszczalnie i zauważalnie spada ilość nieoczyszczonych ścieków, odprowadzanych do Odry. NIK potwierdza, że pieniądze na ten cel wydawane są zgodnie z prawem, ale zwraca uwagę na wolne tempo poprawy: oczekiwany stan dobry posiada obecnie 21 proc. rzek oraz 3 proc. jezior" - czytamy w podsumowaniu raportu.

NIK wskazał też na fatalną organizację służb odpowiedzialnych za ochronę Odry przed zanieczyszczeniami.

"Brak Polityki Wodnej sprzyja także zjawisku „rozmycia” kompetencji i odpowiedzialności osób nadzorujących pracę zlewni, regionów wodnych i dorzeczy, także w sytuacjach nadzwyczajnych zagrożeń związanych m.in. z jakością wody i powodziami. Dotychczasowa, wciąż obowiązująca - wbrew unijnym przepisom - struktura organizacyjna systemu gospodarowania wodami wynika z administracyjnego podziału kraju, nie jest natomiast, jak nakazuje unijna Dyrektywa Wodna, oparta na obszarach dorzeczy Wisły i Odry. W ocenie NIK utrzymanie takiego podziału nie wpływa korzystnie na koordynację i kontrolę działań niezbędnych dla osiągnięcia dobrego stanu wód" - wskazano.

Nie uczymy się na błędach

Gdy trwa dochodzenie, kto odpowiada za skażenie Odry, może wystarczy spojrzeć trochę wstecz i przyjrzeć się błędom sprzed dekady? Oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś celowo zrzucał trujące odpady do rzeki i to doprowadziło do obecnej katastrofy. Jednak wspomniane problemy Wrocławia wyglądają bardzo podobnie do tego, co teraz się dzieje. Problem polega na tym, że teraz skala jest dużo większa, bo latami zaniedbywano kwestię ochrony Odry przed zanieczyszczeniami.

SW

Czytaj: 


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości