fot. Canva
fot. Canva

Wielkie tąpnięcie oprocentowania obligacji. Inwestorzy kombinują, jak ratować pieniądze

Redakcja Redakcja Finanse Obserwuj temat Obserwuj notkę 24
Inflacja hamuje w tempie, które jeszcze rok temu wydawało się nieprawdopodobne. Nie wszystkich to cieszy, a zwłaszcza tych, którzy kupili detaliczne obligacje skarbowe indeksowane inflacją. W skrajnym przypadku kwietniowa aktualizacja oprocentowania może doprowadzić do spadku stawki, według której będą naliczane odsetki - z prawie 20 proc. do niewiele ponad 4 proc., czyli pięciokrotnie. Oprocentowanie spadnie tak bardzo, że opłacać się będzie przedterminowy wykup obligacji i nawet założenie bankowej lokaty.

Niska inflacja to nie dla wszystkich dobra wiadomość

Jeśli Ministerstwo Finansów aktualizuje oprocentowanie obligacji detalicznych w kwietniu, to bierze pod uwagę najnowsze dostępne dane. W związku z tym, że na zebranie, sprawdzenie i opracowywanie danych o inflacji GUS potrzebuje trochę czasu, to w kwietniu pod uwagę brane są dane za luty. Dlatego spadek dynamiki wzrostu cen dóbr i usług do poziomu 2,8 proc. jest złą informacją dla posiadaczy detalicznych obligacji skarbowych indeksowanych inflacją, którzy kupowali swoje papiery w kwietniu w poprzednich latach.

Inflacja spada w tempie, które jeszcze rok temu wydawało się nieprawdopodobne. Według projekcji przygotowanej przez NBP w marcu 2023 roku realizujący się dziś scenariusz miał co najwyżej kilkuprocentowe prawdopodobieństwo. Małe to jednak pocieszenie dla posiadaczy obligacji indeksowanych inflacją (cztero-, sześcio-, dziesięcio- i dwunastoletnich). Po aktualizacji oprocentowania stawka, po której doliczane są odsetki do tych papierów może spaść nawet ponad pięciokrotnie. W najbliższych miesiącach szybko przybywać będzie osób, których ten problem dotyczy.


Wartość oprocentowania obligacji może spaść pięciokrotnie

W marcu tąpnięcie oprocentowania detalicznych papierów dotyczyło obligacji o łącznej wartości około 4,5 miliardów złotych. W kwietniu wartość ta wzrośnie o prawie 6 miliardów, a niemal pewne jest, że w maju dołączą do tego niechlubnego grona papiery o wartości kolejnych ponad 5 miliardów. Potem może być jeszcze gorzej, bo emisje czerwcowe i lipcowe były w 2022 roku rekordowe.

- Tąpnięcie oprocentowania, które nastąpi w przypadku części obligacji indeksowanych inflacją już w kwietniu 2024 roku najlepiej pokazać na konkretnym przykładzie. Załóżmy, że kupowaliśmy dziesięcioletnią obligację skarbową w kwietniu 2021 roku. Ta cieszyła w ostatnich miesiącach inwestora oprocentowaniem na poziomie aż 19,4 proc., ale od kwietnia 2024 roku będzie to już tylko 3,8 proc. W przypadku obligacji czteroletnich takim skrajnym przykładem ponad pięciokrotnego spadku oprocentowania byłyby również obligacje kupowane w kwietniu 2021 roku. Cieszyła ona w ostatnich miesiącach inwestora oprocentowaniem na poziomie 19,15 proc., ale od kwietnia 2024 roku będzie to już tylko 3,55 proc. - wylicza Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust.

- Mniej spektakularny byłby przykład inwestora, który obligacje cztero- czy dziesięcioletnie kupował niecały rok temu, a więc w kwietniu 2023 roku. Nikłe to jednak pocieszenie jeśli wtedy wielu Polaków kupowało detaliczne obligacje w otoczeniu dwucyfrowej inflacji mając nadzieję, że po pierwszym roku oszczędzania ich oprocentowanie wrośnie. Okazało się jednak, że ono spadnie i to prawie o połowę. W przypadku „dziesięciolatek” kupowanych w kwietniu 2023 roku mówimy o spadku oprocentowania z 7,25 proc. przed aktualizacją do 4,05 proc. po aktualizacji. W przypadku „czterolatek” kupowanych w kwietniu 2023 roku byłby to spadek z 7 proc. do 3,8 proc. - dodaje Turek.


Inwestorzy chcą zmienić warunki, wiąże się z tym opłata

Zdaniem eksperta minister finansów musi spodziewać się, że spora część oszczędzających widząc gwałtownie spadające oprocentowanie obligacji postanowi pozbyć się ich z portfela. Nawet trzymanie pieniędzy na bankowej lokacie pozwala przecież zarobić nierzadko więcej, nie mówiąc już nic o innych formach inwestowania czy nawet zamianie obligacji na nowe.

- Rośnie nam grono inwestorów, którzy, jeśli zażądają przedterminowego wykupu obligacji indeksowanych inflacją, to będą mogli kupić papiery nowych emisji na lepszych warunkach. Przecież dostępne w marcowej ofercie trzyletnie papiery kuszą inwestorów stałym oprocentowaniem na poziomie 6,4 proc. Czteroletnie obligacje detaliczne w pierwszym roku pozwalają zarobić 6,55 proc., a potem 1,25 pkt. proc. ponad inflację. „Dziesięciolatki” natomiast w pierwszym roku dają obietnicę 6,8 proc. odsetek, a potem 1,5 pkt. proc. ponad inflację. Przy tym trzeba mieć świadomość, że jeszcze nie wiemy na jakich warunkach przeprowadzana będzie emisja nowych detalicznych obligacji w kwietniu – przekonuje Bartosz Turek.

Minusem zamiany posiadanej obligacji dziesięcioletniej na nową jest konieczność poniesienia opłaty. Przy przedterminowym wykupie tego typu papierów to 2 złotych za sztukę,  pojedyncza obligacja ma wartość nominalną 100 zł. W przypadku obligacji czteroletniej opłata jest znacznie niższa i wynosi maksymalnie 0,7 zł w przeliczeniu na jedną obligację. Wypłata należności następuje po upływie 5 dni roboczych od dnia złożenia dyspozycji przedterminowego wykupu.

Tomasz Wypych

Zdjęcie ilustracyjne, fot. Canva

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka