Nie tylko Orlen i zamrożenie cen energii. Nowa koalicja bierze się za wiatraki

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 180
W jednym projekcie poselskim KO zgłosiła do Szymona Hołowni propozycję zamrożenia cen za energię, wykorzystując ok. 15 mld złotych ze specjalnej składki nałożonej na Orlen oraz nowelizację ustawy wiatrakowej. Ta druga zakłada nie tylko zmianę limitów odległości przy inwestycji w OZE, ale również wywłaszczenia.

Ustawa o zamrożeniu cen energii i wiatrakowa w jednym

W środę opinię publiczną poruszyła sytuacja Orlenu na giełdzie. Potentat multienergetyczny natychmiast odczuł na giełdzie skutki wniesionego projektu ustawy o mrożeniu cen energii dla gospodarstw domowych w 2024 roku. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewicą chcą skorzystać z mechanizmu, wdrożonego przez Zjednoczoną Prawicę, ale z tą różnicą, by część kosztów przenieść na Orlen. Jak podaje branżowy portal WysokieNapiecie.pl, politycy nowej większości parlamentarnej uzgodnili sposób finansowania ze specjalnej składki, sięgającej blisko 15 mld zł, nałożonej na Orlen.

Chodzi konkretnie o tzw. domiar od gazu wydobywanego w kraju, który obowiązywał od końca 2022 roku i Orlen go płacił. W zamian nie płacił unijnego podatku od nadmiernych zysków. Koalicja chce obciążyć spółkę dodatkowo za okres od października 2021 r. do końca 2022 r. Orlen wydobywa w kraju ok 4 mld m3, całe zużycie w Polsce sięgnie ok. 17 mld m3. Wg informacji portalu WysokieNapiecie.pl koalicjanci wyliczyli, że Orlen zapłaci za cały rok 14,6 mld zł. 

Natychmiast po ogłoszeniu projektu w Sejmie na GPW Orlen zaliczył straty. Daniel Obajtek i politycy PiS mówili nawet o kilku miliardach złotych na minusie. Okazuje się, że projekt poselski, który reprezentuje poseł Krzysztof Gadowski, dotyczy też liberalizacji prawa w przedmiocie inwestycji w farmy wiatrowe. 


Ustawa wiatrakowa - bardziej liberalna

Donald Tusk i jego partia zamierzają zmniejszyć odległości od zabudowań mieszkaniowych do 300 metrów w przypadku domów wielorodzinnych i 400 m w odniesieniu do domów jednorodzinnych. Obecny wymóg to 700 metrów na mocy znowelizowanej ustawy z 2016 roku, pod warunkiem spełnienia szeregu obowiązków wobec gminy i mieszkańców. "Według założeń koalicji minimalna odległość, w jakiej mogłyby powstawać farmy wiatrowe, zostanie zmniejszona z 700 do 500 metrów" - donosi money.pl. 

- 200 metrów stanowi diametralną różnicę. Zwiększa tempo rozwoju lądowej energetyki wiatrowej, bowiem niemal wszystkie inwestycje były przygotowywane na 400-600 metrów. Zmniejszenie odległości do 500 m może dać nawet 5-7 lat przyśpieszenia inwestycji. 200 metrów to niby niewiele, ale patrząc na zagospodarowanie przestrzenne i rozproszoną zabudowę w Polsce, ma kluczowe znacznie - tłumaczył portalowi money.pl Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. 

Wywłaszczenia będą wskazane 

Jak jednak zauważa dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Krajewski, nowelizacja ustawy wiatrakowej będzie się wiązała z wywłaszczeniami. A to był główny wątek, krytykowany przez KO i przyszłych koalicjantów Donalda Tuska w kampanii wyborczej w kontekście budowy CPK. Politycy jeździli nawet do Baranowa, by spotkać się z niezadowolonymi mieszkańcami. 

- W jednym projekcie poselskim wpisano zamrożenie cen energii na 2024 r. i liberalizację prawa dot. inwestycji w farmy wiatrowe. To zła legislacja - można przecież popierać jedno, a być przeciw drugiemu. To powinny być dwa projekty ustaw - skomentował Patryk Słowik, redaktor wp.pl. 

Złości nie ukrywa nawet Bart Staszewski, aktywista LGBT, krytykujący ustawę wiatrakową. - Wywłaszczenia prywatnych właścicieli na życzenie inwestorów OZE, farmy w parkach krajobrazowych, studia uwarunkowań wydłużone do 2027. To nowa rzeczywistość ukryta we wrzutce poselskiej klubów KO i Polski 2050 - napisał. 

 


Fundacja "Basta", założona przez Staszewskiego, podaje: "Projekt wprowadza zupełnie nowe zasady lokalizowania farm wiatrowych, w tym możliwość lokalizowania farm wiatrowych na podstawie „uchwały wiatrakowej” (przepisy podobne jak w niesławnej ustawie „lex deweloper”), a więc wbrew zapisom obowiązujących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Zmniejsza też istotnie wymagane odległości do zabudowy mieszkaniowej (wiatraki od 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej i od 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej), a także od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji elektrowni wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m, choć na str. 20 uzasadnienia mowa jest o 500 m)" - czytamy w opinii. 

"Co więcej projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli" - dodaje fundacja na rzecz ochrony przyrody. 

Fundacja "Basta" pyta wprost, na czyje życzenie powstał projekt poselski KO i Polski 2050, błyskawicznie złożony do marszałka Sejmu Szymona Hołowni.  


Fot. Wiatraki/Wikipedia

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka