Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Rolnicy wygrali z unijną biurokracją. Politycy już mówią inaczej

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Unia Europejska chciała wprowadzić do 2040 roku radykalny plan redukcji emisji dwutlenku węgla do 2040 r. o 90 proc. Protesty rolników spowodowały, że przed wyborami do europarlamentu Komisja Europejska wycofała się z radykalnych pomysłów dotyczących rolnictwa – podaje w czwartek „Rzeczpospolita”.

Protesty rolników złamały Komisję Europejską

Za cztery miesiące wybory do Parlamentu Europejskiego. Protesty rozwścieczonych rolników, krytykujących politykę klimatyczną i środowiskową UE, dały do myślenia w Brukseli, Paryżu i Berlinie. Europejska Partia Ludowa (współtworzą ją PO i PSL) także zabiega o ich głosy.

Rolnicy protestowali również przeciw wysokim cenom paliw, otwartemu handlowi z państwami trzecimi, importowi żywności z Ukrainy.

„Rzeczpospolita” przypomina, że wywodząca się z chadecji Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, będzie się ubiegała o kolejną kadencję na tym stanowisku. Ale do tego potrzebuje większości głosów w nowym Parlamencie Europejskim, w którym sprzyjająca rolnikom prawica będzie miała większość. 

Von der Leyen liczy też na wsparcie wielu rządów państw członkowskich, ale i te muszą uwzględniać reakcje rolników.


Z zapisów już wypadły nakazy dla rolników

W ogłoszonej właśnie propozycji KE mówi o konieczności redukcji emisji CO2 o 90 proc. do 2040 r. (wobec 1990 r.). To zapis na papierze – w praktyce szczegółowe decyzje podejmie nowa Komisja Europejska (od jesieni) i nowy Parlament Europejski (wybory w czerwcu).

Ważne jest jednak, że z zapisów już wypadły nakazy dla rolników.

Według nieoficjalnych informacji mowa była o celach dotyczących innych niż CO2 gazów cieplarnianych, typowych dla rolnictwa, jak metan (pochodzący z hodowli zwierząt) czy azot (pochodzący z nawozów sztucznych). W dokumentach roboczych widniał cel ich redukcji o 30 proc. do 2040 r. w porównaniu z 2015 r.

Ostatecznie takie deklaracje wypadły z planów KE.


W złagodzeniu propozycji miał pomóc fakt, że kilka miesięcy temu nastąpiła zmiana na stanowisku komisarza ds. klimatu. Socjalistę Timmermansa, uważanego za klimatycznego radykała, zastąpił chadek Hoekstra.

Komisja miała też zaproponować cel zmniejszenia zużycia pestycydów o połowę. Ale Ursula von der Leyen ogłosiła, że rezygnuje z tego planu, bo stał się „symbolem polaryzacji”. W ubiegłym tygodniu zawiesiła również obowiązek ugorowania gruntów rolnych.

Zmiana unijnej taktyki ma też wpływ na polski rząd, kierowany przez Donalda Tuska, lidera Koalicji Obywatelskiej. Sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska Urszula Zielińska (KO / Zieloni) jeszcze w połowie stycznia 2024 roku na unijnym szczycie podkreślała, że „musimy przyjąć ambitne cele” i zdecydować się na konieczność redukcji emisji CO2 o 90 proc.

Co z importem towarów rolnych z Ukrainy?

KE wprowadziła też klauzule bezpieczeństwa dotyczące importu drobiu, jaj i cukru z Ukrainy. Powyżej pewnego limitu te produkty będą automatycznie clone. Zdaniem rolników limity są zbyt wysokie, a klauzule bezpieczeństwa powinny też dotyczyć innych produktów - jest to jednak wyłom w podejściu KE do handlu z Ukrainą.

Decyzje KE są na rękę rolnikom. – Z zadowoleniem przyjmujemy wybór dialogu i pragmatycznego wsparcia, ostatecznie utrzymany przez Komisję Europejską – oświadczyła europejska federacja organizacji rolniczych COPA COGECA.

KW

Źródło zdjęcia: Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka