Fot. Screen z Twittera
Fot. Screen z Twittera

Wypowiedź pani Joanny hitem internetu. "Ja to nazywam żelek"

Redakcja Redakcja Aborcja Obserwuj temat Obserwuj notkę 178
Ostatnia wypowiedź pani Joanny z Krakowa podbija internet. Kobieta w emocjonalny sposób mówiła o "żelku" na podpasce. Internauci wykorzystali tę wypowiedź i w swoich komentarzach nawiązują do popularnej marki żelek Haribo.

Joanna z Krakowa o "żelkach" na podpaskach

Pani Joanna jest bohaterką głośnej afery w jednym z krakowskich szpitali. Sprawę kobiety opisano w materiale TVN24. W materiale ujawniono, że w kwietniu 2023 roku policjanci w trakcie badania mieli zacząć przesłuchiwać kobietę. - Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" - taką wersję wydarzeń kobieta przedstawiła w rozmowie z TVN24.

Policjanci skonfiskowali kobiecie laptopa i telefon, podejrzewając, że zakupiła tabletki z nielegalnego źródła. Sąd stwierdził, że zabezpieczenie komórki odbyło się bezprawnie. 


W środę pani Joanna pojawiła się w Sejmie na obradach Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet. W pewnym momencie kobieta stwierdziła, że opowie o momencie, gdy wzięła tabletkę poronną. – Jak brałam tę tabletkę, to wtedy miałam podpaskę i na podpasce, jak już było po wszystkim była tam taka "galaretka", ja to nazywam "żelek". No taki "żelek" tam był, mój "żelek" – powiedziała ze łzami w oczach. 


Haribo z darmową promocją? 

Ponieważ sprawa budzi wiele pytań i wątpliwości co do przebiegu wydarzeń, Internauci podchwycili emocjonalną wypowiedź pani Joanny i postanowili stworzyć memy z popularną marką żelek Haribo. 

"A co jeśli panna pogrywa i z PiS i z PO, a wszystko jest marketingiem wirusowym Haribo performerki Joanny?" – pyta jeden z użytkowników. 

"Czy Haribo zostanie oficjalnym sponsorem pani Joanny z Krakowa? Co prawda hasło "Haribo macht kinder froh" czyli "Haribo uszczęśliwia dzieci" trochę średnio pasuje, ale za to projekt ściśle niemiecki!" – pisze satyryczny profil "Lemingopedia".

"Od dzisiaj nie jem żelków haribo" – stwierdził z kolei dziennikarz Salon24, Marcin Dobski. 

"Będzie na żelki..." – zauważył natomiast Sławomir Jastrzębowski, który skomentował doniesienia o tym, że pani Joanna będzie domagać się zadośćuczynienia od Telewizji Polskiej. 


Pani Joanna idzie na wojnę 

W środę w Sejmie Kamila Ferenc, pełnomocniczka pani Joanny z Krakowa zapowiedziała, że wniesie o zadośćuczynienie od Telewizji Polskiej dla swojej klientki. Zdaniem kobiety TVP pokazywała tendencyjne materiały w jej sprawie.


– Wnosimy w procedurze karnej i cywilnej o zadośćuczynienie finansowe dla pani Joanny, a także przeprosiny. Będziemy też pracować nad wyciągnięciem konsekwencji prawnych wobec Telewizji Polskiej, która naruszyła dobra osobiste – zapowiedziała prawniczka.

Zdradziła, że wcześniej zaskarżyła też działania funkcjonariuszy policji i złożyła zawiadomienie do prokuratury o przekroczeniu przez nich uprawnień.

Pani Joanna konfabuluje?

We wtorek pani Joanna wzięła udział w proteście organizowanym przez posłanki lewicy. – Ci policjanci, którzy tutaj stoją, to ci sami, którzy wzięli udział w tym wszystkim – rzuciła w pewnym momencie, wskazując na policjantów, którzy stali za nią. Tłum po tych słowach zaczął skandować obraźliwe okrzyki wobec funkcjonariuszy.

Portal wpolityce.pl podał, że pani Joanna minęła się w tym przypadku z prawdą. Dziennikarze potwierdzili w Komendzie Głównej Policji, że pikiety nie ochraniał wczoraj żaden z funkcjonariuszy, którzy mieli wcześniej styczność z panią Joanną. "Jej nieodpowiedzialny happening mógł też sprowadzić niebezpieczeństwo na tych funkcjonariuszy, którzy mogli zostać wczoraj zaatakowani przez wzburzony tłum uczestniczących w demonstracji" – wskazuje portal. 

MP/KW

Fot. Screen z Twittera 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo