fot. Canva
fot. Canva

Polacy stracili hamulce moralne. Kradną w sklepach na potęgę

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 119
Jak wynika z najnowszych dostępnych policyjnych statystyk, od stycznia do września br. zarejestrowano o prawie 39 proc. więcej przestępstw kradzieży w sklepach niż rok wcześniej. To jednak tylko krajowa średnia, bo są miasta, w których jest o 50 proc. więcej.

Rośnie liczba kradzieży w sklepach

Liczba wykroczeń kradzieży w placówkach handlowych poszła w górę o blisko 19 proc. Ten rodzaj łamania prawa widoczny jest przede wszystkim w sklepach wielkopowierzchniowych. Eksperci są zaskoczeni tymi danymi i jednocześnie podkreślają, że są bardzo alarmujące. Według danych Komendy Głównej Policji (KGP), w ciągu trzech kwartałów tego roku stwierdzono ponad 33 tys. przestępstw kradzieży w sklepach. Rok wcześniej było ich 23,8 tys. 

Jak stwierdza Robert Biegaj z Grupy Offerista, mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem, które powinno martwić nie tylko branżę handlową. Według eksperta możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy dotyczy zwykłych konsumentów, którzy zaczęli kraść więcej towarów i przekraczać granicę między wykroczeniem a przestępstwem. Od 1 października wynosi ona 800 zł. Drugi scenariusz zakłada, że zorganizowane grupy przestępcze poszerzyły swoje działania. I to jest bardziej prawdopodobne.

- Zawsze gdy inflacja jest wysoka, a koszty utrzymania rosną, wzrasta przestępczość, nie tylko kradzieży, ale również oszustw czy nadużyć gospodarczych. To specyfika nie tylko naszego kraju. Ubożenie społeczeństwa jest podstawowym czynnikiem determinującym wzrost przestępczości kryminalnej i gospodarczej – komentuje Marek Dyjasz, ekspert Uniwersytetu WSB Merito z zakresu kryminologii i kryminalistyki, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji.


Prawdziwa skala zjawiska może być większa

Jednak prawdziwa skala zjawiska może być kilkadziesiąt razy większa niż wynika to ze statystyk. Większość kradzieży nie zostaje bowiem zidentyfikowana. Natomiast za takie czyny i straty płaci zwykły Kowalski. One często są wliczone w model działania jednostki handlowej. Ekspert zaznacza, że chociaż inflacja maleje rok do roku, to towary w sklepach są dla wielu Polaków wciąż zbyt drogie. Kasy samoobsługowe też mogą „zachęcać” do łamania prawa.

– Sieci handlowe z reguły nie lubią, a właściwie nie chcą się publicznie dzielić tym, ile rocznie tracą na kradzieżach. Przede wszystkim nie zamierzają pokazywać, że są okradane i tym samym zachęcać złodziei do szerszych działań. Jednocześnie szacuje się, że tylko ok. 10% sprawców jest zatrzymywanych na tzw. gorącym uczynku, co nie jest zbyt wielkim odsetkiem. To wyraźnie pokazuje, że sieci handlowe są mało skuteczne w kwestii walki ze złodziejstwem sklepowym - dodaje Robert Biegaj.

Kradną nawet takie rzeczy jak dezodoranty

We wszystkich województwach widać dwucyfrowe wzrosty liczby przestępstw kradzieży w sklepach w ciągu roku: od 25,2 proc. w Olsztynie do 60,4 proc. w Opolu. W sumie w pięciu przypadkach są to wartości przekraczające 50 proc. Takie wzrosty pokazują, że przestępstwa kradzieży w sklepach są zjawiskiem masowym w danym regionie. W mediach wiele się mówi o drożyźnie. W efekcie ludzie czują się zagrożeni i puszczają im hamulce moralne.

Jak wynika z danych udostępnionych przez Komendę Główną Policji, w ciągu trzech kwartałów 2023 stwierdzono przeszło 204,4 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach, rok wcześniej było to 172,5 tys. W przypadku wykroczeń często są kradzione drobne rzeczy, np. dezodoranty czy perfumy o mniejszej wartości. Natomiast w okresie wysokiej inflacji była to głównie żywność, nawet ta drobna i o niewielkiej wartości. To świadczy o tym, że Polacy faktycznie zubożeli i zaczęli kraść towary, które wcześniej dużo rzadziej ginęły z półek sklepowych.

Tomasz Wypych

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo