zdjęcie ilustracyjne / źródło: Pixabay
zdjęcie ilustracyjne / źródło: Pixabay

Polacy bankrutują. Niepokojący wzrost liczby dłużników

Redakcja Redakcja Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49
W tym roku odnotowano rekordowo dużo bankructw konsumenckich, ale pierwsze oznaki problemów z domowymi finansami widać na długo przed upadłością. Ponad połowa tegorocznych bankrutów była zadłużona już na 2 lata przed ogłoszeniem niewypłacalności.

Polskie przedsiębiorstwa bankrutują

Dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej pokazują niepokojący wzrost upadłości wśród polskich konsumentów. Tylko w ciągu 3 miesięcy bankructwo ogłosiły 5352 osoby, co odpowiada 1/3 ich liczby w całym 2022 r. Porównując pierwszy kwartał ubiegłego roku z obecnym widoczny jest skok aż o 55 proc. COIG przewiduje, że obecny rok może być rekordowy i liczba niewypłacalności przekroczy 20 tysięcy. Tylko w marcu było ich ponad 2 tys. Według danych Krajowego Rejestru Długów (KRD) bankruci mają w tym roku 159,7 mln zł niezapłaconych należności, to także ponad jedna trzecia kwoty z ubiegłego roku.


Skąd taka sytuacja?

Wzrost osób nie radzących sobie finansowo wziął pomimo tego, że bezrobocie utrzymuje się na niskim poziomie, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw jest wyższe o 13 proc. niż rok temu, a w 2022 roku nadpłacono 563 tys. kredytów hipotecznych, dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. - Odpowiedzi należy szukać 2 - 3 lata wstecz. Trend wzrostowy, który obserwujemy teraz, to efekt długofalowych skutków ostatnich kryzysów, które odbiły się wyraźnie na kondycji finansowej polskiego społeczeństwa: pandemii, rosnącej inflacji i większych kosztów życia oraz zwyżkujących rat kredytów. Kumulacja negatywnych wydarzeń zbiera teraz swoje żniwo - wyjaśnia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. - Średnia nie mówi o wszystkim, bo inne bezrobocie jest np. w Wielkopolsce, a inne na Warmii i Mazurach. Wzrost pensji jest niższy niż inflacja, więc mimo podwyżek i tak możemy mniej kupić. Maleją też oszczędności Polaków, a to z nich wiele osób finansowało koszty życia i raty kredytów.

Polacy mają coraz więcej do oddania


Pogarszanie się kondycji finansowej Polaków widać też w bazie danych KRD. W I kwartale bieżącego roku zaległości Polaków wzrosły o ponad 400 mln zł. Niepokoi to, że mamy coraz więcej do oddania. Średnio dłużnik zalega na ponad 19 tys. zł, o 2 proc. więcej niż kwartał wcześniej. W momencie zatwierdzenia niewypłacalności przez sąd, w rejestrze znajdowała się 64,5 proc. bankrutów (3452 osoby). Dla wielu z nich długi nie były niczym nowym, bo 51 proc. widniała w KRD 2 lata przed ogłoszeniem niewypłacalności. Im data bankructwa była bliższa, tym więcej firm zgłaszało bankrutów jako swoich dłużników. Na rok przed finansową kapitulacją odsetek ten wynosił 55 proc. , pół roku przed nią 59 proc., a 3 miesiące przed - 62 proc. W efekcie na koniec I kw. br. 404 wierzycieli ma niewielkie szanse na odzyskanie choć części kwoty z prawie 160 mln zł.

Dane o dłużnikach w Polsce



Wśród dłużników, którzy zdecydowali się ogłosić bankructwo 53 proc. stanowią mężczyźni, ale różnica między płciami pogłębia się, jeśli spojrzymy na kwoty zaległości. Panowie nie uregulowali 94 mln zł, a kobiety 65,7 mln zł. Dłużnicy najczęściej to osoby w wieku 36 a 45 lat (27 proc.) i 46-55 lat (21 proc.). Najwięcej bankructw ogłoszono w woj. Śląskim: 805 osób z kwotą 38,3 mln zł, na Mazowsze (467 i 26,4 mln, zł)) i w Wielkopolsce (289 i 14,2 mln zł). 
Najwięcej bankrutów mieszka w miastach: im większe, tym wyższe kwoty zadłużenia i liczba niespłaconych zobowiązań. W ośrodkach powyżej 300 tys. mieszkańców, bankruci byli multidłużnikami, mając średnio 3-4 nieuregulowane płatności.

- Upadłość powinna być traktowana jako ostateczność, a nie sposób na uniknięcie odpowiedzialności - tłumaczy Adam Łącki. - Bankructwo pociąga za sobą konsekwencje, jedną z nich jest utrata życiowego dorobku i kontroli nad swoimi finansami. Samo ogłoszenie upadłości nie oznacza, że wszystkie zaległości zostaną umorzone. Sąd może zwolnić dłużnika z istniejących zobowiązań, ale niektóre nie zostaną anulowane. Dotyczy to m.in. alimentów, grzywien lub zobowiązań z tytułu rent i odszkodowań. Wielu konsumentów nie zdaje sobie z tego sprawy.

Tomasz Wypych

(zdjęcie ilustracyjne / źródło: Pixabay)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka