źródło: Pixabay
źródło: Pixabay

Polska buduje mniejszą wersję US Army. Czy nas na to stać?

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 244
Podczas gdy wschodnia Europa dozbraja się się w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę, Polska staje się regionalną potęgą militarną - napisał angielski portal "Business Insider". W tle padają pytania o to, czy naszą gospodarkę stać na takie wydatki.

BI: Polska chce zostać największą armią lądową Europy

Portal finansowy zwraca uwagę, że Polska, mimo krótkiej obecności w NATO, wydaje znacznie więcej na zbrojenia od "starych" członków sojuszu. Cytuje też słowa ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który chce, żeby Polska była najsilniejszą armią lądową Europy.

"Pomimo tego, że jest członkiem NATO dopiero od 1999 roku, Polska wydaje znacznie więcej niż starsi członkowie Sojuszu. Wynoszący 3,9% PKB budżet obronny Polski na 2023 r. jest niemal dwukrotnie wyższy niż cel NATO wynoszący 2% PKB dla każdego kraju - cel, którego filary sojuszu, takie jak Niemcy i Francja, jeszcze nie osiągnęły" - czytamy na Businessinsider.com.

"Minister obrony Mariusz Błaszczak powiedział, że Polska zamierza stworzyć "największe siły lądowe w Europie". Obejmuje to podwojenie liczebności wojska do 300 000 osób. Według Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych, Polska posiada obecnie mieszankę sprzętu zachodniego i radzieckiego, w tym 650 czołgów, 800 sztuk artylerii, 94 myśliwce odrzutowe i 28 śmigłowców szturmowych" - napisano.

Autorzy tekstu wyjaśnili, że Polska przekazała większość poradzieckiego uzbrojenia Ukrainie. Mowa tutaj m.in. o czołgach czy samolotach. Ale wspomniano też o najnowocześniejszych armato-haubicach Krab.


Zagraniczni dziennikarze wyliczają polskie zakupy

Autorzy artykułu wymieniają wszystkie zakupy sprzętu dla Polskiej armii, które zaplanowano na najbliższe lata.

"Warszawa podpisała umowę o wartości 6 miliardów dolarów na zakup 350 czołgów M1 Abrams z USA, a Departament Stanu USA właśnie zatwierdził zakup 96 śmigłowców szturmowych AH-64E Apache za 12 miliardów dolarów, uzbrojonych w różne rodzaje broni, w tym pociski przeciwpancerne Hellfire, pociski powietrze-powietrze Stinger i pociski rakietowe powietrze-ziemia. 96 śmigłowców uczyniłoby Polskę największym operatorem Apache poza Stanami Zjednoczonymi"  - napisali autorzy tekstu.

Zwrócili też uwagę, że zgodnie z amerykańską sztuką prowadzenia wojny, obie te maszyny ze sobą współpracują na nowoczesnym polu bitwy.

"Polska wyda również 10 miliardów dolarów na 18 wyrzutni HIMARS i podobno planuje zakup do 500 kolejnych wyrzutni. Początkowe systemy HIMARS mają być wyposażone w 45 rakiet dalekiego zasięgu Army Tactical Missile System, których USA jak dotąd odmówiły Ukrainie. Polska zamówiła również broń o wartości 14 miliardów dolarów od Korei Południowej, wschodzącej potęgi przemysłu obronnego, w tym 1000 czołgów K2 Black Panther, prawie 700 samobieżnych haubic K9 i 48 lekkich samolotów bojowych FA-50" - wyliczyli.

W efekcie Polska wydaje się przebudowywać swoją armię w mniejszą wersję US Army, która opiera się na taktyce połączonej broni, takiej jak ścisła współpraca czołgów Abrams i śmigłowców Apache - zauważa Businessinsider.com.

Portal pyta o pieniądze na zbrojenia. Cytuje Sikorskiego

"Jednym z pytań jest to, czy polska gospodarka warta 700 miliardów dolarów poradzi sobie z gwałtownym wzrostem wydatków na obronę. Niektórzy eksperci wskazują na niski dług publiczny Polski i poparcie społeczne dla silnej obrony, aby odstraszyć Rosję, jako dowód na to, że jest to możliwe" - zastanawia się "BI".

"Jednak Radosław Sikorski, polityk opozycji i były minister spraw zagranicznych, powiedział Financial Times wiosną tego roku: "Nie jest dla mnie oczywiste, że Polska jest w stanie zapłacić za to wszystko, patrząc na obecną sytuację na rynkach finansowych i nasze ostatnie wyniki w zakresie sprzedaży obligacji". - przypomniano w artykule

MB

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo