Wywieszone listy przyjętych w XVIII im. Jana Zamoyskiego, 16 bm. w Warszawie. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Wywieszone listy przyjętych w XVIII im. Jana Zamoyskiego, 16 bm. w Warszawie. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Ponad 3 tys. uczniów nie dostało się do szkół średnich w Warszawie? PiS: Ratusz manipuluje

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

3173 kandydatów aplikujących do szkół średnich w Warszawie nie dostało się do żadnej ze szkół, ponad 82 proc. z nich to uczniowie, którzy chcieli uczyć się w liceach, co czwarty z nich (756 osób) ma świadectwo z czerwonym paskiem – poinformowała we wtorek wiceprezydent Renata Kaznowska. 

We wtorek w Warszawie ogłoszono wyniki pierwszego etapu rekrutacji do szkół średnich: od godziny 9.00 uczniowie mogli za pomocą elektronicznego systemu rekrutacji dowiedzieć się, do których szkół zostali zakwalifikowani. Listy zakwalifikowanych wywiesiły też szkoły. 

– 3173 kandydatów nie dostało się do żadnej ze szkół. Ponad 82 proc. z nich to uczniowie, którzy chcieliby kontynuować naukę w liceach. Co czwarty, czyli 756 uczniów, ma świadectwo z czerwonym paskiem – podkreśliła Kaznowska. Poinformowała również, że w stołecznych szkołach pozostało jeszcze 2436 wolnych miejsc, z czego mniej niż jedna trzecia (781) to miejsca w liceach. Informacja o dostępności miejsc pojawi się 25 lipca o godz. 15.00 w elektronicznym systemie rekrutacyjnym. 

Wiceprezydent stolicy podała, że w tym roku do szkół średnich (liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych) w Warszawie aplikowało ponad 47 tys. uczniów, w tym ponad 17 tys. spoza Warszawy. Ostatecznie wymagane dokumenty do szkół złożyło 45288 absolwentów, z czego 33865 kandydatów aplikowało do liceów. 

Przypomniała, że w ubiegłych latach kandydatów do szkół średnich w Warszawie było około 19 tys. W tym roku o przyjęcie do szkół ubiega się więcej uczniów niż w latach ubiegłych. Chodzi o dwa roczniki: pierwszy rocznik absolwentów ośmioletnich szkół podstawowych i ostatni rocznik gimnazjalistów. 

image
Wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska podczas briefingu w XXXVII LO m. J. Dąbrowskiego. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Wiceprezydent poinformowała także, że dla podwójnego rocznika przygotowano 43 tys. miejsc w szkołach. Ostatecznie tę liczbę miejsc zwiększono do 45263 miejsc. 

Do stołecznych liceów, techników i szkół branżowych zakwalifikowało się 41870 absolwentów. 46 proc. kandydatów dostało się do szkoły pierwszego wyboru. 4626 dostało się do szkół wskazanych na miejsca wskazane przez uczniów jako dziewiąta i kolejna preferencja. 

W Warszawie kandydaci mogli składać podania do takiej liczby szkół i klas, do jakiej chcieli (nie było w tym roku ograniczeń). Musieli tylko wskazać swoje preferencje, tzn. szkołę pierwszego wyboru i wskazać kolejne wybory. Rekordzista aplikował do 197 oddziałów. 

Według Kaznowskiej wzrosły liczby punktów, którymi młodzież mogła się kwalifikować: w LO im. Kazimierza Wielkiego z 89 w ubiegłym roku do ponad 100 punktów, w LO im. Zbigniewa Herberta z 93 do ponad 100. "Do wybranych przez siebie liceów nie dostali się uczniowie, którzy mieli nawet 190 punktów. Ponad jedna trzecia kandydatów nieprzyjętych do żadnej ze szkół miała od 110 do 190 punktów. To stanowi 1378 osób – poinformowała. 

Wywieszone listy przyjętych w XXXVII LO im. J. Dąbrowskiego, 16 bm. w Warszawie
Wywieszone listy przyjętych w XXXVII LO im. J. Dąbrowskiego, 16 bm. w Warszawie. Fot. PAP/PAP/Wojciech Olkuśnik

– Mamy też takie przypadki, których również się spodziewaliśmy, że w renomowanych liceach, takich jak Stanisława Staszica czy Batorego, będzie aż pięć klas, w których uczyć się będą sami olimpijczycy. Ani jednego innego ucznia. To oznacza, że liczba punktów, jaka pozwalała dostać się do tych liceów, również wzrosła – oceniła wiceprezydent. Jej zdaniem, „to jest tak zwany wyścig szczurów – młodzież robiła wszystko, walczyła w licznych olimpiadach, aby mogła się dostać właśnie nieco obok rekrutacji, czyli z tego przydziału olimpijczyka”. 

– To jest 998 osób, co przełożyło się na np. 5 klas stricte olimpijskich. To nie jest normalna sytuacja, to jest chora sytuacja – oceniła Kaznowska. 

Kaznowska krytycznie oceniła wyniki reformy oświaty: „kiedy rząd po dzisiejszym dniu ogłosi, że reforma się udała, to chciałabym, abyście państwo powiedzieli, że nasze wyzwania dopiero się zaczynają, wyzwania dyrektorów szkół, rodziców i młodzieży, i przede wszystkim nas – samorządów”. Wiceprezydent zapewniła jednocześnie, że „nie zostawimy swoich uczniów, przygotowujemy system wsparcia, również psychologicznego, system doradztwa, aby pomóc młodzieży i rodzicom przejść przez rekrutację do końca. A w tym roku trwa wyjątkowo długo, bo aż do 28 sierpnia”. 

Polityk PiS: Ratusz dokonuje manipulacji

Warszawski Ratusz dokonuje manipulacji, mówiąc o 3 tys. osób, które nie dostały się do żadnej szkoły – powiedział wiceprzewodniczący Komisji Edukacji w Radzie Warszawy i radny PiS Błażej Poboży. 

– Na tę liczbę należy patrzeć przez pryzmat jeszcze dwóch innych danych: po pierwsze tego, ile zostało jeszcze wolnych miejsc w szkołach po pierwszym okresie rekrutacji, które będą mogły być wykorzystane w rekrutacji uzupełniającej, a także tego, ile osób spoza Warszawy aplikowało do stołecznych szkół. Od liczby osób, które aplikowały, trzeba odjąć liczbę miejsc, które zostały nieobsadzone. Wtedy wyjdzie ok. 500 osób a nie 3 tys. – powiedział PAP Poboży. 

W tych 3 tys. osób, którymi Ratusz teraz epatuje, że nie dostały się do żadnej szkoły, są osoby, które mają więcej punktów niż te, które dostały się do dobrych warszawskich szkół w pierwszej rekrutacji. One dostaną się do szkół w drugim etapie. To, że są pokrzywdzone w pierwszym etapie rekrutacji, to jest błąd stołecznego Ratusza – podsumował. 

– My, jako radni PiS, przed taką sytuacją przestrzegaliśmy – powiedział. – Zwracaliśmy uwagę, że dopuszczenie do rejestracji do dowolnej liczby oddziałów może spowodować niepotrzebny chaos, dodatkowe emocje i przede wszystkim wypaczyć wynik rekrutacji – dodał. 

Wywieszone listy przyjętych w XVIII im. Jana Zamoyskiego, 16 bm. w Warszawie
Wywieszone listy przyjętych w XVIII im. Jana Zamoyskiego, 16 bm. w Warszawie. Fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Zdaniem Pobożego problem rekrutacji w Warszawie dotyczył niewłaściwego systemu rejestrowania kandydatów do szkół. – Zmiana dopuszczająca możliwość rejestracji przez kandydatów do dowolnej liczby oddziałów w dowolnej liczbie szkół spowodowała, że zdarzyły się sytuacje, że kandydaci aplikowali do kilkudziesięciu i więcej oddziałów, ale tylko do szkół najlepszych. Trzeba było zapisywać się nie tylko do najlepszych szkół, ale również asekurować się wyborem szkoły, która w rankingu jest gdzieś nieco niżej. Dlatego mogło zdarzyć się tak, że uczniowie do tych wybranych szkół się nie dostali – powiedział. 

Tłumaczenie się przez stołeczny Ratusz, że obłożenie w szkołach jest wynikiem reformy jest, jego zdaniem, nieporozumieniem. – Samorząd w Warszawie, tak jak wszędzie w Polsce, miał dwa lata, żeby przygotować się do tej sytuacji. Samorządy wiedziały, ile osób jest w danym roczniku i jakie konsekwencje będzie niosła ze sobą reforma. Mogły przygotować odpowiednią liczbę klas w poszczególnych szkołach, można było przekształcić wygaszane gimnazja w licea, bo przecież liczba dzieci, które znajdują się w systemie edukacji nie zmieniła się. Zmieniły się tylko typy szkół, w których dzieci się znajdą – powiedział. 

– Prezydent Kaznowska na wszystkich konferencjach zapewniała, że Warszawa jest przygotowana na tę sytuację. Gdy dziś Ratusz próbuje za zaistniałą sytuację obarczyć winą ministerstwo edukacji, to jest to nieporozumienie. To samorząd jest organem prowadzącym szkoły i samorząd odpowiada za rekrutację – dodał. 

Według jego wiedzy jako wiceprzewodniczącego Komisji Edukacji w Radzie Warszawy „wszystkie szkoły deklarowały stworzenie podwójnej liczby oddziałów, jedynie w przypadkach kilku renomowanych szkół, ze względów infrastrukturalnych takich możliwości nie było, ale również tam liczbę oddziałów zwiększono. Łączna liczba przygotowanych miejsc była większa niż liczba kandydatów, co deklarowała sama wiceprezydent Kaznowska” 

Wiceprzewodniczący Komisji Edukacji odniósł się do wypowiedzi wiceprezydent Warszawy na wtorkowej konferencji dotyczącej rekrutacji do szkół średnich. – Warszawski Ratusz zbyt długo zajmował się krytykowaniem reformy edukacji, żeby odpowiednio się do tej reformy przygotować – stwierdził.

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo