fot. Facebook
fot. Facebook

"Wyborcza" reaguje na zarzuty Kąckiego. "Popełniliśmy błąd"

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 36
Kolejny zwrot w sprawie oskarżonego o molestowanie kobiet dziennikarza Marcina Kąckiego. Były współpracownik m.in. Gazety Wyborczej tłumaczy się ze swojego zachowania w rozmowie z serwisem Press.pl.

Afera w "Gazecie Wyborczej". Chodzi o zachowanie Kąckiego

Przypomnijmy, że w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” ukazał się obszerny artykuł znanego reportażysty Marcina Kąckiego. Opisał w nim swoje problemy z alkoholem, próbę samobójczą i bardzo złe traktowanie kobiet. W sobotę wieczorem okazało się, że Instytut Reportażu odsunął autora głośnego „Białegostoku” i „Chłopców” od pracy ze studentami i studentkami. Przyczyną była relacja dziennikarki „Newsweeka” Karoliny Rogaski, dotycząca niewłaściwego zachowania reportażysty wobec niej. Wprost wpadł zarzut o molestowanie seksualne.

Dziennikarka „Newsweeka” napisała: „Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście dlaczego nie napisałeś wprost co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że »teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ru..ać się jak popadnie«? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie. OBRZYDLIWE. Przepraszam za dosłowność, ale już nie mam siły na półsłówka”.

Dziennik wydał oświadczenie. Odcina się od autora

Gazeta Wyborcza postanowiła wydać oświadczenie w tej sprawie. Wcześniej też poinformowano o zerwaniu jakiejkolwiek współpracy z dziennikarzem.

W sobotę wieczorem na portalu Wyborcza.pl okazały się dwa oświadczenia. Pierwsze pióra Romana Imielskiego, I zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Imielski krótko omawia całą sprawę, pisze o decyzji Instytut Reportażu i oskarżeniach pod adresem Marcina Kąckiego. Zapewnia: „Oświadczenia te traktujemy bardzo poważnie, sprawę wyjaśnimy na naszych łamach”.

"Marcin Kącki, oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja "Gazety Wyborczej" opublikowała jego "spowiedź" nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków" - podkreślili twórcy oświadczenia.

Kącki odpowiada Wyborczej. "Redakcja o tym wiedziała"

Dziennikarz postanowił odnieść się do całego zamieszania w rozmowie z portalem Press.pl. W rozmowie po raz kolejny przeprosił kobiety za swoje czyny. Zaatakował też poprzedniego pracodawcę. Najpierw jednak odniósł się do afery z udziałem autorki piszącej dla "Newsweeku".

- Paweł Goźliński (ze Szkoły Reportażu - red.) ode mnie dowiedział się wtedy, że to historia sprzed siedmiu lat. Zadzwoniłem po poradę do jednej z kobiet wykładających w Polskiej Szkole Reportażu i ona też ode mnie dowiedziała się, że jest skarga Karoliny. Powiedziała mi, żebym jej wysłuchał. Zgodziłem się, że właśnie tak powinno się uczciwie załatwić tę sprawę i że to będzie wątek, który dopełni mój tekst, pokaże szczerość moich intencji. Karolina zgodził się na spotkanie, potem zrezygnowała, pisząc, że wszystko mi powiedziała i żebym pamiętał, że doszło z mojej strony do przekroczenia, a nie znaczy nie - to wszystko opisałem w tekście. Błąd, jaki popełniłem, to ten, że uwierzyłem, że mogę facetom pokazać moją drogę i próbę naprawy - stwierdził.

Oskarżony o molestowanie dziennikarz zapewnił, że redakcja wiedziała o Karolinie Rogaskiej, ponieważ jej historię opisał w reportażu. - Nie wymieniłem jej z imienia i nazwiska, bo nie chciałem tego zrobić bez jej zgody, ale widzieli, o kogo chodzi - powiedział serwisowi "Press".

Gazeta przeprasza za publikację tekstu i go usuwa

W poniedziałek do sprawy ponownie odniosła się Gazeta Wyborcza. Dziennik przeprosił czytelników za zaistniałą sytuację i zapewnił, że usunie tekst Kąckiego z internetowych archiwów gazety.

"Przepraszamy za publikację tekstu Marcina Kąckiego, usuwamy go z sieci" - poinformowała "Gazeta Wyborcza". Redakcja przyznała, że opublikowany materiał "wyrządził krzywdę osobom, które bez własnej woli stały się jego bohaterkami".

"Czytelnicy mają prawo czuć się rozczarowani i oburzeni. (...) Popełniliśmy błąd, publikując w piątek na Wyborcza.pl tekst Marcina Kąckiego" - czytamy w opublikowanym oświadczeniu.

"Sprawdzamy i poprawiamy procedury wewnątrz redakcji, które zawiodły przed publikacją tego materiału" - zapewnia kierownictwo dziennika w oświadczeniu.

MB

Fot. Marcin Kącki. Źródło: Facebook.com/JCC Warszawa

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura