W poniedziałek kolejne spotkanie Alaksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem. Fot. president.gov.by
W poniedziałek kolejne spotkanie Alaksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem. Fot. president.gov.by

Putin jedzie do Łukaszenki. Zapadną kluczowe ustalenia w sprawie wojny na Ukrainie

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Podczas wizyty w Mińsku 19 grudnia prezydent Rosji Władimir Putin będzie próbował wywrzeć większy nacisk na prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, aby zgodził się na rozmieszczenie białoruskich wojsk na Ukrainie - informuje amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Ważne spotkanie Putina i Łukaszenki w Mińsku

Wizyta Putina w Mińsku może wskazywać, że Putin próbuje ustalić warunki dla ponownej ofensywy przeciwko Ukrainie - być może przeciwko północnej Ukrainie lub Kijowowi - zimą 2023 roku - oceniają eksperci.

Jednocześnie amerykańscy analitycy przypominają swoje wcześniejsze oceny, że prawdopodobieństwo drugiej rosyjskiej inwazji na Ukrainę z Białorusi jest niskie, choć możliwe. Łukaszenka już raz przepuścił Rosjan, ale wtedy Putin zakładał, że pokona Ukrainę w ciągu zaledwie kilku dni. Gdyby teraz pozwolił Rosjanom atakować siły ukraińskie od północy, to Ukraińcy odpowiedzą uderzając np. HIMARS-ami w obiekty wojskowe na terenie Białorusi. Wówczas de facto kraj Łukaszenki znalazłby się w stanie wojny, czego białoruski prezydent nie chce. Stawką jest bowiem całkowita izolacja Białorusi, ryzyko utraty suwerenności i widmo wojny z Ukrainą.

- Łukaszenka stara się wszelkimi sposobami uniknąć podjęcia decyzji o wprowadzeniu białoruskich wojsk na Ukrainę. Z jednego prostego powodu: byłoby to dla niego samobójstwo. Rzucenie niezmotywowanych i nieprzygotowanych żołnierzy, wbrew woli całego społeczeństwa, na rzeź - i wiedząc, jaka może być odpowiedź ze strony Ukrainy - w bardzo krótkim czasie zdestabilizuje sytuację na całej Białorusi - przewiduje w rozmowie z PAP Uładzimir Astapenka, który jest zastępcą przedstawiciela do spraw zagranicznych Zjednoczonego gabinetu przejściowego Białorusi.

Putin będzie namawiał Łukaszenkę do wojny z Ukrainą?

"Jest dalekie od tego, że Łukaszenka zaangażowałby siły białoruskie do walki na Ukrainie nawet u boku wojsk rosyjskich. Nadal nie ma żadnych sygnałów, że siły rosyjskie tworzą na Białorusi siły uderzeniowe" - zauważa ISW. Jednocześnie spotkanie będzie miało aspekt psychologiczny - oceniają eksperci.

"To spotkanie wzmocni rosyjską operację informacyjną mającą na celu przekonanie Ukraińców i ludzi Zachodu, że Rosja może zaatakować Ukrainę z Białorusi. Kontynuowane przez Rosję uderzenia na Kijów, stałe rozmieszczanie wojsk na Białorusi i ciągła wojownicza retoryka są częścią (i wzajemnie wzmacniają) tej operacji informacyjnej" - ocenia Institute for the Study of War.

- Nie należy się jednak łudzić, że władca Białorusi ma w tej sprawie wiele do powiedzenia. Wydaje się, że Władimir Putin, który ma wszelkie środki, by wymusić na Łukaszence każdą decyzję, nie potrzebuje w tej chwili udziału białoruskiego wojska w wojnie. Łukaszenka nie ma już pola manewru, czy możliwości oporu. Z punktu widzenia finansowo-ekonomicznego jest on całkowicie uzależniony od Rosji. Wystarczy, że Kreml zakręci kurek i następuje krach. W sprawach polityczno-wojskowych Alaksandr Łukaszenka nie wykazuje żadnych objawów suwerenności. Wszystkie decyzje dotyczące wprowadzenia rosyjskich wojsk, ostrzału rakietowego (Ukrainy z terytorium Białorusi), korzystania z lotnisk - według naszych informacji - były podejmowane bez żadnych uzgodnień z Łukaszenką. Został on po prostu postawiony przed faktem dokonanym" - podkreśla opozycjonista Astapenka.

Według jego informacji, ostateczna decyzja o udziale Białorusi w wojnie nie została jeszcze na Kremlu podjęta.

- Słyszymy, że toczą się przygotowania i nie wykluczone, że coś się w tej sprawie wydarzy w styczniu czy lutym, ale - podkreślam - to są jedynie plotki - zastrzega białoruski polityk.

Łukaszenka w trudnej sytuacji

Tymczasem Alaksandr Łukaszenka zwołał w piątek posiedzenie członków rządu i szefów służb, podczas którego kilkakrotnie mówił o potrzebie zachowania „niepodległości i suwerenności” Białorusi. Z jednej strony deklarował przyjaźń i poparcie dla Rosjan, ale z drugiej podkreślał, że to on rządzi Białorusią i nawet zasugerował, że był "zmuszony do tej przyjaźni". W przeciwnym wypadku, jak stwierdził, na Białorusi dzisiaj „byłoby jak na Ukrainie”. Wskazał też, że „kluczowym” tematem, który chce poruszać w rozmowie z Putinem, jest gospodarka. Ale przyznał, że bez omówienia spraw wojskowych też się nie obejdzie.

W poniedziałek 19 grudnia Putin przybędzie do Mińska na negocjacje z Łukaszenką. Według oficjalnych informacji podawanych na stronie prezydenta Białorusi rozmowy rozpoczną się w rozszerzonym formacie. Szefowie państw będą otoczeni członkami rządu, ministrami i szefami agencji rządowych. Szczegółowo omówią całe spektrum najbardziej palących problemów integracji białorusko-rosyjskiej.

Następnie prezydenci spotkają się w cztery oczy, po czym oczekuje się ich wystąpień prasowych.

Głowy państw mają szczegółowo omówić realizację przyjętych wcześniej programów Państwa Związkowego. Dotyczy to przede wszystkim współpracy handlowej i gospodarczej, wspólnych projektów substytucji importu. Ważnym punktem programu będzie współpraca w sektorze energetycznym. Prezydenci poświęcą również wiele uwagi kwestiom bezpieczeństwa, wymienią poglądy na temat sytuacji w regionie i na świecie oraz omówią wspólne działania w odpowiedzi na pojawiające się wyzwania.

ja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka