Niektórzy celebryci chcą, by luzie z otyłością zamiast się leczyć, afirmowali swą chorobę Fot. Pixabay
Niektórzy celebryci chcą, by luzie z otyłością zamiast się leczyć, afirmowali swą chorobę Fot. Pixabay

"Ciałopozytywni faszyści odczepcie się od grubasów"

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
Nic nie obraża bardziej ludzi otyłych niż troszcząca się o nich banda politycznie poprawnych fanatyków, którzy mówią, że trzeba być ciałopozytywnym, akceptować swój wygląd, nie przejmować nadmiarem kilogramów. W zasadzie można by te debilizmy olać i obśmiać, gdyby nie drobny szczegół – domaganie się od lekarzy, by nie nakłaniali ludzi otyłych do zmiany trybu życia, bo to ich rzekomo dyskryminuje, może mieć straszne konsekwencje. Trzeba to zwalczać. Jako grubas ze sporą otyłością troszkę wiem o czym mowa.

Uważasz, że otyłość to ciężka choroba? Wyzwanie naszych czasów? Gdy osoba Ci bliska ma problem uważasz, że należy jej pomóc w zrzuceniu kilogramów? Albo, co gorsza, jesteś lekarzem i radzisz pacjentom redukcję wagi? Uważaj. Najprawdopodobniej jesteś fatfobem. Nienawidzisz ludzi otyłych. Tymczasem promować trzeba „ciałopozytywność”. Nie, to nie akceptacja i szacunek do ludzi z nadmiarem kilogramów. To afirmacja otyłości, zakaz jakiejkolwiek krytyki. Że w świecie, w którym otyłość jest prawdziwą epidemią, dotyka często także dzieci, takie podejście prowadzić może do tragedii? To politycznie poprawnych fanatyków nie obchodzi.

Czym innym szacunek, czym innym ideologia

Na początek kilka zastrzeżeń. Po pierwsze – polityczna poprawność zawsze ma jakieś uzasadnienia. Nie jest tak, że problemy prześladowań ludzi o innym kolorze skóry są wymyślone. Ale czym innym jest realna pomoc, czym innym puste gesty, jak klękanie przed meczami, a jeszcze czym innym jest niszczenie pomników i zabytków w imię walki z rasizmem. A już kompletnym idiotyzmem było zniszczenie w USA pomnika Tadeusza Kościuszki. Można polskiego generała oceniać różnie, ale akurat rasizm jest ostatnią rzeczą, jaką można by było mu zarzucić.

Po drugie – ochrona środowiska nie jest wymysłem, ale realnym wyzwaniem naszych czasów. Ale czym innym jest dbałość o czystość naszego otoczenia, zwierzęta, czy parki narodowe. Czym innym niszczenie dzieł kultury, czy blokowanie przejazdu karetkom, w imię „klimatycznego protestu”. Kilkanaście dni temu w Berlinie doszło do tragedii – karetka nie zdążyła na czas.

Groźne dla samych otyłych

Po trzecie – sam jestem osobą otyłą. I nie obrażam się o „grubasa”, bo na otyłość tę ciężko i wytrwale zapracowałem. Choroba? Oczywiście, ale taka sama jak uzależnienie od alkoholu – pracuje się na nią latami, gdy przegapi odpowiedni moment, człowiek jest w szponach nałogu. Gdybym mniej żarł, nie pił browarów, prowadził sportowy tryb życia, gruby bym nie był. Proste. I tu od razu zastrzeżenie kolejne – jest niewielka, ale rosnąca grupa ludzi chorych, z problemami hormonalnymi, po lekach itd. Dla nich wszelkie diety, ćwiczenia sportowe, terapie odchudzające mogą być nieskuteczne. Dlatego nie należy z nikogo się śmiać, drwić, kpić. Ale czym innym szacunek do innych, nie obrażanie go (nie wiemy, czy ktoś stał się otyły, bo żarł kubełki z fast fooda, czy bierze leki). A czym innym ideologia ciałopozytywności, która staje się groźna dla samych ludzi otyłych.

Afirmowanie ciężkiej choroby

Jest coraz więcej rozmaitych świrów, każących akceptować nie ludzi z otyłością, ale otyłość jako taką. I jako rzekomo dyskryminujące uznających promowanie diet, zdrowego stylu życia, dbania o siebie. Niedawno zszokowała mnie pewna influencerka (nazwiska nie podam, bo nie ma co robić reklamy), która oznajmiła, że obraźliwe jest mówienie, że otyłość jest chorobą. Zwracanie innym uwagi, żeby wzięli się za siebie. I, co najgorsze w tym wszystkim – fatfobami (fatfobia to coś, z czym ciałopozytywni fanatycy walczą) są lekarze, którzy chcą nakłaniać pacjentów do tego, by ze swojej choroby się wyleczyli. „Osobie szczupłej z nadciśnieniem daliby leki, osobie nie szczupłej każą chudnąć”. Jeśliby takie podejście miało stać się powszechne, a lekarze mieliby zakaz nakłaniania do redukcji zbędnych kilogramów, skutki byłyby tragiczne. Dla samych otyłych osób. Terror ciałopozytywności nie ma na celu ochrony ludzi przed prześladowaniem, wytykaniem palcami. On afirmuje otyłość. W sytuacji, gdy ludzi otyłych i ciężko chorych przybywa, a epidemia otyłości dotyka już nawet dzieci, trudno o bardziej szkodliwą postawę. Promotorów ciałopozytywnego terroru uprzejmie prosimy, by raczyli się od nas, grubasów odczepić. 

Przemysław Harczuk

Przeczytaj też:

Alarmujące dane. Polacy unikają badań jak ognia

Znów lockdown w Chinach. Polsce też grozi? Lekarz apeluje o szczepienie na COVID-19

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości