Burza wokół doktoratu Bartosiaka. Geostrateg zabrał głos

Redakcja Redakcja Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 64
Jacek Bartosiak nie wiedział o wszczęciu postępowania przez Komisję Etyki Rady Naukowej IS PAN: o spawie zapoznał się w mediach - czytamy w oświadczeniu publicysty. Dr Michał Piegzik zarzucił mu plagiat w książce "Pacyfik i Eurazja. O wojnie".

W maju Jacek Bartosiak i Michał Piegzik pokłócili się w Internecie o przyczyny wybuchu wojny na Pacyfiku pomiędzy USA i Japonią w 1941 roku. Piegzik nie zgadzał się z tezami Bartosiaka i wtedy, analizując dokumenty, stwierdził, że jeden z rozdziałów książki "Pacyfik i Eurazja. O wojnie" jest niemal kopią analizy jednego z amerykańskich think-tanków. Ponadto wytknął geostrategowi błędy jeśli chodzi o odpowiednie cytowanie i oznaczanie wykorzystania nie swojej wiedzy. W ślad za Piegzikiem inni zaczęli doszukiwać się dużych podobieństw w treści między twórczością Bartosiaka, a innych pozycji. Fani publicysty bronili go, twierdząc, że ma prawo posiłkować się cudzymi ustaleniami, a sprawa jest atakiem, wynikającym z zazdrości - Bartosiak ma rzeszę czytelników i śledzących wpisy w mediach społecznościowych. 

 

Uchwała komisji PAN

Po zapoznaniu się z analizą Komisja Etyki Rady Naukowej IS PAN podjęła jednogłośnie uchwały, w których między innymi "uznała za zasadny wniosek o uznanie poważnego naruszenia zasad etyki pracownika naukowego" i "uznała konieczność rozpatrzenia przez Radę Naukową ISP PAN ważności decyzji o nadaniu dr Jackowi Bartosiakowi stopnia doktora".

Bartosiak wydał w czwartek wieczorem oświadczenie. - Godzinę temu, z publikacji prasowej, dowiedziałem się o szczegółach postępowania dotyczącego mojego doktoratu, prowadzonego przez Komisję Etyki Rady Naukowej IS PAN. Decyzja Komisji Etyki to jedynie rekomendacja dla Rady Naukowej do zajęcia się sprawą unieważnienia mojego doktoratu i nie przesądza stanowiska PAN w tej sprawie - podkreślił.  


Bartosiak nie przyjmuje zarzutów 

Publicysta wyraził pretensje pod adresem komisji PAN. - Do znaczącej większości pojawiających się w dziś mediach zarzutów nie mogłem się w żaden sposób ustosunkować, ponieważ nie zostałem o nich poinformowany. Bez mojego udziału została dokonana analiza mojej książki przez zespół kierowany przez osobę, której nie można uznać za bezstronnego i obiektywnego eksperta, ponieważ zajęła ona wcześniej już aż nadto publicznie stanowisko w tej sprawie. Nie umożliwiono mi zapoznania się z tą analizą oraz możliwości ustosunkowania się do niej. O terminie dzisiejszego posiedzenia Komisji Etyki nie zostałem zresztą również poinformowany - ocenił. 

Dalej przekonuje, że został potraktowany niesprawiedliwie przez środowisko naukowe. - Jest to szczególnie smutne w kontekście tego, że w przywoływanym przez Komisję Etyki Kodeksie Etyki Pracownika Naukowego PAN (nigdy nie byłem zatrudniony w PAN) jest mowa o tym, że postępowanie prowadzone przez PAN powinno być prowadzone z prawem obwinionego do obrony oraz z zachowaniem dokładności i obiektywizmu. Osobie, której dotyczy postępowanie powinno się zapewnić „możliwość przedstawiania wyjaśnień i prawo do pomocy prawnej”, a „warunkiem najwyższych standardów jest poufność postępowania wyjaśniającego” oraz „właściwe zabezpieczenie dokumentacji w celu ochrony osób zaangażowanych w postępowanie”. Wygląda na to, że zasady te nie zostały zachowane w stopniu umożliwiającym mówienie o transparentnym i uczciwym potraktowaniu mnie jak i analizowanej sprawy - napisał Bartosiak. 

- Dla wyjaśnienia chciałbym jeszcze, by wybrzmiało, że decyzja Komisji Etyki to jedynie rekomendacja dla Rady Naukowej do zajęcia się sprawą unieważnienia mojego doktoratu i nie przesądza stanowiska PAN w tej sprawie. Zapewniam, że jak tylko będę miał możliwość zapoznania się z WSZYSTKIMI zarzutami pod moim adresem, szczegółowo się do nich odniosę - zaznaczył publicysta. 


Fot. Jacek Bartosiak 

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie