Nie będzie miał nas kto leczyć. Gdzieniegdzie brakuje lekarzy

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Według niepokojących prognoz już za 10 lat liczba lekarzy będzie większa niż zapotrzebowanie na nich. O ile wcześniej nie wyjadą z Polski. Podaż liczby specjalistów przewyższy zapotrzebowanie do 2034 roku - z rosnącą nadwyżką. To efekt głównie wzrostu kształcenia, który w ostatnich latach był bardzo dynamiczny. Dodatkowo za około 10 lat będzie można zauważyć też spadek liczby lekarzy odchodzących na emeryturę.

Według danych Eurostatu za 2022 r. Polska w liczbie lekarzy na 100 tys. ludności znajduje się w połowie stawki wśród krajów europejskich. Wskaźnik na 100 tys. ludności w 2022 r. wyniósł 356,92. Co więcej, zauważalny jest wzrost w analizowanych latach.
Od 2005 r. zwiększamy limity na I rok studiów kierunku lekarskiego. Do 2023 r. wzrosły na kierunku lekarskim o 239 proc. Kształcenie lekarza to 6 lat studiów, rok stażu, 4-7 lat kształcenia specjalistycznego (podczas kształcenia specjalistycznego lekarze już w dużym stopniu odciążają system). 

Liczba absolwentów (narodowości polskiej) kierunku lekarskiego wzrosła z 3695 osób w roku akademickim 2019/2020 do 4755 w roku 2023/2024 (wzrost o 28,7 proc.), natomiast prognozy wskazują, że liczba lekarzy osiągających wiek emerytalny spadnie poniżej 3 tys. w najbliższych latach. W 2013 r. najmłodszym wydziałem lekarskim był Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, utworzony w 2007 r. W 2015 r. kolejne trzy uczelnie publiczne otrzymały pozwolenie na tworzenie kierunków lekarskich. W 2023 r. 14 kolejnych uczelni uzyskało pozytywną decyzję o uruchomieniu studiów lekarskich.   


W niektórych regionach może zabraknąć lekarzy


W latach 2019-2024 o ok. 13 proc. wzrosła liczba lekarzy pracujących ogółem. W każdym województwie zaobserwowano wzrost liczby lekarzy w latach 2019-2024. Wyzwaniem dla ochrony zdrowia na przyszłość nie będą więc braki kadrowe wśród lekarzy. Z prognoz wynika raczej, że - zakładając utrzymanie średniego miesięcznego wymiaru pracy lekarzy na poziomie 161 godzin - w najbliższych latach w Polsce nie powinno ich zabraknąć w systemie ochrony zdrowia. Braki mogą być odczuwalne w niektórych regionach i dziedzinach medycyny, dlatego kluczowa jest odpowiednia dystrybucja kadry oraz strategia przyznawania miejsc na szkolenia specjalizacyjne lekarzy.  

Lekarze wyjeżdżają z Polski

To jedna strona medalu. Druga jest taka, że według najnowszego raportu OECD „Perspektywy migracji międzynarodowych 2025” Polska należy do czołówki krajów, które kształcą lekarzy dla zagranicznych systemów zdrowotnych. Od 2000 r. liczba polskich lekarzy pracujących poza krajem wzrosła o 122 proc. Do 2020 r. wyjechało ich ponad 16 tys. lekarzy. 

Najczęściej wybierane kierunki emigracji to Niemcy, Szwajcaria, Szwecja i Kanada. W samej Szwecji Polacy są dziś najliczniejszą grupą zagranicznych lekarzy. To m.in. ze względu na emigrację lekarzy rosną płace tych, którzy pozostali w kraju. Nie jest to jednak łatwe, bo kraje takie jak Luksemburg czy Izrael w większości opierają swój system ochrony zdrowia na specjalistach wykształconych za granicą. I zachęcają do przyjazdu. W Luksemburgu aż 100 proc. lekarzy zdobyło pierwsze uprawnienia poza krajem, w Norwegii - 44 proc., a w Szwecji - 28 proc.   


Napływ lekarzy z Ukrainy


Jednocześnie nasz kraj staje się coraz bardziej atrakcyjny dla medyków zza wschodniej granicy. Według tego samego raportu OECD, w 2022 r. w Polsce pracowało ok. 5,7 tys. lekarzy urodzonych za granicą - o 131 proc. więcej niż w 2010 r. Najwięcej pochodzi z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Na razie jednak udział obcokrajowców wśród lekarzy w Polsce pozostaje jednym z najniższych w krajach OECD – tylko 3,8 proc. Dla porównania, w Australii i Luksemburgu odsetek ten przekracza 50 proc., a w Wielkiej Brytanii i Szwajcarii - 40 proc.

Fot. Pixabay

Tomasz Wypych
Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj7 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Rozmaitości