Fotografia z Raportu Stroopa. Oryginalny niemiecki podpis: „Siłą wydobyci z bunkrów”. Fot. Wikipedia
Fotografia z Raportu Stroopa. Oryginalny niemiecki podpis: „Siłą wydobyci z bunkrów”. Fot. Wikipedia

Rocznica powstania w getcie. Przetrwali ci, którzy stawili opór

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 39
Żydzi zdali sobie sprawę, że alternatywa jest jedna: albo wykonywanie niemieckich rozkazów i pewna śmierć, albo podjęcie walki zbrojnej i stworzenie dla siebie szans ocalenia, nawet w warunkach śmiertelnego zagrożenia. Przetrwali ci, którzy stawili opór, a zginęli ci, którzy poddawali się, albo zostali zmuszeni do poddania się niemieckim rozkazom – mówi Salonowi 24 prof. Grzegorz Berendt, historyk, Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

Przypada właśnie 80. rocznica powstania w getcie warszawskim. Jakie jest znaczenie tego wydarzenia?

Prof. Grzegorz Berendt: 19 kwietnia 1943 roku żydowscy bojownicy po raz kolejny przeciwstawili się akcji deportacyjnej rozpoczętej przez niemieckich okupantów na terenie getta warszawskiego. Pierwszy raz zrobili to w styczniu. Wtedy Niemcy się cofnęli. Teraz miała nastąpić ostateczna faza likwidacji getta. Doszło do zorganizowanego oporu realizowanego przez kilkuset bojowców należących przede wszystkim do Żydowskiego Związku Wojskowego i Żydowskiej Organizacji Bojowej. Nie był to pierwszy bunt Żydów przeciwko eksterminatorom spod znaku swastyki, bo pierwsze bunty miały miejsce w kilkunastu gettach na terenach polskich województw wschodnich okupowanych przez Niemców od 1941 roku.


Natomiast było to pierwsze zorganizowane, trwające tak długo pod względem walk, powstanie przeciwko okupantom niemieckim w stolicy jednego z europejskich państw. Zarazem bunt na terenie ogromnego getta. Źródła dotyczące liczby więźniów z lat 1940-1942, mówią o 460 tys. osób, ale to nie oddaje łącznej liczby tych ludzi, którzy przeszli przez warszawskie getto. Dlatego, że jedni umierali, innych przywożono z innych polskich miast, lub spoza granic przedwojennego państwa polskiego. Tak więc nie ma wątpliwości, że bunt z kwietnia 1943 roku wybuchł na terenie największego getta w okupowanej przez Niemcy części Europy.

Może wyjaśnijmy mniej zorientowanym w historii, czym w ogóle było getto?

Historycznie ta nazwa pochodzi od miejsca wyznaczonego do zamieszkiwania, na pewno przebywania podczas nocy, w jednym z miast włoskich w średniowieczu. Jako że tam tego typu rozwiązanie wprowadzono po raz pierwszy, później, gdy powoływano do życia podobne, przeznaczone wyłącznie dla Żydów obszary, zaczęto sięgać do tamtej włoskiej, średniowiecznej nazwy. Tak samo zrobili Niemcy, kiedy w październiku 1939 roku powołali do życia pierwszy obszar przeznaczony wyłącznie do Żydów w Piotrkowie Trybunalskim. W ciągu następnych kilku lat, aż do lata 1942 roku, na terenie całej okupowanej Polski powstały getta
w kilkuset miejscowościach.

Przed wojną w ponad 800 miejscowościach funkcjonowały społeczności żydowskie. Mniejsze, liczące 200-300 osób i duże, wielotysięczne. W Warszawie funkcjonowało przed wojną 360 tysięcy osób wyznania mojżeszowego. A w innych dużych miastach polskich, takich jak Kraków, Lwów, Wilno czy Białystok, liczba żydowskich mieszkańców sięgała nawet do 100 tysięcy osób. Nie wszędzie powstały getta, ponieważ w wielu miejscach okupanci, czy to w 1939, czy w 1941 roku, podejmowali decyzję o przepędzaniu części ludności żydowskiej z rodzimych miast, miasteczek do innych aglomeracji. W związku z tym liczba gett utworzonych na terenie okupowanej Polski nie jest tożsama z liczbą ponad 800 miejscowości, w których istniały społeczności żydowskie.

Getto było przestrzenią wyznaczoną dla Żydów, którą oni albo mogli opuszczać, albo nie. W przypadku getta warszawskiego, tak jak i drugiego co do wielkości getta w okupowanej Polsce, czyli getta w Łodzi, Żydzi nie mogli samodzielnie opuszczać terenu, który był oddzielony od pozostałych części miasta ogrodzeniem. Zazwyczaj był to mur albo parkan drewniany, albo płot z drutu kolczastego. Czasem getto to był po prostu teren z zaznaczonymi symbolicznie granicami. Te granice wskazywały tablice, które z jednej strony ludności chrześcijańskiej zakazywały wstępu na teren przeznaczony dla Żydów, a z drugiej strony Żydom zakazywały swobodnego wychodzenia.

Jak wyglądała codzienność w tych wydzielonych miejscach?

Na terenie niemal wszystkich gett stworzono wręcz tragiczne warunki, określam je jako warunki wegetacji, a nie egzystencji. Ustalenie oficjalnie głodowych porcji racji żywnościowych, których wartość odżywcza  wynosiła około 270 kalorii, było równoznaczne ze skazaniem więźniów gett na śmierć głodową. Do tego dochodził brak lekarstw, środków higienicznych, opału, daleko niewystarczający dostęp do czystej wody, szczególnie wody konsumpcyjnej. To wszystko sprawiało, że śmiertelność w gettach, zarówno na terenie Generalnego Gubernatorstwa, jak i na terenach wcielonych wprost do Rzeszy Niemieckiej, czy do innych jednostek administracji okupacyjnej na wschodzie, była wysoka zanim jeszcze Niemcy wdrożyli praktykę masowego mordowania poprzez egzekucje. Szacuję, że z powodu warunków stworzonych przez Niemców w gettach i obozach pracy przymusowej zmarło przedwcześnie co najmniej 200 tys. polskich Żydów.

Polscy Żydzi i cudzoziemscy Żydzi przywiezieni do Polski trafili przede wszystkim do ośrodków zagłady utworzonych koło wsi Sobibór, Treblinka, Bełżec, przy czym ten czas eksterminacji podstawowej części Żydów przepada na okres od końca marca do grudnia 1942 roku. Wtedy wymordowano ponad 2,5 miliona polskich Żydów, przy czym to nie jest pierwszy okres masowego ludobójstwa środkami bezpośrednimi.

Likwidację gett poprzedziły masowe egzekucje i mordy na ludności żydowskiej, a likwidacja gett miał była finałem ludobójstwa, wszyscy Żydzi mieli trafić do obozów zagłady?

Pierwsze ofiary masowych egzekucji przypadają na lato i wczesną jesień 1941 roku, a pierwszy ośrodek zagłady natychmiastowej uruchomiono w grudniu 1941 roku koło Chełmna nad Nerem. W związku z tym to były pierwsze etapy eksterminacji masowej. Na początku 1943 r.  przy życiu pozostawało, według szacunków, od 300 do 400 tys. polskich Żydów. Większość z nich zgładzono w okresie kolejnych dwóch lat. Na ten okres przypada też czas ostatecznej likwidacji gett na ziemiach polskich, chociaż niektóre przetrwały bardzo długo, np. getto w Łodzi, Litzmannstadt. Zlikwidowano je w czasie, gdy Armia Czerwona stanęła nad Wisłą. Wtedy te ostatnie dziesiątki tysięcy więźniów wysłano na stracenie przede wszystkim do obozu Auschwitz-Birkenau, ale w części też do innych obozów, np. do obozu Stutthof na terenie dawnego Wolnego Miasta Gdańska. Nie ulega wątpliwości, że sierpień 1944 roku to jest kres likwidacji gett na terenie okupowanej Polski.

Gdy odwiedza się np. obóz zagłady w Treblince szokuje nie tylko machina zagłady. Ale też to, że Niemcy w obozie tym mieli hodowlę lisów, toczyli sobie normalne życie a tuż obok masowo ginęli ludzie.

To tworzenie pozorów normalnego, pokojowego życia w otoczeniu miejsc zagłady i unicestwiania ludzi, zakładanie tam jakichś upraw, ogródków, punktów hodowli królików czy innych zwierząt, miało oszukać obserwatorów zewnętrznych, a częściowo osłabiać niepokój osób przywożonych na stracenie, którym do końca wmawiano, że znajdują się w obozie pracy, w którym będą mogli nadal żyć. Tworzono iluzję możliwości przetrwania.

A wracając do getta, to trzeba podkreślić, że rozmawiamy w związku z 80. rocznicą wybuchu powstania. Mówimy o czynnej akcji kilkuset zdesperowanych, zdeterminowanych, a zarazem młodych ludzi, kobiet i mężczyzn, którzy postanowili zabrać ze sobą na tamten świat jak największą liczbę oprawców. Pokazać, że Żydzi nie godzą się na los gotowany im przez tych oprawców. Nieraz zapomina się o tym, że praktycznie od pierwszych tygodni okupacji niemieckiej władze agresora wprowadzały system dyskryminacji ludności żydowskiej oraz tworzyły mechanizm wręcz ludobójczej eksploatacji tej części ludności, eksploatacji sił żywych i środków materialnych. Natomiast widząc złowróżbne konsekwencje tych wszystkich działań, Żydzi sprzeciwiali się temu w sposób bierny, nie wykonując co najmniej w części tych rozkazów i poleceń, które były im przez okupantów wydawane. W tym kontekście należy wspomnieć o prowadzeniu niedozwolonych operacji gospodarczych, kontynuowaniu niedozwolonej działalności oświatowej,
kultywowaniu religii mojżeszowej. Wreszcie też szmuglowanie na masową skalę żywności do getta, co umożliwiało setkom tysięcy, a w skali całej okupowanej Polski, milionom ludzi przedłużanie życia.

Jaka była skala oporu na terenie getta?

Jedna z pierwszych badaczek polityki zagłady na ziemiach Polski, Bety Eisenstein, ponad 70 lat temu podkreślała, że w latach 1939-1942 Żydzi kierowali się, jako wspólnota, myślą, aby wygrać każdy kolejny dzień. Oszukać tego anioła śmierci, który niósł im zagładę poprzez głód, epidemię, brak środków do zwalczania tychże epidemii. I tutaj możemy mówić o 3 milionach polskich Żydów stawiających opór, którzy nie poddawali się niemieckim działaniom przez kilka lat. Nie tylko podrywając się do heroicznych, dramatycznych, w części desperackich aktów oporu zbrojnego, tak jak to miało miejsce na Kresach w 1942 roku, czy w Warszawie w kwietniu-maju 1943 roku, w Białymstoku w sierpniu 1943, a później w ośrodkach zagłady natychmiastowej w Treblince i Sobiborze. Ale też pamiętać musimy o tych ludziach, którzy narażali życie, aby zdobyć żywność i przedłużyć egzystencję swoich dzieci, swoich starych rodziców, którzy nie mieli możliwości, sił, aby samodzielnie zdobyć środki utrzymania. Ta walka była kontynuowana nieprzerwanie.

Te przejawy oporu występowały też u kilkudziesięciu tysięcy polskich Żydów, którzy starali się przetrwać, także po stłumieniu powstań, buntów, przebywając po tzw. aryjskiej stronie. Oni, mimo wyczerpania fizycznego i psychicznego, trwali w oporze przeciwko okupantowi, który wydał na nich wyrok śmierci. Także ta walka w różnych postaciach i różnie rozumiana była prowadzona od 1939 do 1945 roku. Nie zapominajmy też o około 150 tysiącach polskich Żydów, którzy walczyli w regularnych formacjach Wojska Polskiego walczących jesienią 1939 roku. O tysiącach Żydów, którzy wstąpili do Armii Polskiej tworzonej we Francji na przełomie 1939 i 1940 roku. O tych kilku tysiącach, którzy wyszli z generałem Władysławem Andersem ze Związku Sowieckiego w 1942 r. W końcu o tych 16 tysiącach Żydów, którzy walczyli w polskich mundurach, choć de facto w armii, która realizowała sowieckie interesy, ale oni tego w większości nie widzieli i też nie uświadamiano im tego. Do nich dodajmy polskich Żydów, którzy walczyli z Trzecią Rzeszą w szeregach niepolskich formacji zbrojnych.

W dyskusjach o powstaniu w getcie zawsze pojawia się wątek polskiej pomocy, czy też braku pomocy dla powstańców. Pamiętamy wiersz Czesława Miłosza „Campo di Fiori”, motyw karuzeli. Jak wyglądały faktyczne relacje pomiędzy stroną polską i żydowską, jaki był zakres i proporcje pomiędzy pomocą a obojętnością?

Tu trzeba wprowadzić pewne rozróżnienia. Na czynną pomoc - w mojej ocenie - zdecydowało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Na przeciwległym biegunie mamy do czynienia też z ludźmi, którzy skwapliwie włączyli się w niemiecką politykę dyskryminowania, prześladowania i w końcu eksterminowania Żydów. Niektórzy czynili to jako urzędnicy lub funkcjonariusze władz okupacyjnych powołanych przez Niemców. Natomiast jestem zdecydowanie przeciwny używania pojęcia "obojętność" w kontekście postaw kilkudziesięciu milionów osób. Dlatego, że obojętność oznaczałaby opisywanie sytuacji, w której 30 milionów chrześcijańskich mieszkańców Polski, rzymskich katolików, grekokatolików, prawosławnych, ewangelików, nie przejmowało się tym, że za murem getta albo w obozie z głodu umierają kobiety i dzieci. Tym, że maltretuje się ludzi, morduje się ich w sposób bezwzględny. Tak po prostu nie było. Natomiast świadkowie podkreślają i wspominają swoją bezsilność w konfrontacji z machiną terroru i przemocy stworzoną oraz utrzymywaną przez niemieckie władze wykonawcze.

Niepodejmowanie działań zbrojnych z powodu strachu nie jest tym samym co obojętność na cierpienie i śmierć. Czy Polacy z Pomorza, których krewnych aresztowano i mordowano jesienią 1939 roku, którzy nie poderwali się do walki z oprawcami, byli obojętni? Oczywiście nie, zdawali sobie sprawę z tego, co oznaczałoby otwarte wystąpienie przeciwko działalności ludobójców. Czy Żydzi, których zmuszano do oglądania publicznych egzekucji dokonywanych przez Niemców na terenie getta i nie podrywali się do walki z katami, z oprawcami, byli obojętni wobec kaźni swoich rodaków? Nie - wiedzieli, że czynny sprzeciw ściągałby bezwzględny odwet i masakrowanie tysięcy ludzi. A wiemy, że Niemcy stosowali zasadę odpowiedzialności zbiorowej, zasadę nieproporcjonalnie większego odwetu w stosunku do aktów oporu, gdzie za jednego Niemca unicestwiano 100 osób, aby zastraszyć społeczeństwo.

Bezczynność rozumiana jako nierzucanie się z gołymi rękami na uzbrojonych po zęby i bezwzględnych oprawców, to nie jest to samo co obojętność. Większość Żydów nie decydowała się na walkę tak długo, jak długo miała nadzieję, że względne posłuszeństwo wobec Niemców pozwala na przedłużenie życia. I na tej samej zasadzie większość skonfrontowanych z terrorem chrześcijańskich mieszkańców okupowanej Polski również po prostu walczyła codziennie o przetrwanie, starając się uniknąć konfrontacji z bezwzględnymi oprawcami reprezentującymi III Rzeszę Niemiecką.


Pojawia się pytanie, dlaczego do powstania w getcie doszło tak późno. Ono było krzykiem rozpaczy, czy jednak wcześniej przeprowadzone miałoby jakiekolwiek szanse powodzenia?

Przez pierwsze lata okupacji wspólnoty żydowskie na terenie okupowanej Polski, te zbiorowości więźniów, gett, tworzyli ludzie w różnym wieku, w różnej kondycji fizycznej. Obok silnych mężczyzn i kobiet były setki tysięcy osób starszych, setki tysięcy dzieci. Ci silni mężczyźni i kobiety czuli się odpowiedzialni i byli odpowiedzialni za swoich słabszych krewnych.

Po pierwszych i kolejnych okrucieństwach dokonywanych w latach 1939-1941 przez Niemców zdawali sobie sprawę, że opór jest karany w sposób bezwzględny. Zresztą niemal każda norma prawna wydawana przez niemieckie władze okupacyjne przewidywała zastosowanie kary najwyższej, to znaczy kary śmierci. I w tej sytuacji tak długo jak ci najsłabsi przedstawiciele społeczności żydowskiej, a zarazem najbliżsi tym silnym mężczyznom i kobietom pozostawali przy życiu, to ci nie podejmowali aktów desperackiego oporu. Wiedzieli, że ich ojcowie, matki, dziadkowie czy dzieci po prostu nie przeżyją akcji odwetowych. Natomiast w momencie, gdy ci najsłabsi zostali uśmierceni, a Niemcy pozostawili przy życiu owych silnych mężczyzn i silne kobiety do dalszej pracy niewolniczej, to oni zdawali sobie sprawę, że ich byt, ich los jest przesądzony. Nie mając już zobowiązań wobec tych ukochanych, bliskich, których stracili, decydowali się na organizowanie oporu i walki. Tak na Kresach, jak i w Warszawie, czy Białymstoku.

Bunt nazywany w Warszawie powstaniem, którą to nazwę skądinąd kontestował Marek Edelman, jeden z przywódców Żydowskiej Organizacji Bojowej. W każdym razie te akty oporu zbrojnego wybuchały w momencie, gdy znikała ostatnia nadzieja, że posłuszne wykonywanie niemieckich rozkazów zapewni przedłużenie życia. Kiedy dochodzono do wniosku, że Niemcy przystępują do deportacji, wypędzenia więźniów z getta w jednym celu, aby skierować więźniów bądź do komór gazowych, bądź do dołów śmierci. A więc sytuacja w drugiej połowie 1942 roku i w 1943 roku niejako ułatwiła podjęcie dramatycznych decyzji przez tych ostatnich spośród żyjących Żydów. Oni zdali sobie sprawę, że alternatywa jest jedna: albo wykonywanie niemieckich rozkazów i pewna śmierć, albo podjęcie walki zbrojnej i stworzenie dla siebie szans ocalenia, nawet w warunkach śmiertelnego zagrożenia.
Przetrwali ci, którzy stawili opór, a zginęli ci, którzy poddawali się, albo zostali zmuszeni do poddania się niemieckim rozkazom.

Jakie były najważniejsze organizacje, które tutaj wzięły udział  w powstaniu w getcie?

Głównymi organizatorami buntu byli przedstawiciele drugiego i trzeciego garnituru żydowskich działaczy politycznych z partii narodowych. Tutaj w przypadku Żydowskiej Organizacji Bojowej to były przede wszystkim organizacje lewicowe, socjalistyczne. Padło już nazwisko Marka Edelmana z Bundu. W przypadku radykalnej lewicy syjonistycznej znamy chociażby nazwisko Mordechaja Anielewicza. Z drugiej strony mamy przedstawicieli radykalnego, militarnego nurtu ruchu syjonistycznego związanego z Nową Organizacją Syjonistyczną, z organizacjami młodzieżowymi syjonistów, rewizjonistów. Tutaj między innymi pojawiał się Paweł Frenkiel. Miedzy tymi ludźmi występował silny antagonizm polityczny przed wojną i oni nie byli w stanie przezwyciężyć tego antagonizmu również w warunkach okupacji niemieckiej. Z drugiej strony przystąpili do działania niezależnie od podziałów ideowych, postrzegali bowiem niemiecką politykę w sposób podobny. Zdawali sobie sprawę, że celem, który sobie Niemcy postawili było zniszczenie wszystkich Żydów niezależnie od tego jakie poglądy podzielali, jaki system wartości był tym Żydom bliski. Wszyscy mieli zginąć i wobec takiej konstatacji, nie zważając na dawne podziały, przystąpiono do walki, chociaż niestety nadal, podkreślam, w przypadku Warszawy było to działanie odrębne. W innych gettach dochodziło niekiedy do współdziałania przedstawicieli środowisk nazywanych umownie prawicowymi i lewicowymi.

Po wojnie temat powstania nie był jakoś specjalnie nagłaśniany. Dziś z kolei są podejmowane próby przedstawienia Warszawy jako miasta dwóch powstań. Jak wygląda to w kontekście międzynarodowym i wiedzy historycznej na ten temat?

To nie do końca jest tak, że po wojnie o powstaniu w getcie zapomniano. Było ono upamiętniane przez cały okres Polski Ludowej, natomiast to upamiętnienie było poddawane rozmaitym manipulacjom, szczególnie w latach 1949-1955, kiedy chwałę i bohaterstwo przypisywano przede wszystkim komunistom. Po 1956 roku sytuacja była nieco lepsza, aczkolwiek główni gospodarze obchodów, przedstawiciele społeczności żydowskiej, zostali pozbawieni swojej pierwszoplanowej roli w końcówce lat 60., gdy kierownictwo PZPR przekazało gestię organizowania obchodów Związkowi Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD), odbierając ją Towarzystwu Społeczno-Kulturalnemu Żydów w Polsce. To się zaczęło nieco zmieniać dopiero od 1983 roku.

Po roku 1989, wraz z odbudową różnorodności instytucjonalnej aktywności Żydów w Polsce, mamy do czynienia z silną aktywnością różnych środowisk, tak krajowych, jak zagranicznych. Demontaż ustroju komunistycznego otworzył nowe możliwości w postaci nawiązania współpracy z przedstawicielami diaspory żydowskiej oraz środowiskami izraelskimi. I ostatnie 33-34 lata to czas synergii, współdziałania, łączenia sił, koncepcji i środków. W środowisku żydowskim są osoby, które pokazują powstanie roku 1943, jako pierwsze powstanie warszawskie, zaznaczając, że po kilkunastu miesiącach do walki stanęła cała Warszawa. O tym mówił m.in. Ronald Lauder w roku 2018, gdy wspominał oba te powstania  podczas obchodów 75. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, kładąc nacisk na wielkie znaczenie historyczne obu tych zrywów.

rozmawiał Przemysław Harczuk

(Zdjęcie: Fotografia z Raportu Stroopa. Oryginalny niemiecki podpis: „Siłą wydobyci z bunkrów”. Fot. Wikipedia)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura