Coraz więcej kosztują wizyty u lekarza i medykamenty. (fot. PAP)
Coraz więcej kosztują wizyty u lekarza i medykamenty. (fot. PAP)

Prywatne wizyty u lekarza coraz droższe. Czego obawiają się Polacy?

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Tylko w ostatnim roku prywatne wizyty u lekarzy zdrożały o jedną piątą. W ciągu 10 lat ten wzrost wyniósł ponad 200 proc, a na przestrzeni ostatnich 20 lat było to 300 proc. To o wiele szybciej niż w tym czasie rosły wynagrodzenia.

Nakłady na ochronę zdrowia rosną, ale nadal średni czas oczekiwania na pojedyncze świadczenie w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia wynosi ok. 3,5 miesiąca, na wizytę u specjalisty ponad 4 miesiące, a na niektóre z badań diagnostycznych 2,5 miesiąca. To czas średni, bo są specjalizacje, np. endokrynologia, gdzie lekarza przyjmującego w ramach NFZ spotkamy po roku. 


Koszt prywatnej wizyty u lekarza

Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że jeszcze w 2003 r. na prywatną wizytę u lekarza musieliśmy wydać średnio 49 zł. Dziesięć lat później było to już 82 zł, a potem było już coraz gorzej, by w 2022 roku dojść do 161 zł. Inflacja w tym czasie wyniosła około 54 proc., co oznacza, że koszty prywatnych wizyt u specjalistów rosły znacznie szybciej niż ona. Prawda jest jednak taka, że średnia nie oddaje faktycznych kosztów, jakie pacjent musi ponieść w prywatnej opiece medycznej, zwłaszcza u lekarzy specjalistów, które mogą dochodzić nawet do 700 zł.

— Trzeba jednak pamiętać, że w cenie wizyty lekarskiej mieści się nie tylko porada, ale także koszty związane z utrzymaniem placówki — wyjaśnia Salonowi 24 Grażyna Wójcik, manager w jednej z prywatnych poradni specjalistycznych. — Tak jak wszyscy, płacimy podatki, ponosimy opłaty za media, remonty, wyposażenie i wszystkie pozostałe. Z kwoty, którą płacić pacjent lekarz otrzymuje ok. 30 - 40 proc. — dodaje.

Gdzie jest najdrożej?

Cena zależy od miejscowości, stopnia naukowego lekarza, tego, jak długo czeka się na wizytę w danej specjalności w ramach NFZ, liczby praktyk lekarskich w przeliczeniu na 1000 mieszkańców i oczywiście wysokości zarobków w danym regionie. Analiza GUS pokazuje duże zróżnicowanie średniego kosztu wizyty lekarskiej w różnych częściach kraju, a wnioski mogą być zaskakujące, bo najwięcej za prywatną wizytę lekarską nie płacili mieszkańcy Mazowsza, ale województwa lubuskiego. Było to 156 zł, za nim mieszkańcy zachodniopomorskiego (155 zł), dolnośląskiego (152 zł) i małopolskiego (152 zł). Taniej było na terenie woj. podkarpackiego (105 zł), podlaskiego (115 zł), lubelskiego (116 zł) oraz świętokrzyskiego (123 zł).

Ile Polacy wydają na leczenie?

Dlatego właśnie pacjenci, których na to stać, to zamiast czekać wolą zapłacić za prywatne wizyty, które są coraz droższe. Z danych OECD wynika, że przeciętny Polak w 2021 r. wydał około 1930 zł w ramach doraźnych wydatków na leczenie i leki. Teraz prawie 4,5 milionów Polaków ma prywatne polisy medyczne pokrywające w dużym stopniu koszy leczenia i rehabilitacji, na które wydaje co roku blisko 1,5 mld złotych.

— Takie dane nie powinny dziwić — przekonuje w rozmowie z Salonem 24 Sławomir Panek, manager i ekspert rynku ubezpieczeń. — Twarde dane pokazują, że aż 80 proc. Polaków obawia się, że zabraknie im pieniędzy na leczenie poważnej choroby, a 54 proc. uważa to za prawdopodobne. Warto podkreślić, że ta obawa przesunęła się z piątej pozycji w badaniach w 2020 r. i 2021 r. na trzecią – w 2022 r. Ponadto prawie 78 proc. boi się tego, tego, że nie będzie miało dostępu do opieki medycznej. 

Obawy Polaków

Z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że główne niepokoje Polaków dotyczą właśnie zdrowia i życia. I tak 84 proc. obawia się śmierci najbliższej osoby, 85 proc. boi się ciężkiej choroby najbliższej osoby, a 48 proc. uważa to za prawdopodobne. Nowotworów obawia się 79 proc. Polaków, a 40 proc. uważa, że taka choroba jest prawdopodobna w ich życiu. Trzy czwarte rodaków boi się uszkodzenia mózgu skutkującego stanem wegetatywnym.

Nasza troska o zdrowie oraz inflacja powodująca wzrost praktycznie wszystkich kosztów życia nie pozostawiają raczej wątpliwości, że za wizyty lekarskie jeszcze długo będziemy płacić coraz więcej. 

Tomasz Wypych

(na zdjęciu: centrum zaburzeń rytmu serca Narodowego Instytutu Kardiologii Stefana kardynała Wyszyńskiego w Warszawie / PAP)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości