- Kto odważnie sprzeciwia się Putinowi i tym samym naraża się na wielkie niebezpieczeństwo, może ubiegać się o azyl polityczny w Niemczech - zaproponowała Faeser w "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jak zapewniła niemiecka minister, Rosjanie nie będą wpuszczani do jej kraju hurtowo - każdy z nich przejdzie szczegółową kontrolę, a decyzje zostaną podjęte indywidualnie.
- Wszyscy, którzy nienawidzą drogi obranej przez Putina i kochają liberalną demokrację, są mile widziani w Niemczech - podkreślił też szef resortu sprawiedliwości, Marco Buschmann, dodając, że "wielu Rosjan opuszcza swój kraj".
Czytaj też:
Częściowa mobilizacja w Rosji? B. ambasador RP w Moskwie rozwiewa wątpliwości
Rosyjskie władze nie mają skrupułów. Mobilizacja uderza również w dzieci
Koktajle Mołotowa wyrażają niezadowolenie. Ataki po ogłoszeniu mobilizacji w Rosji
Niemcy chętnie wpuszczą Rosjan do siebie
W taki sposób władze w Berlinie chcą stworzyć antyputinowską diasporę. Tyle, że wyjeżdżają głównie nie przeciwnicy wojny na Ukrainie jako takiej - wszak popierało ją według niezależnych badań ponad 70 proc. osób, a głównie bogatsi Rosjanie z większych miast, którzy obawiają się wcielenia do wojska lub swoich bliskich. Od ogłoszenia tzw. częściowej mobilizacji, można dostrzec wzmożony ruch lotniczy z Rosji - m.in. do Turcji, Gruzji, na Białoruś i do Azerbejdżanu. Uciekinierzy stali też w wielokilometrowych korkach na granicy z Finlandią, która zapowiedziała, że rozpatrzy każdy wniosek o pozostanie w ich kraju.
Nie ma na to raczej szans w Polsce, która zaostrzyła prawo wizowe względem Rosjan, podobnie jak kraje bałtyckie. Jak podała "Rzeczpospolita", sytuacja na granicy jest spokojna, jeśli chodzi o ten aspekt. Z danych wynika, że 190 obywateli rosyjskich wjechało do Polski w środę przez dwa otwarte przejścia graniczne w Grzechotkach i Bezledach. Z Polski - jak czytamy - wyjechało w tym czasie 256 Rosjan. Gazeta dodaje, że w czwartek do godz. 15 granicę do Polski przekroczyło 346 osób, w tym 133 Rosjan (i wyjechało 89 obywateli Federacji Rosyjskiej). "Szturmu" na polskie granice nie ma.
"Uwaga na prowokacje Rosjan"
"Zasady graniczne dla Rosjan zostały zaostrzone w ostatni poniedziałek, po publikacji nowelizacji rozporządzenia MSWiA w tej sprawie. Obecnie obywatele Rosji nie mogą już przyjeżdżać nawet z powodów biznesowych, sportowych czy kulturalnych. Polska wprowadziła te obostrzenia wraz z Litwą, Łotwą i Estonią" - podkreśla dziennik, który zastanawia się, czy uciekinierów przed mobilizacją powinno się przyjmować na takich zasadach, jak uchodźców.
- To ucieczka przed reżimem, a więc przesłanka polityczna. Za niestawienie się na wezwanie wojska grozi wieloletnie więzienie, więc moim zdaniem spełnione są tu przesłanki do zastosowania np. ochrony międzynarodowej czy wiz humanitarnych, jakie stosujemy w przypadku Białorusinów - odpowiada Marek Biernacki, były szef MSWiA w rządzie PO-PSL. Polityk ostrzega przed możliwymi prowokacjami w związku z zalewem Rosjan w Europie.
- Rosjanie myślą o prowokacjach, które wojnę z Ukrainą rozleją na inne kraje i wciągną nas w ten konflikt. O to Putinowi chodzi - zaznacza Biernacki.
Czesi inaczej niż Niemcy
Podobne stanowisko do polskich władz wyrażają Czesi. - Rozumiem, że Rosjanie uciekają przed coraz bardziej desperackimi decyzjami Putina, ale ci, którzy uciekają z kraju, bo nie chcą wypełnić nałożonego obowiązku przez ich własne państwo, nie kwalifikują się do otrzymania wizy humanitarnej - stwierdził minister spraw zagranicznych Czech Jan Lipavsky.
Czesi, tak jak Polacy, zawiesili wydawanie wiz dla wszystkich Rosjan - przesłanką wjazdu do państwa są względy humanitarne. - Jeśli ktoś przyjdzie, jego wniosek będzie oceniany w ramach standardowej procedury azylowej - przypomniał premier Petr Fiala, dodając, że nie zauważono wzmożonej aktywności na czeskich granicach.
GW
Komentarze