Screen komiksu o ratowaniu polskich dzieci przez Japonię, fot. Instytut Polski w Tokio
Screen komiksu o ratowaniu polskich dzieci przez Japonię, fot. Instytut Polski w Tokio

Nieznana historia. Jak sieroty z Polski znalazły schronienie w Japonii

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Sto lat temu blisko tysiąc polskich sierot z Syberii, dzieci m. in. zesłańców i budowniczych kolei transsyberyjskiej znalazło się w rozpaczliwym położeniu. Wokół szalała bieda, głód, krwawa wojna domowa. Powrót do Polski, wyjazd z ogarniętej wojną nieludzkiej ziemi był bardzo trudny. Z pomocą przyszła Japonia, która udzieliła naszym dzieciom schronienia na swoim terytorium, stając się tymczasowym domem, przystankiem w drodze do ojczyzny. Dla uczczenia stulecia tamtych wydarzeń przyjedzie do Polski japońskia młodzież, a już 3 sierpnia, na skarpie przy stadionie PGE Narodowy zasadzą sto jabłoni. Ma być to podkreślenie przyjaźni polsko-japońskiej i symbol humanitaryzmu.

Posadzenie jabłonek będzie mieć też dodatkowy wymiar symboliczny. Polskie sieroty, opuszczały Rosję japońskimi statkami i okrętami. A w japońskim porcie w Tsurudze na przywitanie otrzymywały jabłka. Zyskiwały tam potem opiekę medyczną, możliwość nauki, jedzenie. Po czasie wracały do Polski.

Historia polskich dzieci w Japonii. Dalcza część tekstu pod mateiałem filmowym:


Ale jak to się stało, że polskie dzieci znalazły schronienie akurat w kraju kwitnącej wiśni? Przede wszystkim pamiętać należy o tym, że koniec drugiej dekady i lata dwudzieste XX wieku to w Rosji czas straszny i krwawy. A polskie dzieci znalazły się wręcz w oku cyklonu historii.

Krwawa wojna i głód na nieludzkiej ziemi

Wszyscy kojarzą rosyjską rewolucję z roku 1917 – lutową, która obaliła cara oraz październikową, która zaprowadziła zbrodnicze rządy bolszewików. W całym kraju rozpętała się też jednak wieloletnia wojna domowa, przeciwko nowej władzy występowały oddziały „białej armii”, wojsk wiernych carowi, sprzeciwiających się nowemu reżimowi. Kraj był wycieńczony światową wojną lat 1914-18, rewolucją, walkami wojny domowej, ale też nowymi, zaprowadzanymi przez sowietów porządkami. Popadał w ruinę. W szczególnie ciężkiej sytuacji znalazła się grupa polskich sierot z Syberii. Dzieci zesłańców, budowniczych kolei transsyberyjskiej, uchodźców z czasów pierwszej wojny światowej. – Pamiętajmy, że w czasach, o których mówimy, w Rosji przede wszystkim była ogromna bieda. Toczyły się wojny rewolucyjne, które ten kraj wyniszczały, także wewnętrznie. Dzieci były polskie, więc też były traktowane w sposób gorszy niż przedstawiciele innych nacji. To był przecież czas wojny Polski z bolszewikami, z Rosją Sowiecką – mówi Salonowi 24 dr hab. Zbigniew Girzyński, historyk, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Na pomoc polskim dzieciom

Polska odzyskała niepodległość w roku 1918. A w roku 1919 środowiska polskie we Władywostoku, na azjatyckim, wschodnim krańcu Rosji zawiązały Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu. Celem była relokacja polskich dzieci do kraju. Zadanie było bardzo trudne. W Rosji trwała wojna domowa, a Polska w latach 1920 – 1921 toczyła wojnę z bolszewikami. Okazało się, że dzieci trzeba wydostać z nieludzkiej ziemi „okrężną” drogą. Początkowo pomógł Amerykański Czerwony Krzyż, a dzieci trafiły do koszar wojsk USA we Władywostoku. Po ich likwidacji sytuacja stała się jeszcze trudniejsza, szerzyły się głód i epidemie. Pomocną dłoń wyciągnęła Japonia. Dlaczego akurat to państwo? – Japonia była po prostu blisko. Poza tym, między Polską i Japonią były dobre relacje sięgające jeszcze lat 1905-1906, czyli wojny Japonii z Rosją. Był słynny wyjazd do Tokio zarówno Piłsudskiego, jak i Dmowskiego, którzy tam konferowali. To wszystko rzeczywiście spowodowało, że polskie dzieci w Japonii uzyskały schronienie – tłumaczy dr hab. Zbigniew Girzyński.

Japońskie wsparcie bez precedensu

Pomoc Japonii była jednak rzeczą bez precedensu o tyle, że było to pierwsze tego typu działanie cesarstwa, które nigdy wcześniej nie pomagało na taką skalę uchodźcom. Jak czytamy w serwisie japonia.info.pl, w latach 1919 – 1922 staraniem Komitetu wywieziono z Rosji 877 dzieci i 93 opiekunów. Zdecydowana większość (wg portalu gov.pl 765 dzieci) do Polski trafiła właśnie przez Japonię. Płynęły japońskimi statkami, a pierwszym przystankiem na drodze był japoński port w Tsurudze. Na powitanie japońskie dzieci wręczały polskim maluchom jabłka. Podczas pobytu w „kraju kwitnącej wiśni” „dzieci syberyjskie miały zapewniony nie tylko wikt i opierunek. Te, które tego potrzebowały, były leczone i rehabilitowane. Zorganizowano dla nich szkołę, rozrywki i wycieczki, na pożegnanie obdarowano prezentami. W 1921 roku dzieci odwiedziła cesarzowa Teimei (1884-1951), małżonka ówczesnego cesarza, Taishō (1879-1926). Cesarzowa, jako honorowa przewodnicząca Japońskiego Czerwonego Krzyża, osobiście i aktywnie interesowała się warunkami życia wziętych przez tę organizację pod opiekę sierot” – podaje japonia.info.pl.

Skomplikowane relacje. Polska wypowiada wojnę Japonii

Serwis japonia.info.pl podkreśla też, że nie wszystkie dzieci były sierotami – niektóre zostały po prostu wysłane przez rodziców, którzy chcieli, by ich pociechy wyrwały się z nieludzkiej ziemi. Niestety, dzieci te w przeważającej większości już nigdy nie zobaczyły swoich bliskich. Jak przypominał portal polska-zbrojna.pl dzieci spędzały w kraju kwitnącej wiśni kilka miesięcy. „Po odzyskaniu zdrowia i sił, na pokładach japońskich statków, płynęły do USA, gdzie zaopiekowała się nimi tamtejsza Polonia. Większość dzieci powróciła potem do Polski. Dzięki staraniom Komitetu w 1922 roku zorganizowano drugą akcję repatriacyjną i do Japonii trafiła grupa 390 dzieci. Umieszczono je w ośrodku w Osace.(…) Odżywione i wyleczone dzieci wysłano potem drogą morską do Polski” – pisze polska-zbrojna.pl. Po powrocie do Polski, dzieci zamieszkały początkowo w ośrodkach w Poznaniu, a potem zostały przeniesione do Wejherowa, gdzie mieszkały i uczyły się do osiągnięcia pełnoletności – podaje serwis japonia.info.

Warto dodać, że polskie dzieci w Japonii uczono kultury i historii kraju tak, aby zachowały pamięć o kraju swoich wyzwolicieli.  Dobre relacje państwa polskiego z Japonią utrzymały się niemal przez cały okres międzywojenny. W chwilą wybuchu II wojny światowej oba kraje znalazły się jednak po przeciwnych stronach – Japończycy należeli do państw osi, razem z Włochami i III Rzeszą. Po ataku na Pearl Harbor Polska, jako sojusznik Stanów Zjednoczonych wypowiedziała Japonii wojnę. Władze cesarstwa wypowiedzenia… nie przyjęły. - Te nasze relacje z Japonią w XX wieku były zawsze skomplikowane. Są rzeczy mało znane, jak sprawa ratowanych dzieci, ale jeszcze mniej znaną historią jest fakt, że Japonia jest jedynym krajem, któremu Polska w XX wieku wypowiedziała wojnę. Japonia wypowiedzenia nie przyjęła, ale ta wojna w sensie formalnym trwała aż 16 lat, od wypowiedzenia w 1941 roku aż do roku 1957, kiedy za PRL-u formalnie został podpisany traktat, który ją kończył – tłumaczy dr hab. Zbigniew Girzyński.

Setka dzieci z Japonii odwiedzi Polskę 

Pamięć o wzajemnych dobrych relacjach, współpracy obu krajów i pomocy polskim dzieciom jest wciąż pielęgnowana. W sierpniu, dla uczczenia stulecia przyjęcia polskich dzieci do Warszawy przyjedzie grupa japońskich licealistów z Tsurugi. Młodzież zasadzi na skarpie stadionu PGE Narodowy, sto jabłoni symbolizujących humanitaryzm i przyjaźń polsko – japońską. Sto lat temu polskie dzieci zostały przywitane przez mieszkańców Tsurugi jabłkami, teraz japońskie dzieci posadzą w Polsce sto jabłonek. Wydarzenie rozpocznie się 3 sierpnia o godzinie 11.00 na Stadionie Narodowym. Wydarzenie organizuje Fundacja State of Poland, a swój udział zapowiedział m.in. ambasador Japonii w Polsce, Pan Akio Miyajima oraz Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego.


Maks (źródło: japonia.info.pl,  polska-zbrojna.pl, salon24.pl)

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura