Wypadek na A1. Fot. KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim, gov.pl
Wypadek na A1. Fot. KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim, gov.pl

Oto biznes Sebastiana Majtczaka w Niemczech. Nowe pogłoski o ucieczce kierowcy BMW

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 89
Trwają poszukiwania sprawcy śmiertelnego wypadku na A1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Za Sebastianem Majtczakiem wystawiono list gończy. Teraz pojawiają się informacje, że mężczyzna mógł uciec z Unii Europejskiej - tak twierdzi jego ojciec. Media ujawniają również, że mężczyzna chwilę przed wypadkiem kupił w Niemczech spółkę.

Majtczak przed wypadkiem na A1 zainwestował w Niemczech 

Sprawca wypadku na A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, poszukiwany jest listem gończym. Media informują, że może przebywać w Niemczech. Mężczyzna dodatkowo posiada tamtejsze obywatelstwo, gdyż urodził się w 1991 roku w Bonn. Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska powiedziała z kolei w niedzielę, że mężczyzna miał wyjechać do Dominikany, z którą Polska nie ma umowy o ekstradycję.

Teraz dziennikarze Wirtualnej Polski ustalili, że Majtczak na krótko przed tragedią kupił firmę zarejestrowaną w Berlinie. Portal nazwał ją "martwą spółką”, ponieważ właściciele z niej nie korzystali. Spółka została zarejestrowana 20 września, czyli już po wypadku. 

Jak możemy przeczytać na WP, Majtczak zapłacił miał za nią 3 tys. euro. Mężczyzna zmienił jej nazwę na zgodną z biznesem, który prowadził w Polsce. Spółka miała podobny profil do interesów prowadzonych przez Majtczaka w kraju, czyli związana była z handlem i produkcją kawy.


Majtczak zwinął swój biznes w Polsce 

Dziennikarze "Faktu" dotarli natomiast do sąsiadów Sebastiana Majtczaka. Jak mówią w rozmowie z portalem, w należącej do niego palarni na osiedlu Kurczaki w Łodzi, w ostatnim czasie ruch całkowicie wygasł. – Od kilku dni tak tu cicho i posprzątane. Wszystko to dziwne, bo to młody człowiek i takie pieniądze – powiedział tabloidowi mieszkający w okolicy mężczyzna. 

Spotkana w okolicy emerytka wskazał natomiast, że Majtczak cały biznes otrzymał od ojca. – Firmę ojciec rozwinął. Była taka mała, a teraz budują wielki budynek w pobliżu. Jest biznesmenem. Po ojcu dostał palarnię kawy i tam urzęduje. Czasem widać go było w tym aucie, nawet na tej dziurawej drodze – wyjaśniła kobieta. 

Śmiertelny wypadek na A1

Do wypadku doszło 16 września po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie). Zginęła w nim trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko. W pierwszym komunikacie policji mogliśmy przeczytać, że "kierujący pojazdem kia na chwilę obecną z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się. W wyniku tego wypadku śmierć poniosły trzy osoby podróżujące tym pojazdem". Nie było nawet mowy o kierowcy BMW. 

Sytuacja się zmieniła, gdy do sprawy weszli internauci, którzy dotarli do nagrań, jak w Kię uderzyło rozpędzone bmw. Na nagraniach mogliśmy zobaczyć, że kierowca pędzi ponad 200 km/h. 

Wówczas na stronie KWP w Łodzi zamieszono nowy komunikat, w którym podano, że na drodze było również BMW. "Na chwilę obecną wiadomo, że brały w nim udział dwa pojazdy: BMW oraz KIA. Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Na miejscu obecny był również prokurator, który nadzorował pracę funkcjonariuszy. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii" - wyjaśniała KWP w Łodzi.

"Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - oświadczono.

Pojawiły się również medialne doniesienia, że sprawca wypadku miał być funkcjonariuszem policji lub krewnym policjanta, ale policja zaprzeczyła tym pogłoskom. 

MP

Wypadek na A1. Fot. KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim, gov.pl

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo