Henryk Kowalczyk pozostaje na stanowisku ministra środowiska. Sejm odrzucił wniosek o wyrażenie wobec niego wotum nieufności. Opozycja krytykuje Kowalczyka za opieszałość w walce ze smogiem, co może doprowadzić do utraty środków unijnych na ten cel. Zdaniem PiS obecny rząd przez 2-3 lata zrobił dziesięć razy więcej niż poprzednia ekipa przez osiem lat.
Przedstawiciele PO-KO przekonywali we wniosku o odwołanie Henryka Kowalczyka, że zaniechania szefa resortu środowiska mogą doprowadzić do utraty potężnych środków europejskich na walkę ze smogiem w programie Czyste Powietrze. Chodzi o pieniądze na wymianę starych pieców. Według ekspertów, w ciągu roku w Polsce wymienionych powinno być ok. 400 tys. starych pieców z 4 milionów istniejących, a udało się to zrealizować w niewielkim stopniu. Według posłów opozycji "nieudolność" ministra może doprowadzić do utraty 35 mld zł z funduszy UE na realizację tego programu.
Przeciwnego zdania było PiS, które argumentowało, że na razie pieniądze w ramach tego programu pochodzą ze środków krajowych, z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Fundusze unijne nie są zagrożone, bowiem rząd chce je pozyskać z nowej perspektywy unijnego budżetu, od 2022 roku, w wysokości 30 mld zł.
Głosowanie nad wotum nieufności dla ministra środowiska poprzedziła debata, w której wyliczano mu wszystkie błędy. Oprócz programu Czyste Powietrze, Kowalczyk był krytykowany m.in. za aprobatę dla importu węgla z Rosji oraz śmieci i odpadów do Polski.
Agnieszka Pomaska z PO-KO zarzuciła Kowalczykowi, że w ramach programu Czyste Powietrze zaledwie 20 tys. wniosków uzyskało pozytywną zgodę na wypłatę dotacji. - Kolejne 60 tys. czeka w kolejce, bo system jest niewydolny - zaznaczyła. Zwróciła ponadto uwagę, że wątpliwości co do skuteczności realizacji programu, kanałów jego dystrybucji, ma Komisja Europejska oraz Bank Światowy. Komisja zarekomendowała m.in., by do programu wprowadzić samorządy, aby przyjmowały wnioski i dystrybuowały środki.
Występująca w imieniu klubu PO-KO Gabriela Lenartowicz dodała, że program ten jest źle skonstruowany m.in. w kwestii progów, od których wypłacane są najwyższe dotacje dla beneficjentów. - Biednych nie stać, a bogaci nie dostaną - mówiła. Przypomniała, że najwyższa 90-proc. dotacja przysługuje właścicielom domów, gdzie dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 600 zł. - Tych ludzi nie stać na podatek od nieruchomości - zaznaczyła.
Posłowie PO-KO krytykowali też działania resortu środowiska ws. Puszczy Białowieskiej. Według nich program ratowania Puszczy przed kornikiem jest realizowany przez MŚ "piłą i siekierą", ponieważ Kowalczyk wydał zgodę, mimo niekorzystnego wyroku TSUE, na dalszą wycinkę w Puszczy (155 tys. m sześc. drewna).
Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz nazwał Kowalczyka "ministrem gruzowiska", a nie środowiska. W swoim wystąpieniu krytykował rząd za zwiększenie importu rosyjskiego węgla do Polski i za to, że "pogrzebał zieloną energię" w kraju. - Tania zielona energia wam wadzi, ale ruski węgiel wam nie wadzi? - pytał. Zwrócił uwagę, że w ostatnich latach do Polski sprowadzono 30 mln ton węgla z Rosji, a w tym roku to może być 15 mln ton. - Gdzie jest zapowiadane przez was embargo na sprowadzanie rosyjskiego węgla? - pytał.
Według niego "nową piątką PiS" jest blokada OZE, sprowadzanie do Polski węgla z Rosji, sprowadzanie do kraju odpadów, czy utrata 100 mld zł z UE na walkę ze smogiem.
Józef Brynkus (Kukiz'15) zapowiedział, że jego klub poprze wiosek PO-KO. Zaznaczył, że powodem tej decyzji jest m.in. sposób realizacji programu Czyste Powietrze, które, jak ocenił, "przebiega fatalnie". Według posła, "rząd składa tylko deklaracje, np. dotyczące współpracy z samorządami i na tym sprawa się kończy". Jak ocenił Brynkus, resort "świadomie powstrzymywał swoją decyzyjność, by nie wydatkować funduszy, których nie ma - tak, by przed wyborami zostały pieniądze na programy socjalne PiS".
Negatywna ocena Kowalczyka - mówił Brynkus - wynika też ze sprawy niewyjaśnionych dotąd pożarów składowisk śmieci. Jak ocenił poseł Kukiz'15, resort środowiska "nie podjął dostatecznych działań kontrolnych", a minister "nie dość wyraźnie uczulił swoich podwładnych na tę sprawę" i w rezultacie urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością, zamiast podjąć stosowne działania. Brynkus krytykował też Kowalczyka za brak skuteczności w zwalczaniu ASF oraz niedostateczne, jego zdaniem, działania na rzecz ochrony czystości wód.
Kowalczyka bronił klub PiS oraz premier Mateusz Morawiecki. Posłanka Anna Paluch oceniła wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra jako "kłamliwy, bałamutny i sprzeczny z realiami".
Odnosząc się do zarzutów dotyczących realizacji programu Czyste Powietrze, Paluch wyliczała, że jest on realizowany od 10 miesięcy, a w tym czasie złożono wnioski o wartości ponad 1,5 mld zł, 30 tys. z nich już rozpatrzono, a beneficjentom wypłacono 40,5 mln zł.
Premier zapewniał, że to rząd PiS przygotował i realizuje pierwszy kompleksowy program antysmogowy, czego wcześniej nie zrobił rząd PO-PSL. - Państwu kojarzą się wszystkie programy z programami unijnymi, a to jest program realizowany wyłącznie ze środków krajowych, budżetowych. Ciężko zatem odebrać coś, czego się nie otrzymało - tłumaczył.
Mateusz Morawiecki przypomniał, że oprócz dotacji na termomodernizację i wymianę pieców, rząd wprowadził także normy jakościowe dla kotłów na paliwa stałe, co też ma przyczynić się do poprawy jakości powietrza. Szef rządu przyznał, że rozmawiamy z Komisją Europejską w sprawie dodatkowego finansowania walki ze smogiem w Polsce ze środków UE.
Z kolei Paluch wytknęła też wnioskodawcom, że to za rządów PO-PSL dochodziło do notorycznego przekraczania norm zanieczyszczeń, co Europejski Trybunał Sprawiedliwości potwierdził w wyroku z 2018 r.
Morawiecki rozszerzył to, co mówiła posłanka. - Zapytajmy o europejskiego Trybunału Sprawiedliwości UE. Otóż co powiedział TSUE 22 czy 23 lutego 2018 r. - wydał miażdżącą opinię, że w latach 2007-2015 - nie muszę przypominać, kto wtedy rządził - w tych latach TSUE stwierdził, że, uwaga, substancja PM10, która odpowiada za stężenie pyłów w metrze sześciennym została przekroczona w 35 na 36 stref pomiarowych - mówił szef rządu.
Według premiera wówczas dzisiejsza opozycja "odpowiedziała na dwa sposoby". Odpowiedź pierwsza była taka: "nie możemy tego zmienić, bo nie ma pieniędzy. Pamiętamy taką odpowiedź w wielu sprawach: nie ma pieniędzy. Oczywiście napisali wtedy ówcześnie rządzący, że te pieniądze pojawią się i powietrze się poprawi po 2020 r. Ale my to robimy szybciej, opozycja dzisiejsza może być dumna z rządzących, bo my realizujemy szybciej wasze zapowiedzi z roku 2012, 2013 i 2014 - mówił premier, zwracając się do posłów opozycji.
Morawiecki przekonywał, że "była też i druga, bardziej wstydliwa metoda, jaką opozycja próbowała sobie poprawić statystyki". - Otóż w roku bodaj 2012 zmieniona została norma z 200 na 300 mikrogramów tych pyłów na metr sześcienny, czyli (...), jak to się nazywa? - jak nie chcesz wiedzieć, jaką masz temperaturę, stłucz termometr. To zrobiła wówczas nasza opozycja, to nie jest metoda na poprawę czystego powietrza - powiedział szef rządu.
Premier stwierdził też, że we wniosku PO-KO o odwołanie ministra środowiska "szczególnej manipulacji" poddano wielkość importu odpadów. Powiedział, że w ostatnich dwóch-trzech latach import odpadów był w granicach 300-400 tys. ton rocznie, przy czym "są to odpady podlegające recyklingowi".
Tymczasem - według szefa rządu - rekordowy roczny import odpadów za czasów poprzednich rządów wyniósł 1,6 mln ton. Premier powiedział, że gdy rządziła koalicja PO-PSL "czasami było to 1,2 mln ton rocznie, czasami 900 tys., ale zdarzyło się też, że było to 1,6 mln ton".
Sam zainteresowany, czyli Henryk Kowalczyk ocenił, że dla poprawy jakości powietrza w kraju, obecny rząd przez 2-3 lata zrobił dziesięć razy więcej niż poprzednia ekipa przez osiem lat. Jak stwierdził, wniosek sformułowano „na podstawie kłamliwych doniesień pewnej gazety”. Przypomniał, że w programie Czyste Powietrze zebrano już 67 tys. wniosków na ponad 1,5 mld zł. Kowalczyk wytykał poprzedniej ekipie, że jej programy, np. Prosument, miały 10-krotnie mniejszy zasięg.
Odnosząc się do zarzutów dotyczących importu śmieci, Kowalczyk oświadczył, że w 2018 r. sprowadzono 443 tys. ton surowców wtórnych, ale nie odpadów komunalnych, bo od zeszłego roku jest zakaz ich importu. W latach 2009-2010 sprowadzano po milionie ton odpadów rocznie, w dodatku nie wiadomo jakiego typu - dodał.
Mówiąc o imporcie węgla z Rosji, minister pytał, czy opozycja chciałaby, aby Polacy "marzli, bo zamknęliście kopalnie". - Ten import był i za waszych czasów i co roku jest malejący - przekonywał. Według niego, za czasów poprzedniej koalicji PO-PSL sprowadzany z Rosji węgiel był najgorszej jakości, a dzięki wprowadzonym przez rząd PiS normom "mamy pewność, że ten sprowadzany węgiel jest dobrej jakości".
Ostatecznie wniosek poparło 170 posłów, 246 było przeciw, a 9 wstrzymało się od głosu.
ja
Inne tematy w dziale Polityka