Patryk Kalski był umówiony na rozmowę z dziennikarzem "Dziennika Bałtyckiego". (fot. Facebook)
Patryk Kalski był umówiony na rozmowę z dziennikarzem "Dziennika Bałtyckiego". (fot. Facebook)

Śmierć Patryka Kalskiego. Biznesmen miał opowiedzieć o sprawie Iwony Wieczorek

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 46
Prokuratura bada okoliczności śmierci trójmiejskiego biznesmena Patryka Kalskiego. Dziennikarz "Dziennika Bałtyckiego" Maciej Naskręt poinformował, że przed świętami Bożego Narodzenia umówił się z Kalskim na rozmowę dotyczącą sprawy Iwony Wieczorek oraz Zatoki Sztuki. Nigdy nie doszło jednak do tego spotkania, a reporter poinformował, że biznesmen "pisał mu, że czuje się nękany".

Patryk Kalski nie żyje. Co ma wspólnego z Iwoną Wieczorek?

W poniedziałek w mediach pojawiła się informacja o śmierci Patryka Kalskiego. Mężczyzna był wykładowcą akademickim, instruktorem strzelectwa, trenerem koszykówki i przedsiębiorcą. W latach 2011-2012 spotykał się ze znaną dziennikarką Dorotą Gardias. Jego firma miała powiązania z Zatoką Sztuki.

O śmierci Kalskiego poinformowano na łamach "Dziennika Bałtyckiego". Wiadomość potwierdził rektor Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, prof. Paweł Cięszczyk. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci był zawał serca.

We wtorek sekcja zwłok

Jak podaje TVP Info, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk w rozmowie z portalem przekazała, że śmierć nastąpiła nagle, a na wtorek zaplanowano sekcję zwłok, która ma wyjaśnić dokładną przyczynę zgonu 42-latka.

"Pisał mi, że czuje się nękany"

Maciej Naskręt, dziennikarz "Dziennika Bałtyckiego" ujawnił, że 23 grudnia rozmawiał z Patrykiem Kalskim oraz umówił się z nim po Nowym Roku na rozmowę dotyczącą dawnej Zatoki Sztuki i realizowanych tam czynnościach związanych z poszukiwaniem Iwony Wieczorek.

Naskręt przekazał, że Kalski zmarł w Nowy Rok po zejściu do garażu. — Co ważne, wcześniej pisał mi, że czuje się nękany — podał dziennikarz. 

W swojej publikacji na łamach "Dziennika Bałtyckiego" wytłumaczył, że Kalski znany był w sopockim środowisku jako człowiek właściciela Zatoki Sztuki – Marcina T. Miał on być DJ-em i zajmować się nagłośnieniem, jeszcze przed powstaniem Zatoki Sztuki. Naskręt informuje, że w prywatnych rozmowach Kalski podkreślał, że Marcina T. „media i służby skrzywdziły”. 

"Jedyny człowiek, który może coś powiedzieć"

Po tym jak w mediach pojawiła się informacja o czynnościach w dawnej Zatoce Sztuki, Naskręt postanowił skontaktować się z Kalskim.

— Skontaktowałem się telefonicznie z Patrykiem Kalskim. W związku z tym, że zajmuję się sprawą, zapytałem Kalskiego, czy coś wie na temat czynności policji i prokuratury w Zatoce Sztuki — przekazał dziennikarz. W odpowiedzi miał usłyszeć, że „łączenie Zatoki Sztuki i Dream Clubu z Iwoną Wieczorek nie ma kompletnie żadnego sensu”. — Służby nic tu nie znajdą. Jedyny człowiek, który może coś powiedzieć, to Wojtek ps. „Bolo”, ale on milczy jak grób — powiedział Kalski. 

Kim jest "Bolo"?

Z kolei "Bolo" to były szef ochrony w klubach Marcina T. – Dream Clubie i Zatoce Sztuki.

— To do niego miał telefonować Paweł P., kolega Iwony Wieczorek, po jej wyjściu z Dream Clubu w noc zaginięcia — czytamy na łamach "Dziennika Bałtyckiego". 

Według Kalskiego Zatoka Sztuki "padła ofiarą nagonki".

— Wiesz, tu może i przyjeżdżali jacyś krezusi i maklerzy głównie z Warszawy, potrafili bawić się tu cały tydzień – zostawiali 100 tys. zł i w międzyczasie r***ali jakieś babki, ale one były pełnoletnie — mówił Kalski. Dziennikarzowi "Dziennika Bałtyckiego" zasugerował, że chętnie się z nim spotka, ponieważ "to nie jest rozmowa na telefon". Mężczyźni umówili się po Nowym Roku.

Zmartwienie Kalskiego

"Dziennik Bałtycki" poinformował, że kilka miesięcy temu Kalskiego posądzono o to, że jego strzelnica w lasach na Kolibkach działa niezgodnie z prawem. Biznesmen miał się tym bardzo martwić. W prywatnych wiadomościach pisał też, że czuje się nękany.  

- Krótko nt. śmierci Patryka z Zatoki Sztuki. Jest o nim w mojej książce, próbował zastraszać nie tylko mnie z dziennikarzy, byśmy nie pisali o Zatoce. Ale ostatnio zmienił front. W ostatnich mies. pomagał śledczym i szukał kontaktu z dziennikarzami, by powiedzieć prawdę. Miał 43 lata - wspomniał zmarłego Mikołaj Podolski, dziennikarz śledczy, który bada aferę pedofilską w Trójmieście. 


RB

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura