W Warszawie trwa protest opozycji Fot. PAP/Marcin Obara
W Warszawie trwa protest opozycji Fot. PAP/Marcin Obara

"Wcześniejsze wybory to ogromne ryzyko dla PiS. A może nawet to gwoźdź do trumny"

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 77
Ewentualne skracanie kadencji byłoby ze strony Pałacu Prezydenckiego grą na bardzo dużym ryzyku. Sytuacja jest na tyle rozchwiana, że przy słabych podstawach prawych ewentualnej decyzji o skróceniu kadencji rządzący wcale nie muszą decyzji tej uznać – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W Polsce w ostatnim czasie dzieje się bardzo wiele, sytuacja jest napięta. Mówi się nawet o tym, że prezydent może skrócić kadencję Sejmu. Jednak ostatnie sondaże wskazują, że ewentualne wcześniejsze głosowanie może być najbardziej na rękę dużym partiom, ale przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej. Czy Pana zadaniem taka decyzja prezydenta będzie dla PiS-u nadzieją na powrót do władzy, czy przeciwnie – gwoździem do trumny?

Prof. Jarosław Flis:
Na pewno pójście na wcześniejsze wybory byłoby dla obozu Prawa i Sprawiedliwości ogromnym ryzykiem. Być może faktycznie gwoździem do trumny. W sondażach widać, że w tym ostrym sporze wyborcy nie traktują PiS-u jako niewinnej ofiary, nie widać też jakiegoś radykalnego skoku poparcia dla głównej partii opozycyjnej.

Polaryzacja daje jednak największy bonus dla głównych ugrupowań, PO i PiS. Tracić powinny te formacje mniejsze i faktycznie w większości tak jest, choć zaskakują wciąż stabilne notowania Trzeciej Drogi.

Nie widzimy jednak jakiegoś znaczącego wzrostu notowań Prawa i Sprawiedliwości. A jednocześnie słabną nadzieje PiS na stworzenie jakiejś koalicji po potencjalnych wyborach, widzimy bowiem wyraźny spadek notowań Konfederacji. W ogóle wcześniejsze wybory są moim zdaniem bardzo mało prawdopodobne. Podstawy prawne do ich przeprowadzenia są dość słabe – bo prezydent może skrócić kadencję w przypadku braku ustawy budżetowej, a tu mowa jest o tym, że ustawa może trafić do Trybunału Konstytucyjnego.


I ewentualne skracanie kadencji byłoby ze strony Pałacu Prezydenckiego grą na bardzo dużym ryzyku, co więcej, nie można wykluczyć, że wobec niejasnej sytuacji prawnej większość sejmowa może po prostu nie uznać decyzji o skróceniu kadencji. Sytuacja jest na tyle rozchwiana, że przy słabych podstawach prawych ewentualnej decyzji o skróceniu kadencji rządzący wcale nie muszą decyzji tej uznać.

Jest to więc wariant mało realny także dlatego, że nie opłaci się PiS. Jednak przeraża to, jak wiele jest interpretacji prawnych, każdy obóz ma swoich ekspertów. Są głosy, że państwo prawa zniknie, zastąpi je państwo prawników. Pytanie, czy jako społeczeństwo dojdziemy w końcu do ściany i w pewnym momencie polityczni liderzy siądą i uznają, „dobra, trzeba jednak zmienić konstytucję, żeby państwo działało, ustalić pewne strefy wpływu dla prezydenta, osobne dla premiera” czy też pójdzie to w stronę totalnego chaosu, dualizmu prawnego i permanentnego konfliktu, bez rozstrzygnięcia?

Patrząc na doświadczenia nie tylko polskie, ale też to, co działo się nie tak dawno w Stanach Zjednoczonych na Kapitolu i później w Brazylii, a u nas po wyborach samorządowych 2014 roku i głosowaniach po 2015 roku, to jednak widać powszechne przekonanie, że jak ktoś po prostu wygrał wybory i stworzył większość, to on decyduje o wszystkim. I dopóki nie przesadzi, społeczeństwo w większym stopniu przyznaje rację temu, kto wybory wygrał niż temu, kto podważa jego decyzje.


I nie ma większego znaczenia to, co jest napisane w prawie – większość obywateli podchodzi jednak z rezerwą do działań tych, którzy są w opozycji. 8 lat temu ówczesnej opozycji kompletnie nie pomagały okupacje, manifestacje i ostre protesty. Komentatorzy życzliwi ówczesnej stronie rządowej określali te protesty jako „bóle fantomowe po utracie władzy”. I w 2019 roku wyborcy nie widzieli problemu w tak krytykowanych działaniach rządu PiS. W roku 2023 zdecydowali inaczej, ale to już temat na inną opowieść.

We wspomnianych sondażach spada poparcie mniejszych ugrupowań, z wyjątkiem Trzeciej Drogi. Kto będzie beneficjentem tej sytuacji w dłuższej perspektywie?

Ja często powtarzam, że głównym beneficjentem tej sytuacji jest Władimir Putin. A jeśli chodzi o graczy wewnętrznych, to zyska najbardziej ten, który jako pierwszy odzyska spokój ducha.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka