Sawa (Michał Hrycuniak), zwierzchnik Cerkwi prawosławnej w Polsce.
Sawa (Michał Hrycuniak), zwierzchnik Cerkwi prawosławnej w Polsce.

Patriarcha Sawa napisał do Cyryla. "Skandal! Powinny wkroczyć polskie służby"

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 58
Patriarcha Kościoła Prawosławnego w Polsce Sawa powinien błyskawicznie zostać zaproszony na spotkanie przez polskie służby. One powinny mu wyjaśnić, że jego zachowanie jest sprzeczne z polską racją stanu. Jeśli nie zmieni stanowiska, trzeba będzie traktować dowodzoną przez Sawę Cerkiew, a przynajmniej tę część, w której metropolita ma największe wpływy, jak obcą agenturę – mówi Salonowi 24 Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta.

Metropolita Sawa, zwierzchni Cerkwi prawosławnej w Polsce napisął list do proputinowskiego metropolity Moskwy, Cyryla. Rosyjska Cerkiew, która wspiera zbrodnicze działania Putina, według Sawy „lśni duchowym odrodzeniem i służy przykładem dla innych”. Jakie jest znaczenie tego typu wystąpienia?

Dr Tomasz Terlikowski:  List jest skandaliczny. Odzwierciedla proputinowską propagandę. Atakuje nie tylko Ukrainę, ale też  patriarchat Konstantynopola. To wypowiedź niedopuszczalna z każdego punktu widzenia, religijnego i świeckiego. Myślę, że patriarcha Sawa powinien błyskawicznie zostać zaproszony na spotkanie przez polskie służby. One powinny mu wyjaśnić, że jego zachowanie jest sprzeczne z polską racją stanu i z interesami Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Jeśli nie zmieni stanowiska, trzeba będzie traktować dowodzoną przez Sawę Cerkiew, a przynajmniej tę część, w której  metropolita ma  największe wpływy, jako obcą agenturę.

Poseł Polski 2050 zdradził receptę na sukces w wyborach. Podał liczbę list wyborczych

Trwa ostra rywalizacja między Cerkwią ukraińską, która wybija się na niezależność, a moskiewską, która na autokefalię Kijowa nie chciała się zgodzić. Czy można powiedzieć, że polskie prawosławie przez działania takie, jak list metropolity Sawy jest w orbicie Rosji, czy sprawa jest bardziej  skomplikowana?

Na pewno nie można powiedzieć, że metropolita Sawa reprezentuje wszystkich prawosławnych w Polsce. Są wśród nich ludzie także o jednoznacznie proukraińskim nastawieniu. Formalnie polska Cerkiew jest autokefaliczna. To znaczy, że nie podlega nikomu. Swoją drogą za rok będzie stulecie pierwszej autokefalii. Przyznanej w 1924 roku przez Konstantynopol.  I tej  autokefalii pod naciskiem władz komunistycznych polska Cerkiew się zrzekła. Ponownie przyznała ją Moskwa, więc znamienne będzie, którą rocznicę autokefalii będą świętować zwierzchnicy  polskiego prawosławia – tej z rąk Konstantynopola, czy z rąk Moskwy.

Jeśli chodzi o duchowieństwo jest wyraźny podział – mamy opcję „grecką”, są duchowni i nawet biskupi, którzy  inspirują się myślą grecką. Studiowali teologię w Grecji. Zazwyczaj są to ludzie młodszego pokolenia. Mamy też jednak biskupów jednoznacznie promoskiewskich, którzy kształcili się w Moskwie, byli agentami bezpieki, Sawa jest tu typowym reprezentantem. Donosił wytrwale do SB, dziś twierdzi, że „ratował Kościół”. 

Cerkiew jest autokefaliczna, wierni są bardzo zróżnicowani. Są wyznawcy prawosławia  Polacy, są Białorusini, wśród których są tacy bardzo nastawieni niepodległościowo. I wreszcie Ukraińcy. Wraz z początkiem wojny napłynęły do Polski tysiące ludzi z Ukrainy, z których większość to przynajmniej deklaratywnie wyznawcy prawosławia. A więc Cerkiew zyskała dziesiątki tysięcy nowych wiernych.

Wiernych o poglądach jednoznacznie w większości antyrosyjskich. Czy istnieje możliwość, że polska Cerkiew prawosławna się podzieli, nastąpi zwrot wobec Cerkwi ukraińskiej, która rozwija się prężnie?

Nie sądzę, żeby doszło do podziału, bo Cerkiew w Polsce jest  autokefaliczna. W Ukrainie i w Estonii doszło do podziału dlatego, że rodzimi wierni chcieli autokefalii, a Cerkiew matka – czyli Cerkiew moskiewska – nie chciała się na to zgodzić. Tu pojawia się problem, kto powinien autokefalię przyznawać - Moskwa, czy Konstantynopol. Spór się toczy.

W Polsce nie ma takiego dylematu, bo autokefalia jest. A stara zasada kanoniczna mówi, że na terenie jednej Cerkwi autokefalicznej nie może działać druga. Wydaje mi się, że spodziewać się możemy nie tyle podziału, co wymiany pokoleniowej. Jak wspomniałem jest wielu młodych duchownych „opcji greckiej”. To oni będą coraz bardziej dochodzić do głosu. Myślę natomiast, że polskie władze powinny podjąć miękkie próby nacisku na metropolitę Sawę, by miał świadomość, w jakim kraju się znajduje. I, by przyśpieszyć eliminację wpływów rosyjskich w autokefalicznej Cerkwi w Polsce.


Czy  wierni z Ukrainy, którzy przyjeżdżają, a są z Cerkwi patriarchatu kijowskiego, będą musieli przystąpić do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego?

Nigdzie nie będą musieli przystępować. Będą po prostu mogli chodzić do Cerkwi. Z duchownymi to bardzie skomplikowane, bo oni muszą się inkardynować. A kapłani Cerkwi patriarchatu kijowskiego nie mogą tego zrobić, gdyż  Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny nie uznaje ich święceń. Natomiast z tego, co wiem, były rozmowy biskupa Epifaniusza, zwierzchnika Cerkwi ukraińskiej, z polskimi, katolickimi biskupami. I przy niektórych katolickich parafiach będą mogły być odprawiane nabożeństwa przez duchownych podlegających patriarchatowi kijowskiemu. Ale formalnie na terenie danej Cerkwi mogą powstać duszpasterstwa, ale nie mogą działać dwie Cerkwie jednocześnie.


List opozycji może być pięć. Wtedy sojusz Agrounii i Porozumienia ma sens




Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka