Administracja Bidena mówi o impasie w rozmowach z Berliniem, fot. Fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS
Administracja Bidena mówi o impasie w rozmowach z Berliniem, fot. Fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Brak porozumienia USA i Niemiec w sprawie wysłania czołgów na Ukrainę

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 118
Administracja Joe Bidena utknęła w impasie z Niemcami, czy wysłać czołgi na Ukrainę przed kluczowym spotkaniem zachodnich liderów obrony w Niemczech w piątek - informuje CNN.

Scholz chce czołgi za czołgi

W ostatnich dniach niemieccy urzędnicy wskazali, że nie wyślą swoich czołgów Leopard na Ukrainę, ani nie pozwolą na to żadnemu innemu krajowi posiadającemu czołgi niemieckiej produkcji, chyba że USA zgodzą się również na wysłanie swoich czołgów M1 Abrams do Kijowa. Pentagon od miesięcy mówi, że nie ma zamiaru tego robić ze względu na koszty logistyczne ich utrzymania (chodzi m.in. o zasilanie ich paliwem lotniczym).

W czwartek starszy urzędnik administracji Bidena powiedział anonimowo CNN, że Niemcy domagają się czołgów za czołgi i nie ustępują w rozważaniu innych ofert, które USA złożyły, by skłonić Berlin do wysłania Leopardów.

Polecamy: Jedną decyzją Olaf Scholz może się ostatecznie pogrążyć. Niemcy mu tego nie wybaczą

Spór o czołgi jest częścią większej debaty między USA i ich europejskimi sojusznikami na temat wysłania na Ukrainę coraz bardziej wyrafinowanej broni, w tym rakiet o większym zasięgu, które pozwoliłyby Ukrainie uderzać w cele oddalone nawet o 300 km.

Wielka Brytania, Polska, Finlandia i kraje bałtyckie naciskają na członków NATO, aby dostarczyli cięższy sprzęt do Kijowa, co ich zdaniem jest kluczowym punktem zwrotnym w wojnie. Zarówno Ukraina, jak i Rosja wydają się przygotowywać do nowych ataków na wiosnę i są sygnały, że Moskwa może przygotowywać dodatkową mobilizację wojsk.

W zeszłym tygodniu Brytyjczycy zwiększyli presję na swoich zachodnich sojuszników, ogłaszając, że wyślą na Ukrainę 14 swoich czołgów Challenger. Jednak Niemcy i USA jeszcze w środę sprzeciwiały się pomysłowi wysłania własnych czołgów.

Zełenski: To nie zawody, tu umierają ludzie

Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla niemieckich mediów publicznych nie ukrywał swojego rozczarowania w tej sprawie. Jak stwierdził, uważa, że obecna dyskusja jest "nie fair" w stosunku do jego kraju. Prezydent Ukrainy powiedział, że to nie jest sprawa między Niemcami a Ameryką, "to nie zawody".

– Jesteście dorosłymi ludźmi. Możecie tak mówić przez kolejne pół roku. Ale ludzie tu umierają każdego dnia. To nie jest tak, że zaatakujemy, jeśli ktoś się martwi. Te Leopardy nie przejadą przez Rosję. My się bronimy! – wyjaśnił Zełenski.

"Czołgi dla Ukrainy to czołgi dla wolności" - powiedział Jurij Sak, doradca ministra obrony Ukrainy, w programie BBC Newsnight. Jeśli nie zostaną one wysłane, inne kraje mogą pewnego dnia "być zmuszone do użycia ich samodzielnie" przeciwko Moskwie, ostrzegł.

Impas pomiędzy Niemcami i USA

Jak zauważa CNN, to wtedy Berlin wciągnął wtedy Waszyngton głębiej w impas, sugerując, że ich dostawa czołgów jest uzależniona od tego, czy USA zrobią to samo.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz miał powiedzieć w środę w Davos amerykańskim kongresmenom, że Niemcy nie zgodzą się na przekazanie czołgów Leopard Ukrainie, dopóki USA nie podejmą decyzji w sprawie wysłania własnych czołgów Abrams - podał w czwartek portal Politico.

Jak pisze portal, który powołuje się na trzy wtajemniczone źródła, do rozmowy Scholza z 12 kongresmenami doszło w środę podczas forum w Davos. Rozmowa miała być uprzejma w tonie, ale jednocześnie pokazać, "jak daleko siebie są Waszyngton i Berlin w sprawie umowy o czołgach". Według Politico politycy mieli być zaskoczeni tym, co powiedział kanclerz, bo myśleli, że w sprawie doszło do większych postępów.

Przed czwartkowym spotkaniem w Berlinie między sekretarzem obrony USA Lloydem Austinem a jego niemieckim odpowiednikiem Borisem Pistoriusem, wysoki urzędnik ds. obrony USA powiedział, że Stany Zjednoczone są "optymistycznie nastawione, że uda się osiągnąć postęp" w kwestii czołgów. Jednak nie wszyscy w rządzie USA podzielają ten optymizm. Wielu wysokich rangą urzędników administracji prywatnie wyraziło frustrację wobec niemieckich urzędników za dokonywanie tego, co zdaniem USA jest fałszywą równoważnością między amerykańskimi Abramsami i niemieckimi Leopardami.

"To głupie" - powiedział starszy urzędnik administracji o niemieckiej prośbie o amerykańskie czołgi obok niemieckich. "To tak, jakby myśleli, że są takie same, a nie są. Nie czuje się, że rozumieją różnicę".

Urzędnicy amerykańscy zaznajomieni z sytuacją powiedzieli w czwartek CNN, że kwestia czołgów jest nadal nierozstrzygnięta przed piątkowym spotkaniem i że byłoby zaskakujące, gdyby Niemcy zmieniły zdanie, pomimo prywatnej kampanii nacisku Austina.

USA pod presją

Z niektórych stron narasta presja, aby USA poszły naprzód i wysłały czołgi Abrams po prostu jako sposób na pozyskanie przychylności Niemców.  "Scholz chce być w jednym szeregu z USA", powiedział Rep. Seth Moulton CNN po omówieniu sprawy z Scholzem w tym tygodniu w Davos. "Myślę, że USA powinny dać kilka czołgów, jeśli tego wymagają Niemcy. To się nazywa przywództwo".

USA w czwartek ogłosiły nowy pakiet bezpieczeństwa Ukrainy o wartości 2,5 mld dolarów, w tym po raz pierwszy wozy bojowe Stryker i więcej opancerzonych wozów bojowych Bradley. Ale pakiet nie obejmuje czołgów M1 Abrams i jest mało prawdopodobne, że USA dostarczy je w najbliższym czasie, ponieważ są one trudne i drogie w dostawie i utrzymaniu.

- Jedną z rzeczy, na których sekretarz Austin bardzo się skupił, jest to, że nie powinniśmy dostarczać Ukraińcom systemów, których nie mogą naprawić, których nie mogą utrzymać i na które w dłuższej perspektywie nie mogą sobie pozwolić, ponieważ niepomoże Ukrainie na polu walki" - powiedział w środę wiceszef resortu obrony USA Colin Kahl.

Z kolei zastępca sekretarza prasowego Pentagonu Sabrina Singh powiedziała reporterom, że w tym momencie wysyłanie Abramsów na Ukrainę nie ma sensu. Wskazała przy tym na problemy z logistyką i utrzymaniem amerykańskich maszyn. Podkreśliła jednocześnie, że jest wiele państw, które mogą dostarczyć Ukrainie Leopardy.

Polska gotowa na przekazanie kompanii czołgów Leopard 2

W piątek w amerykańskiej bazie w Ramstein, pod przewodnictwem sekretarza obrony USA, ma się odbyć kolejne spotkanie grupy kontaktowej ds. wsparcia obronnego Ukrainy (Ukraine Defense Contact Group) w gronie 50 państw.

Oczekuje się podjęcia decyzji o pomocy wojskowej dla Ukrainy wartej miliardy dolarów, ale spotkanie prawdopodobnie zostanie uznane za porażkę, chyba że doprowadzi do przekazania czołgów, które według Kijowa są potrzebne do odparcia rosyjskich ataków - oceniła wcześniej agencja Reutera.

- Na piątkowym spotkaniu w bazie Ramstein ponowię apel o przekazanie Ukrainie czołgów Leopard 2 - zapowiedział wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, który uczestniczył w czwartek w telekonferencji z przedstawicielami ministerstw obrony i sił zbrojnych 10 innych państw. Dodał, że liczy na przyłączenie się Niemiec do koalicji gotowej przekazać czołgi.

Gotowość przekazania przez Polskę Leopardów w sile kompanii (w NATO z reguły 14 czołgów) prezydent Duda zadeklarował 11 stycznia we Lwowie.

W środę polski premier Mateusz Morawiecki zasugerował, że Warszawa może po prostu zignorować wszelkie limity, jakie Niemcy starają się nałożyć na eksport dostarczanych przez Polskę czołgów produkcji niemieckiej.

- Zgoda jest tutaj kwestią drugorzędną. My tę zgodę albo uzyskamy szybko albo sami postąpimy tak, jak trzeba - powiedział w telewizji Polsat News. Jak dodał: - Będziemy dalej zabiegać, będziemy dalej cisnąć urząd kanclerski, Niemcy, aby jak najszybciej odpowiedziały na tę naszą propozycję - mówił polski premier.

Leopard 2, używany przez wiele państw NATO, w tym Polskę, jest produkowany przez niemiecką firmę Krauss Maffei Wegmann wspólnie z koncernem zbrojeniowym Rheinmetall. Przekazanie tego uzbrojenia krajom trzecim wymaga zgody Federalnej Agencji Bezpieczeństwa, na której czele stoi kanclerz federalny.

ja

Czytaj też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka