ONR. fot. PAP/Marcin Obara
ONR. fot. PAP/Marcin Obara

Gronkiewicz-Waltz oczekuje od Ziobry wniosku o delegalizację ONR

Redakcja Redakcja Samorząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 120

Hanna Gronkiewicz-Waltz oczekuje od ministra Ziobry złożenia wniosku o delegalizację Obozu Narodowo Radykalnego. "Bez prawa do manifestacji" - napisała na Twitterze.

"Oczekuję od ministra Ziobro złożenia do sądu wniosku o delegalizację ONR jako ruchu neofaszystowskiego. Wtedy bez prawa do manifestacji" - napisała Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Wpis pojawił się na  oficjalnym profilu prezydent Warszawy po incydentach na marszu zorganizowanym przez ONR. Na trasie, którą szli narodowcy, pojawiła się kontrmanifestacja. Kilkadziesiąt osób stało na trasie przemarszu ONR z transparentami "Tu są granice przyzwoitości" oraz "Endek, Hitler dwa bratanki". "Warszawa wolna od faszyzmu", "Polska wolna od faszyzmu" - skandowali. Część przeciwników ONR siadała na trasie marszu, a policja próbowała ich przesunąć. Kilka osób zaniesiono do policyjnych furgonów, krzyczeli: "Wstydźcie się", "Kogo bronicie?", "Faszyści, policja, jedna koalicja". Demonstrantów z emblematami falangi, wielu w bluzach ze znakiem NSZ, powitali okrzykami "szmalcownicy" "nacjonalizm - to się leczy", "ONR to zbiór zer". Ci odpowiedzieli wołając "śmierć wrogom ojczyzny", "ave, ave Christus rex", "znajdzie się kij na lewacki ryj".

Na marszu doszło do przepychanek z policją. Według Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych funkcjonariusze skopali i zepchnęli pod mur kontrmanifestantów. Ośrodek na facebookowym profilu zamieścił film , na którym widać interwencję policji wobec starszego człowieka.

"Starszy pan przyszedł na blokadę marszu neofaszytów. Jego jedyną winą było to że chciał rozwinąć zrobiony przez siebie plakat z antyrasistowskim przesłaniem. W podobny sposób potraktowano innych antyfaszystów.
Policja miała rozkaz ochraniać neofaszystów i za wszelką cenę umożliwić im przejście. Wywiązała się z tego zadania gorliwie. Warszawiacy którzy przyszli protestować przeciwko marszowi neofaszystów, zostali skopani, zepchnięci pod mur i tam przetrzymywano ich bezprawnie przez dwie godziny. Wśród uwięzionych bezprawnie osób znalazły się też dzieci które przypadkiem przechodziły chodnikiem. Policja nie chciała uwolnić płaczących dziewczynek które tłumaczyły że szły chodnikiem na zajęcia gdy urządzono łapankę na antyfaszystów. Dzieci tak jak my wszyscy pozostały bezprawnie uwięzione bez przedstawienia jakich kolwiek podstaw prawnych zatrzymania. Ten starszy człowiek protestował legalnie, był sam i miał prawo do tego by demonstrować swoje poglądy. Przepisy pozwalają i uznają za legalną taką formę spontanicznej demonstracji." - napisano na profilu organizacji.


"Ten człowiek nikogo nie atakował, nikomu nie robił krzywdy, tak jak reszta antyfaszystów czyli w większości zwykłych warszawiaków przyszedł zaprotestować przeciwko ludziom gloryfikującym totalitarny zakazany faszystowski ustrój państwa. Został przewrócony na ziemię, skopany i upokorzony. Chwilę później przeszli obok niego uśmiechający się z satysfakcją, pewni siebie neofaszyści. Warszawska policja nie przewracał ich nie kopała nie zabierała im transparentów i plakatów lecz łagodnie ich eskortowała i chroniła. Marsz neofaszystów w centrum Warszawy, mieście którego kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców zostało wymordownych w czasie II wojny światowej nigdy nie powinien mieć miejsca. To tak jak by w Oświęcimiu urządzić bal nazistowskich weteranów. " - podaje Ośrodek na facebooku.

"Policjanci działali skutecznie i zgodnie z prawem, a zastosowane środki ograniczyły się do użycia siły fizycznej w zakresie niezbędnym do wyegzekwowania oraz przestrzegania prawa i były w pełni adekwatne do zaistniałej sytuacji" - odpowiedziała w komunikacie Komenda Stołeczna Policji.

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka