fot. PAP/Wikipedia
fot. PAP/Wikipedia

Sikorskiego trzymają się żarty. Szef MSZ pokazał mapę Polski z wymownym komentarzem

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 110
Nie milkną echa wywiadu Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem, w którym prezydent Rosji zawarł szereg kłamstw na temat Polski. Szef MSZ Radosław Sikorski pozwolił sobie na żart dotyczący historycznych granic Rzeczpospolitej, który na pewno rosyjskiemu przywódcy się nie spodoba.

Historyczne kłamstwa Putina w wywiadzie z Carlsonem

Przypomnijmy, w czwartek amerykański komentator polityczny i prezenter Tucker Carlson, kojarzony z Donaldem Trumpem oraz radykalnym skrzydłem amerykańskiej Partii Republikańskiej i znany z prokremlowskich wypowiedzi, opublikował wywiad przeprowadzony z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem. W wywiadzie Putin przedstawił szereg kłamstw i manipulacji związanych z historią Rosji, Ukrainy, a także Polski i regionu Europy środkowej.

MSZ w piątek wieczorem opublikowało oświadczenie odnoszące się do najważniejszych kłamstw Putina, które, jak podkreślono, nie były w trakcie rozmowy prostowane przez Carlsona. MSZ odniosło się m.in. do zarzutu, jakoby państwo polskie miało kolaborować z hitlerowskimi Niemcami przed wybuchem II wojny światowej.

MSZ nawiązało również do stwierdzenia, jakoby poprzez podział terytorium Polski w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow Rosja (w postaci ZSRS) "powróciła na swoje historyczne terytoria".

"ZSRS wcielił tereny wschodnie II RP w wyniku agresji zbrojnej (17 września 1939 roku) w momencie kiedy Polska walczyła z inwazją niemiecką. Był to cios w plecy zadany polskiemu państwu. Przeprowadzone przez Sowietów tzw. referenda ludowe na polskich kresach zostały przeprowadzone w atmosferze terroru i fałszerstw. Lwów oraz tereny ówczesnych województw lwowskiego i stanisławowskiego (dzisiejsza zachodnia Ukraina) nigdy nie należały do Imperium Rosyjskiego. Wileńszczyzna również nie była historycznie częścią Rosji" - przypomina polski resort dyplomacji.


Sikorski pozwolił sobie na dobitny żart

W sobotę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski opublikował na platformie X mapę Rzeczpospolitej Trojga Narodów według Unii Hadziackiej (1658) z wydzielonym Wielkim Księstwem Ruskim.

"Polska kategorycznie odrzuca sugestie, że inspirowaliśmy Tuckera Carlsona, by zaproponować Władimirowi Putinowi powrót do granic Europy Wschodniej z roku 1650" - napisał, opatrując tekst emotikonką, mającą oznaczać, że wpis ma charakter żartobliwy.

Komentarz jest jednak na tyle wymowny, że może się doczekać reakcji z Kremla. Warto przypomnieć kartę z historii Polski, aby zrozumieć kontekst "żarciku" Radosława Sikorskiego.

Idea Rzeczpospolitej Trojga Narodów

Rzeczpospolita Trojga Narodów to był XVII-wieczny projekt polityczny przekształcenia federacji Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego tworzącej Rzeczpospolitą Obojga Narodów w organizm trójczłonowy powstały przez wyodrębnienie Wielkiego Księstwa Ruskiego, połączonego unią realną z dwoma pozostałymi. W 1658 r.w obliczu zagrożenia tzw. potopem rosyjskim zawarto umowę w Hadziaczu, która obowiązywała krótko w latach 1658–1659, ale ostatecznie nie weszła w życie.

Według poczynionych wówczas ustaleń Rzeczpospolita Obojga Narodów miała się przekształcić w unię trzech równorzędnych podmiotów prawnych, czyli państw: Korony, Wielkiego Księcia Litewskiego i Księstwa Ruskiego, które utworzono z województwa kijowskiego, bracławskiego i czernihowskiego.

Dawne państwo kozackie miało otrzymać własne urzędy i stanowiska analogiczne do tych funkcjonujących na Litwie i w Koronie, a na jego czele stanął hetman wojsk ruskich. Sami Kozacy natomiast mieli się stać nową warstwą społeczną – nie planowano przenieść ich do stanu szlacheckiego. Jako ludzie wolni mieli być zwolnieni z płacenia podatków, utrzymywania wojska w swoich dobrach i odrabiania pańszczyzny. W zamian za to mieli być zobowiązani do pełnienia służby wojskowej. Ich przedstawiciele natomiast mieli uzyskać dostęp do Senatu, a biskupi prawosławni do Sejmu.

Unia hadziacka nie została odebrana dobrze. Przede wszystkim obawiano się, że jej postanowienia sprowokują Moskwę do wypowiedzenia Rzeczpospolitej wojny. Tak też się stało – po zatwierdzeniu unii przez Sejm i ratyfikowaniu jej przez króla Jana II Kazimierza - car wznowił działania wojenne z Rzeczpospolitą. Stoczono bitwę pod Konotopem (8 lipca 1659), która zakończyła się zwycięstwem wojsk polsko-rusko-tatarskich nad moskiewskimi. Wkrótce na terenie Księstwa Ruskiego – z inspiracji Rosji - wybuchło powstanie przeciwko unii hadziackiej. Obalono dogadującego się z Rzeczpospolitą Iwana Wyhowskiego, a buławę po nim przejął Jerzy Chmielnicki, syn Bohdana, który uciekł pod opiekę cara.

Los unii hadziackiej został przesądzony w październiku 1659 roku po podpisaniu przez Kozaków drugiej ugody perejasławskiej, potwierdzającej moc pierwszej, podpisanej przez Bohdana Chmielnickiego, gdzie Ukraina oddawała się w ręce Moskwy. Umowa zawarta z Litwą i Koroną zaledwie rok wcześniej została anulowana, a planu powstania Rzeczpospolitej Trojga Narodów nie udało się zrealizować. Z czasem utrwalił się więc podział na Ukrainę Prawobrzeżną i Lewobrzeżną. Prawobrzeżna pozostała przy Rzeczpospolitej, a Lewobrzeżna zbliżyła się do Rosji.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka