Papież Franciszek Fot.  Pixabay
Papież Franciszek Fot. Pixabay

Upadek Franciszka. Ks. Isakowicz-Zaleski: Papież przekroczył kolejną granicę

Redakcja Redakcja Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 133
Wypowiedź papieża w sprawie Imperium Rosyjskiego jest bardzo wyraźnym przekroczeniem kolejnej granicy. Do tej pory starał się znaleźć rację po obu stronach i zachować pewną neutralność. Teraz wyraźnie opowiedział się po stronie imperializmu rosyjskiego. Skończy się to bardzo źle dla Watykanu, który zostanie skompromitowany jako państwo – mówi Salonowi 24 Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji Św. Brata Alberta.

Szok wywołało ostatnie wystąpienie papieża Franciszka, który powiedział, że Rosjanie powinni naśladować wielką Rosję, odnosić się do dziedzictwa carów Piotra I, Katarzyny II. Jak Ksiądz ocenia te wypowiedzi ojca świętego?

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski:
Z przykrością muszę stwierdzić, że to jest kolejne przekroczenie granicy przez papieża Franciszka. Bo takich kontrowersyjnych wypowiedzi na temat Rosji i wojny rosyjsko-ukraińskiej było bardzo wiele. Choćby słynne sformułowanie, że Rosja miała prawo się zdenerwować, bo NATO szczekało pod jej drzwiami. Franciszek kilkakrotnie też dawał do zrozumienia, że jednakowo traktuje dwie strony konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Cały czas mieliśmy do czynienia z przesuwaniem kolejnych granic. W tym momencie poszedł jeszcze dalej. Bo do tej pory starał się znaleźć rację po obu stronach i zachować pewną neutralność. Teraz odwołał się do wydarzeń sprzed 200 lat. Powołując się na konkretne postacie historyczne, carów Rosji, Piotra I i Katarzynę II. 

Papież wezwał młodzież do niezaprzepaszczenia wielkiego dziedzictwa. 

Co więcej, powiedział, że oboje władcy tworzyli nie tylko dziedzictwo kulturalne, ale że ich imperium cechowało człowieczeństwo. Co jest absolutnym zaprzeczeniem historycznych faktów. Piotr I był rodowitym Rosjaninem. Katarzyna II rodowitą Niemką, ale carycą Rosji. Oboje budowali imperium szalenie agresywne. Łamiące prawa, wolność innych narodów. Przecież to Katarzyna współuczestniczyła w rozbiorach I Rzeczypospolitej. Zniosła Unię Brzeską, czyli unię Cerkwi Prawosławnej z Rzymem, prześladowała, katolików. Carat w wydaniu Piotra i Katarzyny opierał się na podeptaniu praw ludzi. Był to klasyczny despotyzm. Na pewno nie jest to żadne dziedzictwo, z którego młodzież mogłaby czerpać, wzorzec do naśladowania.

Wszystko to dzieje się w czasie, gdy moskiewska Cerkiew prawosławna ma wynieść na ołtarze Aleksandra Suworowa, odpowiedzialnego za zbrodniczą, krwawą rzeź warszawskiej Pragi.

Ta zbieżność wypowiedzi papieża Franciszka z postępowaniem Cerkwi rosyjskiej, która jest całkowicie podporządkowana władzy państwowej, jest szokująca. Przecież patriarcha Cyryl jest dziś marionetką w rękach Władimira Putina. Papież nie wspomniał o rosyjskich postaciach, które wniosły wiele dla kultury światowej. Ale cofnął się o 200 lat przypominając władców będących symbolami nie tylko rosyjskiego imperializmu, ale również prześladowań Kościoła katolickiego. W ogóle jest niepojęte, że papież Kościoła, biskup Rzymu mógł coś takiego sformułować.

Dyplomacja watykańska zawsze starała się dyktatorów traktować dość ostrożnie. I nie musi być to zawsze zarzut – chodziło o to, żeby była przestrzeń do działań dyplomatycznych. Żeby móc uniknąć rozlewu krwi. Dlatego np. Jan Paweł II rozmawiał z komunistami, a wcześniejsi papieże XX wieku też niekoniecznie potępiali dyktatorów. Czy słowa Franciszka nie są po prostu nawiązaniem do tradycji watykańskiej dyplomacji, a pozytywne efekty poznamy za jakiś czas?

Moim zdaniem jest ogromna różnica między działaniem Franciszka i jego poprzedników. Bo faktycznie trzeba mieć świadomość, że każdy papież spełnia podwójną rolę. Przede wszystkim jest głową Kościoła katolickiego, czyli następcą św. Piotra i używa tytułu biskupa Rzymu. Równocześnie jest głową państwa watykańskiego, które jest obszarowo niewielkie, liczy jedynie 44 hektary, ale jest podmiotem prawa międzynarodowego. Prowadzi własną politykę, ma swoich ambasadorów w większości krajów, noszą oni tytuł nuncjusza apostolskiego. Ma wszelkie cechy państwa, które może prowadzić własną politykę. I faktycznie poprzedni papieże byli bardzo ostrożni w swoich wypowiedziach jeżeli chodzi o współcześnie żyjących dyktatorów.


Ale jednak nie cofali się 200 lat do tyłu i nie pochwalali postaci, które zostały jednoznacznie negatywnie ocenione. Fakt, że Paweł VI czy Jan Paweł II jako przywódcy państwa watykańskiego spotykali się z przywódcami Związku Radzieckiego nie oznacza, że pochwalali publicznie na przykład działania Włodzimierza Lenina. Nie gloryfikowali Feliksa Dzierżyńskiego, dowódcy zbrodniczej i niezwykle brutalnej policji politycznej CZEKA. Przy bieżącej polityce byli w ocenach ostrożni. Ale nigdy nie wygłaszali pochwał pod adresem jednoznacznie negatywnie ocenionych postaci historycznych. Tu papież z całego dziedzictwa i historii od chrztu Rusi w roku 988, wybrał dwoje władców, których ocena jest jednoznacznie krytyczna.

Dlaczego papież postanowił jako wzór wskazać akurat Piotra I i Katarzynę II?

Trudno zrozumieć, dlaczego zdecydował się właśnie na te postacie historyczne. Przykro to mówić, ale być może miał to być pewien ukłon w kierunku Władimira Putina, który odwołuje się do carów. Ale to kardynalny błąd. Co więcej, papież nie tylko powiedział o dziedzictwie, ale użył w wypowiedzi słowa imperium. A słowo to jednoznacznie kojarzy się z łamaniem praw innego człowieka. Nie ma znaczenia, z jakim imperium mamy do czynienia. A akurat imperializmu rosyjskiego doświadczyli mieszkańcy Europy Środkowo-Wschodniej, którzy byli pod butem rosyjskim a później radzieckim. Pod zaborem rosyjskim były nie tylko tereny obecnej Polski, ale też Litwa, Łotwa, później Finlandia, wiele innych krajów. Katarzyna II podbijała też tereny w Azji. I teraz te wszystkie zniewolone przez lata narody słyszą, że osoba, która je przez dekady ciemiężyła, prześladowała i zabijała w ustach papieża jest wzorem do naśladowania. To przesunięcie granicy w kierunku pochwały dla imperializmu. To ewidentnie różni papieża Franciszka od jego poprzedników.

Czy widzi Ksiądz w działaniu papieża jakąś głębszą strategię, i czym ta obecna polityka może się skończyć?

Może zacznę od końca. Moim zdaniem skończy się bardzo źle dla Watykanu, który zostanie skompromitowany jako państwo. Papież nie będzie już traktowany jako mediator, bo wyraźnie opowiedział się po stronie imperializmu rosyjskiego. I wszelkie tłumaczenia jego rzeczników, służb prasowych, są absurdalne. Powiedział to, co powiedział. I nie można tego interpretować inaczej, bo jego wykładnia była bardzo prosta. Macie dwóch wielkich carów, nie zapominajcie o ich dziedzictwie, odwołujcie się do tego, dziedzictwa. I w dodatku mówi, że te imperia były kulturalne. Wypowiedź będzie mieć fatalne skutki także dla zwyczajnych katolików, którzy na przykład na Łotwie są mniejszością. Bo wierni będą musieli odpowiadać na trudne pytania, typu „Co to ten wasz papież, biskup Rzymu, opowiada na temat historii”. Przecież mieszkańcy Europy Środkowej wiedzą jak wyglądało „kulturalne i ludzkie” imperium carów, a później sowietów.

Czy działanie papieża może wynikać z jego pochodzenia z Ameryki Południowej, mniejszego zrozumienia spraw europejskich?

Oczywiście widać tu wpływy, które są bardzo mocne w krajach, które w czasie Zimnej Wojny nie należały ani do bloku kapitalistycznego, ani komunistycznego, ale były pod bardzo dużym wpływem ideologii, marksistowskiej. Szczególnie widać to w Ameryce Południowej, gdzie triumfy święciła tak zwana teologia wyzwolenia. To była taka próba pomieszania chrześcijaństwa z marksizmem i to marksizmem walczącym. Przykładem jest postać Che Guevarry, który dla wielu jest bohaterem
narodowym, a przez niektórych wyznawców teologii wyzwolenia uznawany jest wręcz za świętego. Z przykrością muszę powiedzieć, że w teologii wyzwolenia szczególnie celowali jezuici. Zarówno argentyńscy jak i z innych krajów południowoamerykańskich. Papież, wywodzący się z zakonu jezuitów, jest niestety bardzo mocno osadzony w tej idei. Natomiast wypowiedzi gloryfikującej rosyjski imperializm nie można usprawiedliwiać. Tłumaczyć, że skoro jest jezuitą z Buenos Aires to ma inne spojrzenie. Przyjmując godność papieża został biskupem Rzymu, głową całego Kościoła. Powinien się wyzwolić z tego lokalnego spojrzenia i patrzeć przez pryzmat całego Kościoła powszechnego. Tymczasem z biegiem lat to skrzywione spojrzenie południowoamerykańskie tylko się nasila.

Wynika to z zaawansowanego wieku, wpływów zewnętrznych środowisk, czy po prostu tak wyewoluowały poglądy Franciszka?

Przede wszystkim on sobie zbudował przez 10 lat struktury, otacza się tymi ludźmi, którymi chce. I niestety otoczył się wyłącznie osobami myślącymi podobnie. Całe kolegium kardynalskie, niemal wszystkie nominacje papieża to ustawianie pod kolejne konklawe i wybór kolejnego  biskupa Rzymu. Skład kolegium sprawia, że następca Franciszka może być jeszcze bardziej radykalny. To może być bardzo niebezpieczny eksperyment. Grozi nie tylko rozłamem, ale również sytuacją, w której Kościół będzie traktowany jako instytucja niewiarygodna. Bo takie  podlizywanie się bez przerwy otoczeniu, żeby zyskać pewien poklask, jest czymś zupełnie innym niż działania poprzednich papieży, którzy owszem czasem robili jakieś kroki do przodu. Ale zachowywali powagę swojego urzędu i, zachowywali główny rdzeń Kościoła katolickiego, czyli ewangelizację. Jeśli spotykali się z innymi religiami, z przywódcami państwowymi, nie mieli wątpliwości, że najważniejsze w tym wszystkim jest głoszenie dobrej nowiny. Czyli głoszenie Chrystusa i przykazań.


Papież odsuwa to na bok a wchodzi w takie rejony, które z misją Kościoła nie mają wiele wspólnego. I popełnia ogromne błędy. Nie jest to kwestia wieku. On może mieć wpływ, ale zwróćmy uwagę, ze dziś w całym Watykanie powstaje struktura myślących podobnie. Ta wypowiedź papieża w sprawie Imperium Rosyjskiego jest bardzo wyraźnym przekroczeniem kolejnej granicy. Może mieć ogromne, negatywne skutki i w relacjach między państwami, ale też w samym Kościele katolickim. Bo do tej pory były sygnały, ale oparte trochę na niedopowiedzeniach. Teraz mam już absolutne określenie się, jak to młodzież mówi pójście po bandzie. Ja wolę starożytne określenie przekroczenie Rubikonu. Jak pamiętamy z historii gdy Cezar przekroczył niewielką rzekę Rubikon, będącą symboliczną granicą, wypowiedział wojnę swoim przeciwnikom. Teraz mamy właśnie taką sytuację.

Co wierni, prostolinijnie wierzący, mają robić w takiej sytuacji?

Wielokrotnie polemizowałem z grekokatolickim arcybiskupem Światosławem Szewczukiem. Różnice zdań dotyczyły oczywiście ludobójstwa na Kresach. W sprawie słów Franciszka całkowicie się z abp. Szewczukiem zgadzam. Zwierzchnik obrządku wschodniego, do którego należy 5 milionów Ukraińców spytał, „co my wierni, choćby reprezentowana przez niego część narodu ukraińskiego, która jest obiektem agresji, ale też pamięta czasy komunizmu i pamięta jak byli pod butem rosyjskim, mamy mówić?”. W pełni podpisuję się pod tymi słowami arcybiskupa. Na tym polega zasadniczy problem. To pytanie padnie ze strony wielu środowisk: polityków, hierarchów w Europie Środkowo-Wschodniej. Wypowiedź papieża nie jest jedynie kwestią relacji Ukraina-Rosja. Ona uderza też w całą narrację historyczną w innych krajach. To będzie początek napięć i bardzo trudnych relacji na linii narody – stolica apostolska. To się nie rozejdzie po kościach.

Po chrześcijańsku należałoby poszukać jednak jakiejś nadziei, tu nie widać nic optymistycznego?

Widzę jedną rzecz. Papież swoją wypowiedzią popełnił kardynalny błąd, chwaląc byłych carów. Ale przypominając te postacie, niechcący przypomniał, że rosyjski imperializm nie spadł nagle z księżyca, że istniał zanim powstał komunizm. Ten zbrodniczy system rozwinął się w kraju, który był imperialistyczny. Warto przypomnieć, że wszelkie próby budowania imperium, czy to będą imperia komunistyczne, nazistowskie, faszystowskie, kapitalistyczne czy inne są zagrożeniem dla świata. Każda władza absolutna, nawet jeśli przywódca ma na początku pozytywne zamiary, kończy się bardzo źle. I to jest poważne ostrzeżenie dla świata. Papież myślał o czymś zupełnie innym. Ale może ludzie teraz zgłębią wiedzę kim naprawdę byli Piotr I i Katarzyna II. Jak wyglądała historia rosyjskiego imperializmu. Niewielki to pozytyw, ale zawsze.

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo