Izabela Leszczyna zapowiada paliwo po 5 zł w ciągu stu dni od wygranych przez PO wyborów. (fot. Facebook, Flickr)
Izabela Leszczyna zapowiada paliwo po 5 zł w ciągu stu dni od wygranych przez PO wyborów. (fot. Facebook, Flickr)

PO: Paliwo po 5 zł w 100 dni od wyborów. Co na to eksperci?

Redakcja Redakcja Paliwa Obserwuj temat Obserwuj notkę 77
Izabela Leszczyna (PO) była gościem programu "Sedno sprawy" na antenie Radia Plus. Podczas rozmowy zadeklarowała, że jeśli Platforma Obywatelska zwycięży w nadchodzących wyborach, w ciągu stu dni cena paliwa na stacjach spadnie do pięciu złotych za litr. Do tej kwestii odniósł się w rozmowie z Salonem 24 wiceprezes Instytutu Staszica, Piotr Balcerowski, który wyjaśnił, czy rozwiązanie proponowane przez Leszczynę jest możliwe.

"Rozbijemy monopol Orlenu"

— W ciągu stu dni rozbijemy monopol Orlenu — powiedziała posłanka PO Izabela Leszczyna w programie "Sedno sprawy" na antenie Radia Plus.

— Nie może tak być, że w Orlenie mamy kawałek Lotosu, PGNiG i jednocześnie mamy najwyższe ceny dla przedsiębiorców gazu. Baryłka ropy jest dużo tańsza niż kiedy rządził Donald Tusk i jego rząd. Dlaczego ta cena jest dzisiaj taka wysoka? W cenie paliwa mamy zaszytą bardzo dużą marżę — wyjaśniła Leszczyna, uważana za "główną ekonomistkę" PO.

Podobną deklarację składał w styczniu przewodniczący PO Donald Tusk, który zapewnił, że jeśli jego partia sprawowałaby w Polsce rząd, benzyna kosztowałaby obecnie 5 złotych 19 groszy za litr.


Wiceprezes Instytutu Staszica o pomyśle paliwa za 5 zł

Do omawianej kwestii odniósł się w rozmowie z Salonem 24 wiceprezes Instytutu Staszica Piotr Balcerowski. 

— To jest oczywiście niemożliwe w obecnej sytuacji. Cena paliwa jest ustalana na podstawie międzynarodowych wycen rynkowych, w naszym przypadku w powiązaniu z rynkami ARA. Nie mamy zbyt dużych możliwości odejścia od tych wycen, zwłaszcza jako kraj, który nie posiada własnych, tanich zasobów ropy mogącej pokryć 100 proc. własnego zapotrzebowania oraz wystarczającej infrastruktury rafineryjnej do przerobienia ropy na paliwa. Krótko mówiąc, nie jesteśmy szejkami, nad czym skądinąd w kontekście rynku paliwowego, ubolewam — wyjaśnił Balcerowski.  

— Trudno jest mi sobie wyobrazić sytuację, w której pani Leszczyna jest w stanie odmienić tą rzeczywistość, zwłaszcza w sto dni. Dlatego traktuję takie wypowiedzi jako skrajnie populistyczne i nieodpowiedzialne — powiedział wiceprezes Instytutu Staszica. 

— Ceny paliw w Polsce są i będą w najbliższych latach, wynikiem gry rynkowej, w której trzeba uwzględnić szereg czynników, nie tylko cenę ropy, ale również moce rafineryjne, których niestety ostatnio w Europie ubywało i to nie tylko na skutek rosyjskich bombardowań na Ukrainie, ale i ze względu na politykę klimatyczną UE, co ma wpływ na zaburzenia między popytem a podażą, co prowadzi oczywiście do windowania cen — tłumaczy Piotr Balcerowski. — Tym bardziej, że do niedawna zapotrzebowanie na diesla dodatkowo rosło w związku z wysokimi kosztami gazu, co powodowało odejście wielu przedsiębiorstw od używania go w produkcji przemysłowej i przejście właśnie na diesla. Finalna cena tego ostatniego jest też oczywiście związana z wzrostem kosztów jego wytworzenia i dostarczenia tj. energii, transportu, pracy oraz presją inflacyjną — dodał.

"Powstałby chaos"

Balcerowski wskazał również, że "sztuczne ustalenie ceny, tak jak zrobił to Orbán na Węgrzech" potencjalnie mogłyby spowodować chaos i niestabilność na rynku. Wiceprezes Instytutu Staszica zwrócił przy tym uwagę na to, że istotny jest fakt, że 30 proc. potrzebnych na rynku krajowym paliw jest importowanych. 

— Jeśli ceny hurtowe w Polsce byłyby – teoretycznie – zbyt niskie, importerzy, których paliwa byłby powiązane z wyceną ARA, mogliby rozważyć wstrzymanie importu i szukanie nowych rynków zbytu — powiedział Piotr Balcerowski. — Nie wiemy też jak by się zachowali odbiorcy obniżonych cen hurtowych benzyny, czy diesla w Polsce — zauważył wiceprezes Instytutu Staszica. Wskazał, że jeśli polskie ceny odbiegałyby od ceny rynkowej, prywatni odbiorcy mogliby wpaść na pomysł "sprzedawania benzyny kupionej w niskiej cenie hurtowej od Orlenu, na przykład do Niemiec". 

— Wówczas, jako że jesteśmy członkami Unii Europejskiej, gdzie obowiązuje wolny przepływ towarów i nie ma granic, nie byłoby żadnej możliwości zabronienia tej sprzedaży. Efekt byłby taki, że zabrakłoby benzyny na polskich stacjach i powstałby chaos — podkreślił Piotr Balcerowski.

— Pomysł benzyny za 5 zł, który może być ustalony decyzją administracyjną, jest pomysłem oderwanym od rzeczywistości i mógłby narazić polską gospodarkę i Polaków na poważne kłopoty — podsumował wiceprezes Instytutu Staszica.

RB

(fot. Izabela Leszczyna podczas spotkania przedstawicieli PO we Włocławku (L) / stacja Orlen (P) / źródło: Facebook, Flickr)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka