Polski rynek pracy dotyka spowolnienie mimo pozytywnego wskaźnika wzrostu gospodarczego czy nadal niskiego bezrobocia. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, aż 156 dużych firm zgłosiło zamiar zwolnienia ponad 77 tysięcy pracowników. Niestety w wielu branżach i miastach zaczyna się fala wyrzucania ludzi na bruk.
Zwolnienia grupowe dotykają też spółki państwowe
Najwięcej zwolnień deklarują obecnie spółki państwowe, w tym PKP Cargo i Poczta Polska, które od miesięcy przechodzą proces restrukturyzacji. Redukcje dotykają jednak także firm prywatnych.
Sieć handlowa Makro zamyka swoje hale w Rybniku, Słupsku, Toruniu i Zabrzu, co oznacza utratę pracy przez kilkaset osób. Kolejnych 800 pracowników zwolni koncern technologiczny Fujitsu, który ogranicza działalność w Polsce. Sytuacja, która do tej pory wydawała się stabilna, coraz częściej pokazuje niepokojące oznaki spowolnienia gospodarczego.
Kraków najbardziej odczuwa skutki zwolnień
Jednym z miast najbardziej dotkniętych falą redukcji jest Kraków. Od początku roku do końca września aż 29 firm zgłosiło zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych, które mogą objąć 3903 osoby. Najwięcej zgłoszeń wpłynęło w lutym, kwietniu i lipcu.
Najbardziej zagrożona jest branża IT, ale redukcje obejmą także księgowość, doradztwo podatkowe, obsługę klienta i call center.
Na liście firm, które ogłosiły zwolnienia etatów, znalazły się międzynarodowe koncerny:
- Shell Polska – likwiduje 250 etatów, choć pracownicy obawiają się, że może chodzić nawet o 800 miejsc pracy
- Heineken Polska – przenosi część działalności do Indii, co oznacza utratę od 500 do 700 stanowisk
- Aldi – redukuje około 100 etatów w biurze otwartym zaledwie rok temu w Krakowie
Przyczyny masowych zwolnień
Eksperci wskazują kilka przyczyn fali zwolnień. Według Oskara Sobolewskiego z HRK Payroll Consulting, część pracodawców przenosi działalność za granicę ze względu na rosnące koszty pracy w Polsce. Takie decyzje dotyczą głównie dużych korporacji, które mają zaplecze i możliwości organizacyjne do relokacji produkcji lub centrów usług.
Do tego dochodzą inne czynniki - takie, jak automatyzacja procesów, rozwój sztucznej inteligencji, rosnące ceny energii i kredytów.
Choć wskaźniki zatrudnienia nadal wyglądają stosunkowo dobrze, to ekonomiści ostrzegają, że może to być początek większego kryzysu na rynku pracy, który najmocniej uderzy w duże miasta i sektor nowoczesnych usług biznesowych.
Fatalna sytuacja w Łodzi
Niepokojące sygnały płyną również z innych ośrodków, w tym z Łodzi. We wrześniu stopa bezrobocia w mieście wyniosła ponad 5 procent, a liczba zarejestrowanych bezrobotnych sięgnęła 18 tysięcy.
Przed tamtejszym urzędem pracy mieszkańcy mówią wprost o braku perspektyw. – Ogranicza mnie wykształcenie, mam zasadnicze, więc możliwości się zawężają – relacjonuje edna z kobiet w rozmowie z RMF FM.
Z kolei mężczyzna po 50. roku życia skarży się tak: – Trudno znaleźć pracę na pełny etat. Pracowałem jako kierowca przez pięć lat, ale zarabiałem najniższą krajową – wspomina.
Bezrobocie rosło we wrześniu
Szacowana stopa bezrobocia rejestrowanego we wrześniu wyniosła 5,6 proc. - to o 0,1 pkt proc. więcej niż w sierpniu. Co gorsza, to o 0,6 pkt więcej niż we wrześniu ubiegłego roku. Liczba osób bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w Polsce w końcu września 2025 roku według wstępnych danych wyniosła 867,6 tys.
Red.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo