Ewa Wrzosek. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Ewa Wrzosek. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Nie ma jeszcze poszkodowanych przez Pegasusa. Prokuratura potwierdza

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
„Rzeczpospolita” opisuje nowe fakty, związane z używaniem Pegasusa przez służby w trakcie rządów PiS. Okazuje się, że lista 31 osób w zasięgu systemu nie jest równoznaczna z inwigilacją. To, czy doszło do bezprawnych działań dopiero jest badane przez prokuraturę. Dziennik twierdzi też, że Ewa Wrzosek znalazła się w zainteresowaniu Pegasusa z innej przyczyny, aniżeli wszczęcie śledztwa ws. wyborów kopertowych.

Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, czy i kto był inwigilowany Pegasusem

Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany Pegasusem. Okazuje się, że ogłoszenie listy 31 osób o niczym nie przesądza - podaje poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.

„Rzeczpospolita” przypomina, że zespół śledczy do zbadania „legalności, prawidłowości oraz celowości czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus” działa w mazowieckim pionie Prokuratury Krajowej od 20 lutego – powołał go prokurator generalny Adam Bodnar. Ostatnio dla pierwszych 31 osób wystawiono wezwania na przesłuchanie. „Okazuje się, że nie ma żadnych dowodów na to, że byli oni kontrolowani Pegasusem” - podał dziennik w poniedziałek.


Podsłuchy Pegasusem? Prokuratura wcale tego jeszcze nie ustaliła

Jak napisano w tekście, na razie osoby te są świadkami i nikt w nowo wszczętym śledztwie, mającym wyjaśnić, czy służby stosujące system Pegasus nadużyły uprawnień, nie uzyskał statusu pokrzywdzonego. Wbrew powszechnie padającym informacjom, prokuratura wcale tego jeszcze nie ustaliła.

Potwierdza to w rozmowie z „Rz” prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. Jak powiedział, nie dokonano dotychczas ustalenia, aby osoby te były inwigilowane. „Prowadzimy czynności, aby to ustalić. Wysłaliśmy wezwania do stawiennictwa wraz z pouczeniem. Z tych pism nie wynika, iż dana osoba była inwigilowana” – mówi prok. Nowak.

Gazeta wskazuje, że pierwszy o wezwaniu na 7 maja powiedział były prezydent Sopotu, obecnie poseł KO Jacek Karnowski. „Według naszych informacji mógł on być inwigilowany przez warszawską delegaturę CBA, w związku ze sprawą gruntów i działalności deweloperów w Sopocie” - czytamy w „Rz”.

Dziennik przypomina, że również Andrzej Długosz (PR-owiec i biznesmen, związany ze środowiskiem PO), ujawnił, że może być w gronie osób objętych wezwaniem – zamieścił bowiem w mediach społecznościowych zdjęcie pisma o połączeniu śledztw.


Ewa Wrzosek milczy

„Pozostali wezwani na razie milczą. Według naszej wiedzy, na liście 31 osób jest m. in. prokurator Ewa Wrzosek, która uważa, że (mówiła o tym przed komisją śledczą) była inwigilowana Pegasusem, bo prowadziła śledztwo w sprawie wyborów kopertowych. Jednak według naszej wiedzy to przez telefon Michała D. – wysokiego urzędnika warszawskiego ratusza, byłego szefa stołecznej policji, którego rozpracowywało CBA, natrafiono dwa lata temu na esemesy prok. Wrzosek i podpięto ją pod kontrolę operacyjną. Z kolei adwokat – dziś poseł – Roman Giertych miał być inwigilowany Pegasusem w związku z lubelskim śledztwem dotyczącym nieprawidłowości w spółce Polnord, którą jego kancelaria prawnie obsługiwała” - informuje „Rz”.

KW

Źródło zdjęcia: Ewa Wrzosek. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka