Premier Mateusz Morawiecki w Kijowie przekazuje pierwsze Leopardy. Fot. KPRM
Premier Mateusz Morawiecki w Kijowie przekazuje pierwsze Leopardy. Fot. KPRM

Niemcy twierdzą, że polskie czołgi przekazywane na Ukrainę są stare i popsute

Redakcja Redakcja Ukraina Obserwuj temat Obserwuj notkę 151
Minister obrony RFN Boris Pistorius podjął decyzję o przekazaniu Ukrainie kolejnych czterech czołgów Leopard 2 A6 z niemieckich zapasów wojskowych - poinformował w piątek resort obrony w Berlinie. Stało się to tuż po tym jak w Kijowie premier Mateusz Morawiecki przekazał stronie ukraińskiej cztery pierwsze polskie czołgi Leopard 2 A4. Według eksperta Niemcy próbują wybrnąć z kompleksu na tle Polski.

Polskie czołgi dla Ukrainy

W piątek, rok od rozpoczęcia pełnowymiarowej, niesprowokowanej i nielegalnej inwazji Rosji na Ukrainę premier Mateusz Morawiecki poinformował w Kijowie o przekazaniu Ukrainie pierwszych czołgów Leopard 2 A4. Na wspólnej konferencji z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim powiedział też, że "na dniach" przekażemy Ukrainie "bardzo dobre czołgi PT-91".


Morawiecki poinformował, że Polska jako pierwsze europejskie państwo przekazuje Ukrainie cztery czołgi Leopard 2 A4. "Nakłaniamy naszych partnerów z Unii Europejskiej, z NATO, żeby robili to samo" - apelował.

"Polska jest jednym z najważniejszych sojuszników Ukrainy. Dziękuję za to panu premierowi, dziękuję społeczeństwu polskiemu za to wsparcie" - mówił natomiast Wołodymyr Zełenski.

Na wieść o tym minister obrony RFN Boris Pistorius podjął decyzję o przekazaniu Ukrainie kolejnych czterech czołgów Leopard 2 A6 z niemieckich zapasów wojskowych. Trzy czołgi mają pochodzić z Portugalii, a dziesięć ze Szwecji. Razem daje to 31, co odpowiada liczbie potrzebnej dla ukraińskiego batalionu czołgów.

Rząd Niemiec zapowiedział w styczniu, że chce wspólnie z Polską wystawić dwa bataliony i sam obiecał 14 czołgów od Bundeswehry - przypomina portal RND.

Niemiecki szef MON wytyka palcami Polskę

Ekspert ds. obronności warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, Andrzej Wilk komentuje, że konieczność wspierania Ukrainy pokazała, że niemieckie ministerstwo obrony, armia i zbrojeniówka są w opłakanym stanie. Obnażyła to przeciągająca się sprawa przekazania czołgów Leopard na Ukrainę.

- Próbując wybrnąć z wizerunkowego kryzysu, szef niemieckiego resortu obrony wybrał najbardziej żenujący sposób: zaczął wytykać palcami inne kraje i opowiadać, że np. czołgi przekazywane przez Polskę są stare i popsute. Jest to najzwyczajniej w świecie nieprawda - zaznacza ekspert w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem, "RFN musi boleć, nie tylko to, że Polska miała rację całymi latami ostrzegając Zachód przed Rosją", ale również to, że nasz kraj prześciga Niemców w zdolnościach organizacyjnych. - Znając przekonanie Niemiec o ich własnej wyższości, skuteczność Polski musi być dla nich bardzo bolesna - podsumowuje Andrzej Wilk.

 "Jak Polska coś deklaruje, to dotrzymuje słowa"

Od kilku tygodni niemieckie media i minister obrony tego kraju Boris Pistorius powielają hipotezę, jakoby Berlin należał do państw najbardziej zaangażowanych w pomoc Ukrainie oraz, że czołgi Leopard 2A4 przekazywane przez Polskę Kijowowi są w opłakanym stanie technicznym. Niemcy przekazują bowiem nowszą wersję Leopardów.

Pistorius w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" powiedział, że był zaskoczony podczas styczniowego spotkania ministrów NATO w Ramstein, ponieważ spośród europejskich partnerów tylko Polacy mieli zdecydowanie zadeklarować dostarczenie Ukrainie czołgów Leopard. Jak wyjawił, spodziewał się, że na takie zobowiązanie zdecyduje się więcej krajów.

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński powiedział, że Polska starała się dostarczyć czołgi tak szybko, jak to było możliwe, żeby zachęcić pozostałe państwa do szybszego działania. "Jak Polska coś deklaruje, to dotrzymuje słowa. Nie kończy się tylko na deklaracjach, ale idą za tym realne działania" - powiedział. Podkreślił, że Ukraina potrzebuje broni jak najszybciej, aby móc skutecznie odeprzeć rosyjską agresję.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka