Formalnie madrycki rząd zdymisjonował gabinet Katalonii, ale ministrowie nie zamierzają się podporządkować hiszpańskim władzom. Nad regionem "wisi" groźba użycia wojsk na mocy konstytucji.
Parlament w Barcelonie w tajnym głosowaniu opowiedział się za niepodległością Katalonii. Tymczasem Mariano Rajoy zdymisjonował kataloński rząd i ustanowił komisarza: wicepremier Hiszpanii Sorayę Saenz de Santamarię. Agencja EFE, powołując się na nieoficjalne stanowisko Barcelony, podaje, że zdymisjonowani politycy zamierzają wcielić w życie postanowienie parlamentu i doprowadzić do niepodległości regionu. Apelują przy tym o "pokojową walkę" na rzecz wolności z hiszpańskim rządem.
Carles Puidgemont - przewodniczący katalońskiego rządu - może mieć poważne kłopoty. Prokuratura Generalna w Madrycie w trybie pilnym kończy pisanie aktu oskarżenia wobec niego i innych działaczy, którzy doprowadzili do październikowego referendum i głosowania w parlamencie. Madryt ustanowił również nowego szefa policji w zbuntowanym regionie - Ferrana Lopeza. Co ciekawe, poprzednik, Josep Lluis Trapero, wezwał do podporządkowania się nowemu kierownictwu. Część komentatorów obawia się buntu części policjantów, który byłby szczególnie niebezpieczny w przypadku wojskowej interwencji w Katalonii. Trapero to kolejny przedstawiciel katalońskich władz, którym interesują się organy ścigania Hiszpanii. Sąd Krajowy w Madrycie prowadzi postępowanie dyscyplinarne wobec byłego szefa policji, zarzuca mu bierne przyglądanie się tłumom na ulicach katalońskich miast, co utrudniło interwencję żandarmerii w październiku. Ostatecznie doszło do brutalnych ataków na manifestantów, kilkuset zostało rannych.
Puidgemonta zamierzają bronić lokalni samorządowcy, dotąd krytycznie oceniający działalność zdymisjonowanego przewodniczącego regionalnego rządu. Kilkadziesiąt tysięcy osób wzięło udział w manifestacji w Madrycie. Domagali się więzienia dla Puidgemonta i innych przedstawicieli "katalońskiej rebelii". Łącznie w 20 hiszpańskich miastach odbyły się demonstracje "za" i "przeciwko" niepodległości Katalonii. Kilka tys. osób wyszło na ulice Barcelony, by w taki sposób zaprotestować przeciwko tajnemu głosowaniu w parlamencie ws. niepodległości. Leida, Gerona, Bilbao oraz Valencia popierają dążenia Katalończyków. Tam też manifestujący dali temu wyraz.
Na 21 grudnia Mariano Rajoy zaplanował wybory w Katalonii. Głosowanie ma "przywrócić godność katalońskim instytucjom", jak zapowiedział hiszpański premier. Według analiz agencji AP, separatyści potwierdzą lekką przewagę w nowym parlamencie, ale nie uzyskają więcej, niż 50 proc. mandatów.
Źródło: PAP
GW
Komentarze