Mariusz Zielke od kilku lat domaga się ukarania sprawców "największego skandalu pedofilskiego w Polsce".
Mariusz Zielke od kilku lat domaga się ukarania sprawców "największego skandalu pedofilskiego w Polsce".

Media tuszowały "największy skandal pedofilski w Polsce". Wstrząsający reportaż

Redakcja Redakcja Pedofilia Obserwuj temat Obserwuj notkę 98
W piątek w Internecie został opublikowany film dziennikarza Mariusza Zielke, w którym ujawnia szokujące informacje o tuszowaniu pedofilii w Polsce. Opisuje w nim sprawę znanego muzyka Krzysztofa S. Zielke mówi wprost o hipokryzji w środowisku celebrytów. "Temat Kościoła jest "hot"; pedofilii w innych środowiskach nie dotykamy" - takie słowa padają w reportażu 'Bagno".

Zielke ujawnia "największy skandal pedofilski w Polsce"

Reportaż pt. "Bagno" został opublikowany w piątek na platformie YouTube. Jest w nim m.in. mowa o zarzutach wobec znanego muzyka jazzowego Krzysztofa S. - Ujawniając tę historię i zaczynając nad nią pracować, nie zdawałem sobie sprawy, że tak naprawdę trafiłem nie tylko na największą aferę w historii polskiego show-biznesu, ale na największy skandal pedofilski w Polsce. W reportażu ujawnię całą prawdę o tej wstrząsającej sprawie, ale to nie jest materiał tylko o sprawie Krzysztofa S. – podkreślił jego autor - dziennikarz Mariusz Zielke.



Autor badał kilkadziesiąt spraw pedofilii, złożył wiele zawiadomień o przestępstwach, starał się wyjaśnić głośne, a do dziś niewyjaśnione sprawy, przyglądał się z kamerą postępowaniu sprawców, ich przełożonych, śledczych, sądów, mediów, ofiar oraz rodzin.

Dziennikarz rozmawiał też z pokrzywdzonymi przez Krzysztofa S., które opisały swoje przeżycia. "On zniszczył życie dziesiątkom dzieciaków. Jest jeszcze mnóstwo ofiar, o których nie wiemy, dla których to jest zbyt głęboka trauma, żeby były w stanie kiedykolwiek, o tym powiedzieć, komukolwiek, już nie mówiąc o tym, żeby pójść porozmawiać z mediami, czy porozmawiać z policją i umrą już z tą swoją traumą" - mówiła w reportażu jedna z pokrzywdzonych kobiet.

Afera tuszowana przez największe polskie media

Z relacji Zielke wynika, że próbował sprawą zainteresować media, w tym ogólnopolskie dzienniki i portale internetowe. Te, według dziennikarza, nie podjęły w wystarczający sposób tematu. - Krzysztof S., o którym mówimy, czyli ten sprawca, który dokonał tych przestępstw, który skrzywdził co najmniej 40 osób, a podejrzewam, że dużo więcej, który działał w przestrzeni co najmniej 50 lat, ten człowiek nie poniósł odpowiedzialności (...) Ta historia jest ogromnie wstrząsająca - stwierdził w reportażu Zielke.

- Niestety, gdybym ja się nie wyłamał, to nikt by się nie dowiedział, że Krzysztof S. jest zwykłym, seryjnym pedofilem, który skrzywdził co najmniej 40 osób, a ofiar prawdopodobnie są setki. Taka afera została zatuszowana przez największe polskie media, które nie chciały tego podjąć. Dopiero jak opublikowałem to na swoim blogu, to zaczęły się powolne informowanie o tej aferze, a potem wszyscy się uciszyli, jak dostałem sądowy zakaz mówienia o tej sprawie - mówi Mariusz Zielke w rozmowie z Radiem Poznań.

Pierwsze teksty na temat Krzysztofa S. i afery w "Tęczowym Music Boxie" pojawiły się właśnie na blogu w Salon24. Warszawski sąd okręgowy w 2019 roku zakazał Mariuszowi Zielke rozpowszechniania informacji na temat rzekomego molestowania nieletnich przez Krzysztofa S. Sąd nakazał również wycofania z księgarń książki „Bejbi”, w której Zielke opisuje polski szołbiznes z punktu widzenia młodej kobiety wykorzystywanej seksualnie jako dziecko m.in. przez muzyka, zwanego w książce Koneserem. Jednak po odwołaniu sąd zdjął z Mariusza Zielke zakaz poruszania tego tematu i dlatego mógł powstać reportaż "Bagno".

Pedofilia w Kościele jest "hot", a wśród celebrytów już nie?

Zielke zwrócił uwagę na to, że wcześniej powstawały filmy dokumentalne ujawniające przypadki pedofilii w Kościele. Natomiast problem wykorzystywania seksualnego dzieci w innych środowiskach był często pomijany przez dziennikarzy.

Dziennikarz twierdzi, że łatwiej jest atakować pedofilią księży, bo środowisko celebrytów jest znacznie bardziej wpływowe. - Każdy przypadek pedofilii powinno się nagłaśniać - zarówno wśród księży, jak i celebrytów - podkreśla Mariusz Zielke.

- Tylko w przypadku celebrytów to od razu jest obawa o proces. To jest obawa o to, że się poruszy swoje środowisko. To jest po prostu środowisko wzajemnej adoracji. Trzeba to rozbić, trzeba o tym mówić, trzeba ich głośno zmuszać do tego, żeby odpowiadali na pytania. Media oczekują od środowiska właśnie na przykład kościelnego, że będzie się tłumaczyć, nazywało hipokryzją to, że nie reagują, nie chcą oglądać filmów, czy nie chcą się wypowiadać na ten temat, a w momencie, kiedy ta sprawa dotyczy mediów, to one dokładnie tak samo postępują. Jest to identyczne działanie - hipokryzja - mówi dziennikarz w rozmowie z Radiem Poznań.

Sekielscy odmówili zajęcia się tematem

Zielke w swoim reportażu poruszył też kwestię adwokata, reprezentującego w sądach ofiary pedofilii, a także zarzucającemu Kościołowi jej tuszowanie, który jest znany m.in. z filmów braci Sekielskich, dotyczących przypadków pedofilii w Kościele. Jak informowały media, prokuratura postawiła adwokatowi poważne zarzuty m.in. dot. płatnej protekcji, nadużycia funkcji, ujawnienia tajemnicy służbowej, powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych oraz utrudniania postępowania karnego i skierowała do sądu akt oskarżenia.

Jedna z bohaterek reportażu "Bagno" opowiada, że skrzywdził ją sprawca będący majętnym przedsiębiorcą. Kobieta mówi, że bała się, że jeżeli nie nagłośni tej sprawy to zostanie ona "zamieciona pod dywan", dlatego wpadła na pomysł, że odezwie się do braci Sekielskich. Ci jednak stwierdzili, że nie zajmują tą tematyką, ale polecili jej adwokata, z którego pracy nie była jednak zadowolona.


Podkreślił jednocześnie, że przestępstwo pedofilii nie powinno się przedawniać. "Sądzę, że materiał nikogo nie pozostawi obojętnym na ten ważny i trudny problem społeczny. Mam nadzieję, że otworzycie oczy i staniecie murem za ofiarami przeciw wpływowym i okrutnym sprawcom" – zaznaczył Zielke.

Prokuratura mówi o przedawnieniu czynów

W piątek do opublikowanego w internecie reportażu odniosła się prokuratura Okręgowa w Warszawie. Przekazała, że zawiadomienia pokrzywdzonych o popełnieniu przez muzyka Krzysztofa S. na ich szkodę przestępstw o charakterze seksualnym, mających mieć miejsce w latach 90. wpłynęły do prokuratury dopiero pod koniec października 2018 r.

- W toku śledztwa ustalono, że wszystkie czyny, poza jednym, o których zeznały pokrzywdzone osoby były już przedawnione w momencie powiadomienia o nich prokuratury. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego przedawnienie jest negatywną przesłanką procesową uniemożliwiającą kontynuowanie postępowanie. Art. 17 § 1 pkt 6 Kodeksu postępowania karnego wprost wskazuje, że umarza się postępowanie jeśli nastąpiło przedawnienie karalności - wyjaśnił prok. Szymon Banna.

Zaznaczył, że przedawnienie czynów potwierdził Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa w Warszawie, który utrzymując w mocy decyzję prokuratora o umorzeniu śledztwa wskazał, że niezależnie od tego jaką kwalifikację prawną opisywanych przez pokrzywdzone zachowań by przyjęto, czyny te były już przedawnione w momencie kierowania zawiadomień do prokuratury.

- W zakresie jednego z czynów, który nie uległ przedawnieniu, prokurator wyłączył materiały do odrębnego postępowania i przedstawił Krzysztofowi S. zarzuty popełniania w lipcu 2017 r. przestępstwa dopuszczenia się wobec małoletniej poniżej lat 15 innej czynności seksualnej - podkreślił prok. Banna.

Krzysztof S. usłyszał zarzut  wykorzystania nieletniego

Dodał, że postępowanie w sprawie znanego muzyka jest na końcowym etapie, a prokuratora oczekuje na przesłanie przez biegłych opinii psychologicznej i seksuologicznej dotyczących podejrzanego Krzysztofa S.

W lutym 2019 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie gwałtów na dwóch małoletnich pokrzywdzonych, które nie miały ukończonego 15. roku życia. Przestępstwa miano popełnić w latach 1997-1999.

Postępowanie zostało zainicjowane po zawiadomieniach dwóch kobiet. Kobiety, które oskarżyły pianistę o molestowanie i gwałty, jako dzieci występowały w programach "Tęczowy Music Box" i "Co Jest Grane" a także w zespole "Tęcza". Treści zawiadomienia prokuratura nie ujawniała.

Na początku listopada ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że umorzyła śledztwo ws. zgwałcenia przez Krzysztofa S. dwóch dziewczynek poniżej 15. roku życia w latach 1997-1999. Powodem było ich przedawnienie, a w zakresie czynów nieprzedawnionych prowadzone jest odrębne postępowanie.

Krzysztof S. w grudniu ubiegłego roku usłyszał jednak zarzuty prokuratorskie o popełnienie czynów pedofilskich. Jak informował portal tvp.info muzyk nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Krzysztof S. jest znanym muzykiem, pianistą jazzowym i kompozytorem, twórcą popularnych programów muzycznych, w których występowały dzieci - "Tęczowy music box" i "Co jest grane?"

ja

(Zdjęcie: Mariusz Zielke od kilku lat domaga się ukarania sprawców "największego skandalu pedofilskiego w Polsce". Fot. YouTube)

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo